Analizy

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Koniec gry na reflację?

Kamil Cisowski Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 21 czerwca 2021, 09:00

  • 0
  • Powiększ tekst

Po czwartkowym gwałtownym wypłaszczeniu krzywych rentowności na świecie do poziomów nie widzianych w niektórych przypadkach od ubiegłego roku (np. spread między 30-letnimi i 5-letnimi obligacjami amerykańskimi) oraz załamaniu cen wielu surowców, także metali szlachetnych, notowania w piątek rano wydawały się stabilizować

Europejskie giełdy otwierały się w okolicach zera i co prawda lekko korygowały się przed południem, ale w godzinach porannych panował względny spokój. Później rozpoczęła się silna wyprzedaż, która zaowocowała przeszło półtoraprocentowymi spadkami na kontynencie. „Jastrzębie” komentarze członka FOMC, J. Bullarda, który stwierdził m.in. że widzi wywołaną przez inflację podwyżkę stóp w przyszłym roku, nie tylko sprowadziły kurs EURUSD na nowe dołki, ale wywołały dostosowanie na rynkach akcji, wrażliwych na silne ruchy z uwagi na wygasanie kontraktów. Dość niezwykłe jest, że w tak trudnym otoczeniu WIG20 zyskał 0,4%, mWIG40 stracił 0,6%, a sWIG80 zamknął się neutralnie. Trzyipółprocentowa przecena Orlenu została w głównym indeksie zrównoważona przez rewelacyjne zachowanie spółek odzieżowych (LPP: +6,21%, CCC: +4,0%), ale rosło aż 12 spośród jego komponentów, a PGE zamknęło się na zero.

Coraz więcej wskazuje, że ubiegły tydzień przynajmniej tymczasowo i z dużym przytupem zakończył trwający od listopada epizod „reflation trade”. DJIA zamknął go stratą na poziomie 3,5% (z czego 1,6% przypadło na piątek), podczas gdy dla NASDAQ przecena o 0,9% oznaczała na zejście minimalnie poniżej zera za pięć ostatnich dni. Jeszcze gorzej niż DJIA zachowywały się małe spółki, Russel2000 spadał w piątek przeszło o 2% i dwa razy silniej na przestrzeni tygodnia. Także zachowanie Europy (a dzisiaj Azji) wpisuje się dla nas w przynajmniej chwilowy powrót kapitału do USA. Teraz wiele będzie zależało od dalszego zachowania dolara, spodziewamy się jednak jego powrotu powyżej 1,20, co powinno dać ulgę rynkom EM.

Rynki azjatyckie dziś spadają, około półtora procent traci w momencie pisania komentarza Hang Seng, ale zachowanie większości pozostałych jest znacznie spokojniejsze. Dramatycznie od reszty odstaje Tokio, gdzie można mówić wręcz o załamaniu – Nikkei spadło o 3,3%. Notowania kontraktów futures, w szczególności na europejskie indeksy, znajdują się wyraźnie pod kreską. Wybory prezydenckie w Iranie wygrał ultrakonserwatywny Ibrahim Raisi, co zdaniem komentatorów może skomplikować powrót do umowy jądrowej oraz swobodnego dopływu irańskiej ropy na europejskie rynki. Wiele wskazuje jednak na to, że zachowanie giełd będzie przez dwa najbliższe dni całkowicie uzależnione od wypowiedzi przedstawicieli banków centralnych. Być może w jakiś sposób na ostatnie posiedzenie FOMC zareaguje dziś C. Lagarde, ale chyba jeszcze ważniejsze mogą być kolejne wypowiedzi J. Bullarda, obok którego mówił będzie także szef Fed w Dallas, R. Kaplan. Ewentualne dalsze zniszczenia dokonane przez szefa oddziału Rezerwy Federalnej w St. Louis będzie mógł naprawić jutro J. Powell, który będzie przed Kongresem mówił o reakcji Fed na kryzys COVID-owy (wdzięczna platforma, by przemycić jakąś korektę forward guidance), ale nie wykluczamy także scenariusza, w którym piątkowy enfant terrible sam lekko skoryguje swoją retorykę.

Kamil Cisowski Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Komentarze