W zeszłym tygodniu dolar oblał test, ale w tym tygodniu może się odegrać
Jeśli dzisiejszy dzień jest jak wiele innych poniedziałków, powinniśmy spędzić większą jego część zastanawiając się, co się zdarzy przez resztę tygodnia – poniedziałki najwyraźniej są mało inspirujące pod względem przedziałów wahań czy przekonujących okazji inwestycyjnych.
Przejdźmy zatem do najważniejszych wydarzeń związanych z ryzykiem, które nas czekają w tym tygodniu:
Protokół z posiedzenia RBA (dziś w nocy)
Reserve Bank of Australia intensyfikuje retorykę skierowaną przeciwko mocnej kondycji AUD. Zwróćcie uwagę na kolejne oznaki tej tendencji w publikowanym dziś w nocy protokole. Dolar australijski z powrotem umacnia się dziś w relacji do dolara amerykańskiego po odnotowanych w zeszłym tygodniu dołkach, ale nadal jest bardzo słaby w relacji do dolara nowozelandzkiego.
W tym tygodniu możemy się spodziewać przekonujących poziomów do ponownego zajmowania krótkich pozycji w AUD/USD, dopóki kurs tej pary utrzymuje się poniżej 0,9600, a w najgorszym przypadku 200-dniowej średniej ruchomej; opada ona w kierunku 0,9650 i stanowiła kluczowy poziom oporu, gdy w październiku AUD/USD odnotował górkę. (W rzeczywistości zasadniczo wolałbym, żeby AUD/USD pozostał poniżej 0,9500 na zamknięciu, jeśli mam nadal wierzyć w dalsze spadki w bliskim terminie.)
Protokół BoE (środa)
W oczekiwaniu na protokół z posiedzenia Bank of England pamiętajcie, że mamy mocny spadek inflacji w Wielkiej Brytanii i w Europie, chociaż na Wyspach nastąpił on z wyższego poziomu. Zatem jak na razie jeszcze nie ma obaw o deflację, chociaż BoE być może będzie w coraz większym stopniu podkreślać, że niska inflacja daje mu luksus utrzymywania akomodacyjnego charakteru polityki przez dłuższy czas bez obaw o konsekwencje dla inflacji.
Zastanawiam się, czy zobaczymy w którymś miejscu wzmiankę na temat tego, co moim zdaniem w dłuższej perspektywie jest podstawowym zagrożeniem dla funta szterlinga: że jest to jedynie ożywienie wynikające z większej dostępności kredytu, napędzane przede wszystkim przez rządowy program „Help to Buy", co zachęca do pożyczania w sposób nieodpowiedzialny i stwarza ryzyko dla bilansu państwowego.
Tymczasem cała dodatkowa konsumpcja wynikająca z łatwo dostępnych kredytów i ożywienia napędza mocny wzrost importu, natomiast ożywienia w eksporcie nie widać. Z tego powodu deficyt na rachunku bieżącym Wielkiej Brytanii dochodzi do poziomu 4% PKB na koniec 2013 r., podczas gdy przed 2012 r. przedział ten kształtował się bliżej połowy tego poziomu.
Protokół FOMC (środa)
W środę znowu, znowu, znowu będziemy się wczytywać w protokół z posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku, szukając najnowszych sygnałów co do nastawienia FOMC do ograniczania QE. Po reakcji na zeznania Yellen z zeszłego tygodnia zaskoczyć nas mogą spostrzeżenia o wydźwięku jastrzębim.
Pamiętajcie o „bębnieniu” cen akcji, które idą coraz wyżej – gwarantują one, że w którymś momencie luzowanie ilościowe zostanie ograniczone ze względu na konieczność kontrolowania zagrożeń dla stabilności finansowej. Tak przynajmniej można by sądzić. W końcu od momentu, gdy w 1996 r. były prezes Fedu Alan Greenspan próbował ograniczyć nadmierny entuzjazm rynku swoją przemową o „irracjonalnym entuzjazmie”, Fed za wszelką cenę unika dostrzegania baniek, stanowczo sterując polityką w lusterku wstecznym.
Dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Gdy zastanawiamy się nad kolejnym krokiem Fedu, zawsze opłaca się wziąć pod uwagę błyskotliwy post MISH’a z 2008 r. – "zasada nieoznaczoności Fedu" (Fed Uncertainty Principle), która jest zawsze aktualna, gdyż mentalność Rezerwy zmieni się dopiero po zmianie jej mandatu – lub gdy zostanie ona rozwiązana. Jedna z obaw dotyczy tego, co nadchodzi w nieunikniony sposób... weźcie pod uwagę zwłaszcza wniosek nr 3 z „zasady nieoznaczoności Fedu” MISH’a:
Nie oczekujcie, że Fed będzie się uczył na swoich błędach. Spodziewajcie się raczej ich powtarzania, z coraz większą dawką dokładnie tego, co pierwotnie wywołało problem.
BoJ (czwartek)
Bank of Japan nie uczynił nic, by nas zaskoczyć podczas ostatnich kilku posiedzeń, a napływające dane wykazują ruch we właściwym kierunku. Mimo to jednak od wielkiego posunięcia politycznego z kwietnia tego roku jen japoński w szerszej perspektywie nie nabrał większego impetu do dalszych spadków. Czy zobaczymy oznaki nalegania ze strony BoJ, że jest gotowy na kolejne działania? Rozprzestrzeniający się w innych rejonach „mem” deflacji nie sprzyja staraniom BoJ.
Wskaźnik IFO dla Niemiec (piątek)
Czy Niemcy nadal mają dużo energii, czy też rynek jest beztroski? To jest moment, w którym EUR/USD może zawrócić, jeśli nie zrobi tego już wcześniej w ciągu tygodnia. Ciekawa jest rozbieżność między wskaźnikiem IFO a apetytem na ryzyko, gdyż DAX wciąż bije rekordy, natomiast wyniki tej ankiety się wyrównują. Rynek najprawdopodobniej zwróci dużą uwagę na tę liczbę.
Inne kwestie
W środę zobaczymy również dane o sprzedaży detalicznej w Stanach za październik, jak również najnowsze informacje o CPI w USA. Inflacja bazowa w USA, na poziomie plus 1,7% w ujęciu rok do roku, nadal kształtuje się dużo powyżej minimów z końca 2010 r., ale szczególnie słaby odczyt w ujęciu miesięcznym może podnieść oczekiwania co do kontynuacji luzowania ilościowego w nieskończoność. Z kolei podawany w pierwszej kolejności odczyt to 1% w ujęciu rok do roku, czyli na poziomie minimów z okresu po 2009 r.
Kilka uwag technicznych
EUR/USD: minęło sześć dni od momentu, gdy EBC niespodziewanie obciął stopy procentowe, a w tym tygodniu reakcja rynku na tę obniżkę może zmierzać do pełnego testu zniesienia do 61,8% powyżej poziomu 1,3600 w przypadku realizacji najsłabszego scenariusza dla USD. Wykres ma strukturalnie charakter spadkowy, dopóki nie wyskoczymy z powrotem np. powyżej 1,3700.
Wykres: EUR/USD
Typowa zwyżka do 61,8% po odrzuceniu zmiany kierunku może dać nam w tej parze górkę na poziomie 1,3625, a potem kurs zejdzie z powrotem niżej. Dla grających na spadki ważny będzie ewentualny piwot jakoś w tym tygodniu, niezależnie od tego, czy nastąpi on na obecnym poziomie, niżej, czy wyżej.
John J. Hardy, Saxo Bank