Sudan. W walkach zginęło ponad 500 osób
Mimo obowiązującego od północy z poniedziałku na wtorek trzydniowego zawieszenia broni, w Sudanie kontynuowane są walki między siłami zbrojnymi a paramilitarnymi RSF - informują w czwartek media. W toczącym się od 15 kwietnia konflikcie zginęło już 512 osób, a blisko 4,2 tys. zostało rannych - przekazało ministerstwo zdrowia.
Rozejm zawarto po negocjacjach, w których pośredniczyli regionalni partnerzy oraz sekretarz stanu USA Antony Blinken. Dowódca sił rządowych i faktyczny przywódca Sudanu gen. Abdel Fattah el-Burhan wstępnie zgodził się na plan przedłużenia zawieszenia broni o kolejne 72 godziny. Na razie nie ma odpowiedzi drugiej strony konfliktu - Sił Szybkiego Wsparcia (RSF), dowodzonych przez gen. Mohameda Hamdana Dagalo - podaje w czwartek agencja Reutera.
W środę jedne z najcięższych starć toczyły się w Omdurmanie, mieście położonym w bezpośrednim sąsiedztwie sudańskiej stolicy Chartumu - relacjonuje Reuters. Siły rządowe starły się tam z oddziałami RSF, ściągniętymi z innych regionów kraju. Wieczorem słychać było strzelaniny, dochodziło też do nalotów.
W samym Chartumie, jednej z największych afrykańskich metropolii, dochodzi do powszechnych grabieży, po mieście grasują uzbrojone grupy - dodaje agencja.
W prowincji Darfur Zachodni doszło do śmiertelnych starć, w których grabieni i zabijani byli cywile, co - wraz z rozpowszechnianiem się dostępu do broni - grozi eskalacją konfliktów na tle etnicznym - ostrzegła w środowym komunikacie ONZ.
Z powodu toczących się walk coraz więcej Sudańczyków ucieka z kraju, tylko do Sudanu Południowego i Czadu mogło już uciec 270 tys. uchodźców.
Krytyczna jest też sytuacja sudańskiego systemu opieki zdrowotnej - przekazała w środę Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). W Chartumie nie działa ponad 60 proc. placówek medycznych; w najbliższych tygodniach w stolicy będzie rodzić ok 24 tys. kobiet, pozbawionych opieki medycznej; ok. 50 tys. dzieci leczonych z ciężkiego niedożywienia jest zagrożonych z powody zawieszenia działania szpitali; w placówkach brakuje materiałów medycznych, nie ma prądu i wody - alarmował dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus.
Poza pogarszającym się kryzysem humanitarnym, sudańskie organizacje społeczeństwa obywatelskiego obawiają się, że konflikt doprowadzi do powrotu do władzy lojalistów obalonego w 2019 r. prezydenta Omara el-Baszira, który przez niemal 30 lat sprawował autorytarne rządy.
Po tym, gdy powstanie ludowe przy pomocy armii obaliło Baszira, Sudan rozpoczął transformację w kierunku demokracji. Na mocy porozumienia z sierpnia 2019 r. wojskowi zgodzili się do czasu wyborów podzielić władzą z cywilnymi politykami. Układ ten został jednak zerwany przez zamach stanu w październiku 2021 r., który wywołał nowe masowe wiece prodemokratyczne w całym kraju, ponowną izolację na arenie międzynarodowej i pogłębienie się problemów gospodarczych.
Dowodzący RSF gen. Dagalo poparł plan nowej transformacji, co wywołało spór z dowodzącym armią i tym samym rządzącym całym krajem gen. Burhanem. Jednak bezpośrednią przyczyną konfliktu okazało się żądanie cywilów uzyskania nadzoru nad wojskiem i włączenia potężnych RSF do regularnej armii.
Jeszcze przed wybuchem walk przebywający w więzieniu Baszir został przeniesiony do szpitala wojskowego, wraz z pięcioma swoimi bliskim współpracownikami - przekazało wojsko. W weekend z więzień uwolniono tysiące osadzonych, w tym byłych ministrów rządu Baszira - dodaje Reuters.
Czytaj też: „FAZ” pisze o więzieniu. Niemcy martwią się o Tuska
Czytaj też: „Spadną ceny mieszkań”. To ten moment
pap, jb