TYLKO U NAS
Fit for 55 – kto zyska, kto straci?
Pakiet regulacji Fit for 55 będzie jedną z największych zmian w historii Unii Europejskiej, a na pewno jedną z najbardziej kosztownych. Dotknie ona nie tylko branżę energetyczną czy przemysłową, ale także finansową. Nikt nie czuje się bezpiecznie - w październikowym wydaniu „Gazety Bankowej” tematem numeru jest zielony zwrot Europy. Nowe wydanie najstarszego polskiego miesięcznika ekonomicznego w sprzedaży od czwartku 30 września.
„W lipcu Komisja Europejska ogłosiła pakiet klimatyczny „Fit for 55”. Jest to zbiór wniosków ustawodawczych, które mają przyczynić się do reformy gospodarek europejskich w zakresie emisji gazów cieplarnianych – do 2030 roku ma ona zmniejszyć się o co najmniej 55 proc., w porównaniu do poziomów z roku 1990. Udział OZE w unijnym miksie energetycznym powinien do 2030 roku wzrosnąć do 40 proc. W dalszym horyzoncie, do 2050 roku „Fit for 55” ma pomóc przeobrazić Europę w pierwszy klimatycznie neutralny kontynent” – pisze Piotr Rosik w tekście otwierającym najnowsze wydanie „Gazety Bankowej”, zatytułowanym „Nikt nie czuje się bezpiecznie”,wprowadzającym do bloku publikacji poświęconych unijnemu pakietowi działań klimatycznych.
„Będzie to jedna z największych i najbardziej kosztownych rewolucji prawno–gospodarczych w historii Wspólnoty. Dotknie dogłębnie branżę motoryzacyjną (pojawią się bardziej rygorystyczne normy emisji CO2 dla samochodów osobowych i dostawczych, a od 2035 r. nie będzie można w Europie produkować i sprzedawać pojazdów spalinowych) oraz energetyczną i przemysłową (konieczna będzie redukcja produkcji metanu). Co ciekawe, pośrednio zmiany wprowadzanie przez „Fit for 55” dotkną również branżę finansową.” – podkreśla autor magazynu finansowo-gospodarczego.
„Realizacja pakietu Fit for 55 będzie wymagała głębokiej reformy całej gospodarki, co będzie mieć bezpośrednie przełożenie na wydatki gospodarstw domowych. Spalanie węgla, ropy i gazu musi coraz więcej kosztować, twierdzą zwolennicy reformy, jeśli chcemy zapewnić naszym dzieciom dobrą przyszłość.” – podkreśla Teresa Wójcik w tekście „Kto zyska, kto straci” - obszernej analizie długofalowych skutków dla Europy i dla Polski wprowadzenia unijnego pakietu klimatycznego.
Zdaniem publicystki „Gazety Bankowej” „realizacja tak radykalnych propozycji pakietu Fit for 55 z gruntu zmieni życie każdego mieszkańca Europy. Chodzi o dwie propozycje: osiągnięcie wysokiej efektywności energetycznej, czyli zmniejszenie zużycia energii elektrycznej o 39 proc. oraz zwiększenie do 40 proc. udziału energii ze źródeł odnawialnych. I to w tempie błyskawicznym, bo w ciągu dziewięciu lat. Zapewne okaże się to szokiem, choć większość polityków UE zapewnia, że ekologiczny sposób na życie pozwoli poprawić nasze zdrowie, sprawić, że będziemy żyć w dobrostanie, spokojniej i bardziej świadomie. Co bardzo ważne – bez presji konsumpcyjnej. Niestety rezygnacja z konsumpcji to też rezygnacja z pewnych zdobyczy cywilizacyjnych.”.
„Koszty i konsekwencje realizacji zielonej rewolucji dotkną w pierwszej kolejności mniej zamożne społeczeństwa” – mówi „Gazecie Bankowej” Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha w rozmowie pt. „Jaki rachunek za biurokratyczną eudajmonię?”, którą przeprowadził Stanisław Koczot.
„[Unia Europejska] nie wyszła jeszcze ze spekulacyjnego krachu na rynkach finansowych lat 2007–2009 i jego finansowych konsekwencji. Na jego przezwyciężenie w Unii wydano w międzyczasie biliony euro, które niespecjalnie wpłynęły na poprawę gospodarek państw członkowskich, zwłaszcza strefy euro. Zadłużenie jeszcze przed zarządzeniem pandemii dramatycznie rosło. Plan Fit for 55 jest dodatkowym zwiększeniem ciężarów, które mogą być nie do udźwignięcia przez coraz bardziej słabnące i stagnacyjne gospodarki państw unijnych.” – stwierdza rozmówca „Gazety Bankowej”.
Zdaniem Andrzeja Sadowskiego „Fit for 55 jest bezprecedensową ingerencją w życie obywateli i w funkcjonowanie różnych sektorów gospodarek. Przedsmak dał rząd francuski, wprowadzając ustawę, która ma zakazać lotów na trasach, na których funkcjonują połączenia kolejowe. Odgórne ograniczanie wyboru konsumentom ze względu na preferencje rządzących i jej biurokracji jest tą realną stroną zapowiadanej rewolucji. Nie pokazuje się jej prawdziwego bilansu, tylko roztacza się wizje lepszego życia i świata. Nie pokazuje się rachunku, który społeczeństwa będą musiały zapłacić za ten już nie udoskonalony, ale nowy i lepszy świat”.
Szef CAS podkreśla: „Społeczeństwa takie jak polskie – posiadające dopiero odradzający się własny konkurencyjny przemysł, który pozwala na skracanie dystansu do rozwiniętych gospodarek państw tzw. starej Unii, mogą nie sprostać sfinansowaniu jego odgórnie wymuszanej modernizacji lub wręcz likwidacji. Intensyfikacja ingerencji w działalność wytwórczą sprawi, że zamiast skracać dystans, który nota bene od ponad dekady znów się zaczął wydłużać, zacznie się on jeszcze bardziej powiększać”.
„Największe firmy z warszawskiej giełdy – jednocześnie znajdujące się pod kontrolą Skarbu Państwa – stają się filarami naszego rynku. Mogą pochwalić się nie tylko rekordowymi wynikami i fantastycznym zyskiem, ale coraz aktywniej wchodzą także w nowe obszary działalności, z sukcesem konkurując również z zagranicznymi rywalami” – ocenia Krzysztof Pączkowski w tekście „Turbiny kapitalizacji”.
„Przykładem mogą być czołowe banki PKO BP, Pekao i Alior, które zdeklasowały w I połowie tego roku konkurencję z zachodnim kapitałem. Wśród ośmiu topowych instytucji w Polsce, trzy rodzime banki wypracowały łącznie aż 3,5 mld zł. W tym czasie zagraniczne podmioty zarobiły razem 1,6 mld zł. W efekcie rodzimi liderzy sektora bankowego zwiększyli swoją kapitalizację na giełdzie na przestrzeni sześciu miesięcy aż o 40 proc. (prawie o 22 mld zł). W przypadku zagranicznych instytucji zwyżka wyniosła 27 proc. (a w ujęciu wartościowym kapitalizacja wzrosła o około 17 mld zł)” - podkreśla autor „Gazety Bankowej”.
„Doskonała passa to przede wszystkim efekt imponujących wyników finansowych, ale też przemyślanej strategii i wizji dalszego rozwoju firm”– ocenia Krzysztof Pączkowski.
„Cyberprzestępcy specjalizujący się w wymuszaniu cyberokupów nie oszczędzają nikogo. Ich ofiarą padają podmioty z niemal każdej branży, a także instytucje rządowe i placówki edukacyjne. Żądane kwoty za odszyfrowanie danych idą mocno w górę.” – wskazuje Marek Jaślan w tekście zatytułowanym „Plaga cyberokupów uderza w biznes”. Autor „Gazety Bankowej” zwraca uwagę: „Przychody z cyberprzestępczości z użyciem oprogramowania szyfrującego wzrosły w 2020 roku o 311 proc. i osiągnęły szacunkową wartość 350 milionów dolarów, (…) a ransomware wszedł na wokandę spotkań zarządów korporacji i stał się przedmiotem rozmów światowych przywódców.”.
Co więcej „Ataki tego rodzaju sparaliżowały w ostatnim czasie wiele przedsiębiorstw. Cyberprzestępcy w szczególności interesowali się branżami o kluczowym znaczeniu, jak telekomunikacja czy finanse, ale także sektorem publicznym i produkcyjnym. Trzeba jednak pamiętać, że ransomware pozostaje zagrożeniem dla wszystkich firm i organizacji, niezależnie od wielkości i charakteru”. Marek Jaślan przestrzega, że „Branża edukacyjna od dawna jest atrakcyjnym celem dla przestępców. Należące do niej placówki dysponują wrażliwymi danymi, a jednocześnie często brakuje w nich odpowiedniej infrastruktury IT, specjalistów i budżetu”.
W najnowszym numerze „Gazety Bankowej” przeczytamy także o szaleńczej hossie na giełdach, która napędza… pandemiczny kryzys, o tym, dlaczego Kreml woli od zdobyczy terytorialnych zdobywać u sąsiadów Rosji siłę roboczą, o tym, jak rośnie chiński moloch na rynku obligacji i dlaczego Wirtualna Rzeczywistość po dekadach zastoju, wraca do gry.
Nowe wydanie „Gazety Bankowej” w sprzedaży od czwartku 30 września, także jako e-wydanie, w tym na aplikacje na iOS i Android
Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj