Czy Turcja już jest martwa? To gospodarcze spazmy
Turcja jak domek z kart. Seria złych decyzji - podobnych do tych, które rekomendował Donald Tusk dla Polski - i lada moment może okazać się, że gospodarka Turcji upadnie. Teraz Erdogan salwuje się nagłą, radykalną podwyżką podatków na paliwa. Jednak analitycy twierdzą, że już może być za późno
Turcja jest na skraju załamania. Aby podreperować budżet państwa, w Turcji z dnia na dzień podniesiono o 200 proc. podatek na paliwa. Zdesperowany rząd próbuje drastycznych rozwiązań. Trudno się dziwić, bo jest pod ściana. Obok dziury budżetowej, którą o ponad 42 mld dol. pogłębiło lutowe trzęsienie ziemi, i inflacji wynoszącej obecnie 38 proc. w skali roku, coraz poważniejsze problemy odnotowuje kurs liry. Sytuacja nie stabilizuje się, tylko wciąż pogarsza. Jedna tylko zła decyzja Erdogana wobec walki z inflacją - taka sama, jaką lansował swego czasu jako remedium dla Polski Donald Tusk - pogrążyła kraj kompletnie. Teraz Unia wyciąga pomocną dłoń.
CZYTAJ TEŻ: Resort finansów rozważa utrzymanie zerowej stawki VAT na żywność
Według analityków, sztuczne stabilizowanie kursu liry doprowadziło do zupełnego drenażu rezerw walutowych, a rozdawnictwo poważnie nadszarpnęło kondycję finansów publicznych.
W ciągu zaledwie sześciu tygodni poprzedzających pierwszą turę wyborów prezydenckich w Turcji, tamtejszy bank centralny stracił 15 proc. swoich zagranicznych rezerw walutowych. Wszystko po to, by powstrzymać kurs liry przed kompletnym załamaniem. To nic nie dało. Po wygranych przez Erdogana wyborach kurs i tak się załamał.
Dziura w finansach państwa przeważyła szalę. Przegrzana gospodarka, importująca więcej niż eksportująca oraz kredytowanie gospodarki zagranicznym długiem, były kolejnymi składnikami przepisu na porażkę. Tylko w czerwcu deficyt budżetowy Turcji wyniósł rekordowe 8,4 mld dol. A skoro nieszczęścia chodzą parami, to do tego wszystkiego doszło trzęsienie ziemi, które doprowadziło do zniszczeń szacowanych na 100 mld dol.
Turecki bank centralny nie dał rady. Wcześniej, podobnie jak zalecał Donald Tusk, Erdogan forsował obniżanie stóp procentowych w odpowiedzi na rosnącą inflację. To nie mogło się dobrze skończyć. Na rozpędzoną inflację bank centralny niewiele już może poradzić. W czerwcu podniesiono stopy procentowe z 8,5 do 15 proc., choć rynek oczekiwał znacznie wyższych podwyżek. Analitycy szacują, ze w najbliższy czwartek stopy w Turcji zostaną dalej podwyższone, do poziomu 18 proc.
Analitycy prognozują, że w drugim półroczu inflacja w Turcji znów prawdopodobnie zacznie piąć się w kierunku 50 proc.
Turcja i jej gospodarka jest dziś wobec tego jak domek z kart. Kolejny nawet mały wstrząs może być już tym ostatnim.
mw