Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay

Ropa drożeje, ale prognozy nie przerażają

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 12 lipca 2023, 11:27

  • Powiększ tekst

Cena ropy naftowej zbliża się do 80 dolarów za baryłkę na londyńskiej giełdzie, a to oznacza 10-proc. wzrost w ciągu miesiąca i sygnał, że ograniczenie produkcji przez Arabię Saudyjską przynosi pożądany dla tego potentata skutek

Amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (Energy Information Administration - EIA) w najnowszym sowim raporcie prognozuje na 78 dolarów średnią cenę spotową baryłki ropy Brent w lipcu. Ale w kolejnych tygodniach spodziewa się dalszych wzrostów – do około 80 dolarów w czwartym kwartale ’23.

Jednocześnie amerykańska agencja rządowa wycenia ropę na (średnio) około 84 dolary w przyszłym roku. Powód to przewidywany „spadek światowych zapasów surowca”, który może utrzymać się do końca 2024 roku.

Choć prognoza EIA nie jest optymistyczna dla odbiorców i importerów surowca, to jednak i tak obecne ceny są znacząco niższe od ubiegłorocznych, kiedy to z powodu agresji Rosji na Ukrainę za baryłkę płacono rekordowe kwoty – nawet 130 dolarów. Rok temu Brent kosztował ok. 106 dolarów, a średnioroczna cena w 2022 to blisko 101 dolarów. Dla porównania w pierwszym roku po Covid 19 – ropa na londyńskiej giełdzie kosztowała (średnio) ok. 71 dolarów.

Ostatni wzrost notowań to efekt tzw. cięć w produkcji, który wprowadził największy naftowy sprzedawca na świecie – Arabia Saudyjska. Saudyjskie władze niezadowolone ze spadających cen po tym, jak w zeszłym roku - ich narodowy koncern Sudi Aramco osiągnął gigantyczne zyski – ponad 161 mld dolarów, już wiosną zapowiedziały zmniejszenie wydobycia. Ostatecznie spadło ono o milion baryłek dziennie czyli o jedną dziesiątą. Do planu saudyjskiego dołączyła Rosja, która - ze względu na sankcje po napaści na Ukrainę - sprzedaje ropę po ograniczonych cenach (do 60 dolarów za baryłkę) i zapowiedziała spadek produkcji o pół miliona baryłek. W rezultacie „cięcia” stanowią 1,5 proc. światowego wydobycia surowca.

Mimo to w ostatnich tygodniach różne instytucje finansowe i banki informują o obniżeniu prognoz cenowych na ropę. Goldman Sachs zmienił swoje przewidywania radykalnie, bo o 10 proc. i wycenił ostatnio bryłkę Brent na 86 dolarów (na koniec roku). Z kolei analitycy Commerzbank obawiają się „pogorszenia” nastrojów na rynku, spowodowanego obawami o wzrost gospodarczy i to pomimo dodatkowych kartelu cięć OPEC+ (z Arabia Saudyjską na czele). W efekcie obniżyli swoją prognozę dla Brent do 85 dolarów za baryłkę na koniec tego roku, choć wcześniej zakładali, że osiągnie poziom 90 dolarów.

Natomiast Morgan Stanley szacuje, że w tym kwartale ropa kosztować będzie (średnio) 75 dolarów czyli o 2,5 dol. mniej niż w poprzedniej prognozie, zaś w ostatnim kwartale baryłkę Brent wycenia na 70 dolarów. Eksperci Morgan Stanley zakładają, że 2024 roku ceny ropy nie przekroczą średnio 80 dolarów w żadnym z czterech kwartałów.

Tymczasem z danych opublikowanych przez agencję Reuters na podstawie ankiety przeprowadzonej wśród 37 ekonomistów i analityków pod koniec czerwca wynika, że średnia cena w 2023 roku wyniesie niewiele ponad 83 dolary. Większość uczestników ankiety uznaje, że Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową podejmie kroki w celu utrzymania ceny na poziomie 80 dolarów.

Agnieszka Łakoma (Reuters)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych