Koniec z prywatnymi schroniskami dla zwierząt?
Nadużycia bywają nawet w opiece społecznej, a zwierzęta nie mogą się poskarżyć. Nie powinno być prywatnych schronisk dla zwierząt, bo nadzór nad nimi jest nieskuteczny - powiedział zoolog, bioetyk prof. Andrzej Elżanowski z Wydziału Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego, Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Etycznego.
Profesor Elżanowski angażuje się w pomoc dla zwierząt, m.in. w społeczną zbiórkę na ratunek dla czworonogów z prywatnego schroniska - reklamującego się jako hotel dla zwierząt - w Wojtyszkach, w pobliżu Sieradza (Łódzkie). W miejscu tym obrońcy praw zwierząt doprowadzili do kontroli policji i wydostali stamtąd ponad sto psów. Alarmowali, że zwierzęta żyją tam w skandalicznych warunkach sanitarnych.
Prywatny właściciel schroniska w Wojtyszkach napisał w oświadczeniu, że w związku „z nieuzasadnioną nagonką medialną na hotel dla zwierząt”, że „postępowanie toczy się jedynie w sprawie i organy ścigania nie postawiły nikomu z kierownictwa i pracowników schroniska zarzutów”.
Profesor Andrzej Elżanowski podkreślił, że problem tego typu placówek, prowadzonych przez podmioty prywatne, jest dużo szerszy. „Nadużycia zdarzają się nawet w opiece społecznej, a zwierzęta nie mogą się przecież poskarżyć. Prywatnych schronisk dla zwierząt nie powinno być, bo nadzór nad nimi będzie zawsze nieskuteczny, uwzględniając zwłaszcza przeciętny poziom działania Inspekcji Weterynaryjnej i częste lokalne powiązania” - zaznaczył.
„Działalność prywatnych, nastawionych na zysk, schronisk dla zwierząt powinna być prawnie zabroniona. Powinny je prowadzić organizacje pożytku publicznego pod nadzorem starostwa lub same starostwa, na poziomie powiatu, w obu przypadkach w sposób umożliwiający kontrolę przez lokalną społeczność” - argumentował naukowiec. „Trzeba zmienić obowiązujące prawo, ponieważ narzuca ono obowiązek opieki nad bezdomnymi zwierzętami gminom, które w większości nie są w stanie się z tego samodzielnie wywiązać ” - tłumaczył Elżanowski. Jego zdaniem większość gmin nie może tego dobrze zrobić.
„Nie mogąc same prowadzić schronisk, gminy wiejskie wysyłają zwierzęta do odległych schronisk albo stosują półśrodki zatrudniając weterynarzy, dla których najprostszym rozwiązaniem jest uśpienie, albo przetrzymywanie zwierząt w różnej jakości +przytuliskach+” - wyjaśnił. „Postuluję, aby odpowiedzialność za bezdomne psy i koty została przeniesiona na poziom powiatu. Wtedy starostwo i powiatowy lekarz weterynarii staliby się efektywnie odpowiedzialni za los bezdomnych zwierząt na swoim terenie”- powiedział bioetyk. „Powiatowe schroniska utrzymywane byłyby za duże pieniądze, które gminy obecnie wydają na transport poza gminę i różne półśrodki” - wskazał.
„Taka powiatowa placówka powinna nie tylko pełnić funkcję opiekuńczą, ale również być ośrodkiem zapobiegania bezdomności w powiecie, w szczególności dokonując i organizując sterylizację. Dlatego w każdym powiecie potrzebne jest przynajmniej jedno schronisko” - zwrócił uwagę profesor.
„O ile w miastach ochrona zwierząt jest na jakimś poziomie, szczególnie na zachodzie i w centrum kraju, to tak zwana Polska powiatowa pod tym względem po prostu leży i nawet nie ma do kogo zwrócić się o pomoc dla bezdomnego czy zbłąkanego psa. Powiatowe schronisko o znanej, zwłaszcza policji, lokalizacji i numerze telefonu, rozwiązałoby ten problem” - ocenił prof. Elżanowski.
PAP/ as/