INWAZJA NA UKRAINĘ
Kaczyński: Decyzja musiała zapaść na szczycie Kremla
W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” znajdą państwo wywiad z premierem Jarosławem Kaczyńskim, prezesem Prawa i Sprawiedliwości, laureatem tytułu „Człowiek Wolności Tygodnika Sieci za rok 2021”
Tutaj, specjalnie dla Czytelników, fragment dotyczący próby ucieczki opozycji od odpowiedzialności za własny sojusz z kanclerz Merkel, która przez lata budowała siłę i bezkarność Putina oraz o tym jakie światło na 10 kwietnia 2010 roku rzuca bestialstwo rosyjskie na Ukrainie.
Dorota Łosiewicz, Michał Karnowski, tygodnik „Sieci”: Niektórzy w Unii zaczęli przejrzewać na oczy już wtedy, gdy wyszedł na Polskę hybrydowy atak z Białorusi. Dzisiaj można powiedzieć, że była to część wojennego planu Putina?
PREMIER JAROSŁAW KACZYŃSKI: Tak należy na to patrzeć. Komitet ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych, którym w ramach rządu kieruję, już w czerwcu wiedział, że taki atak nadchodzi i rozumiał, że to będzie część większej operacji. Sam Łukaszenka by się na taką operację przeciw Polsce, Unii Europejskiej, nie poważył. Przygotowaliśmy wcześniej wszystkie użyte potem narzędzia, może z wyjątkiem stanu wyjątkowego, ale włącznie z koncepcją budowy zapory. I to był dobry ruch, bo atak z tamtej strony znowu się nasila.
Opozycja przebiera się dzisiaj w szaty antyputinowskich jastrzębi. Ta operacja może być skuteczna?
Przemiana jest rzeczywiście radykalna. Ludzie, którzy latami krytykowali nas za rzekomą rusofobię, dzisiaj zarzucają nam coś odwrotnego. Tylko czekam aż niektórzy wsiądą w samoloty myśliwskie i osobiście ruszą jako kamikadze na Kreml. Sądzę, że to oszustwo się nie uda.
Choć jest smutne, że są ludzie, ten najtwardszy elektorat opozycji, którzy naprawdę wierzą, iż my jesteśmy proputinowscy. My, którzy ostrzegaliśmy od lat przed Rosją, którzy właśnie z Tuskiem i Pawlakiem biliśmy się o energetyczną niezależność, silne państwo, dużą armię. My, których bliscy i przyjaciele zginęli właśnie za opór postawiony Putinowi po jego agresji na Gruzję.
Ludziom niestety można wmówić wszystko. Był czas, że miałem tylko książki i kota, a media wmawiały wielu ludziom skutecznie, że jestem jakimś oligarchą.
Ta wojna przypomniała też światu, że Putin zdolny jest absolutnie do wszystkiego: zabijania opozycjonistów wewnątrz kraju, morderstw na zlecenie na zewnątrz, krwawych najazdów na sąsiadów. Pojawia się więc pytanie: czy ktoś jeszcze wierzy, że nie mógł zabić w Smoleńsku?
Prezydent Zełenski w swoim wystąpieniu w polskim parlamencie dał jasną odpowiedź. Podobnie jak były wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin, ważna figura w obozie tamtejszej władzy, który zaprosił mnie do Smoleńska. Zgadzam się z tymi, którzy odebrali to jako przyznanie się do winy. Bezczelne, jawne, niepozostawiające wielu wątpliwości.
Ja też nie mam wątpliwości, że to był zamach. Są na to dowody, na pewno ad rem. Ad personam to inna sprawa, ta decyzja musiała zapaść na szczycie Kremla, ale trudno tutaj zdobyć procesowe dowody.
Kolejne dokumenty w śledztwie, do których mam dostęp jako osoba pokrzywdzona, uzupełniły ostatnie luki w wiedzy o przebiegu tragedii. Pozwoliły złożyć wszystkie elementy w jeden spójny i przekonujący obraz.
Przy okazji chciałem wyrazić głęboki żal z powodu śmierci prokuratora Marka Pasionka, który prowadził śledztwo smoleńskie z wielkim zaangażowaniem, profesjonalizmem, rozumieniem wagi sprawy. Bliskim składam wyrazy głębokiego współczucia.
Będzie pan premier chciał postawić jakąś kropkę nad i w tej sprawie?
Mam nadzieję, że tak się stanie. Ja możliwości prawnych nie mam, to muszą zrobić osoby i instytucje mające takie uprawnienia. Najlepszym rozwiązaniem byłoby skierowanie sprawy do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, ale czy to się uda– dziś nie potrafię odpowiedzieć.
Zachód może dziś inaczej spojrzeć na tragedię smoleńską?
Może zacząć inaczej mówić, w wielu stolicach zawsze była świadomość, co tam się naprawdę stało. I była gotowość do pewnych działań, ale ówczesny polski rząd przyjął kurs na tuszowanie sprawy, budowanie na tym jakiegoś makabrycznego pojednania z Rosją. Jak szukamy źródeł dzisiejszej tragedii Ukrainy, to są one i tam.
Czytaj też: Morawiecki: zbrodnie Rosjan to czerwony alarm dla Europy
wSieci/KG