TYLKO U NAS
ZIELONY ŁAD W PIGUŁCE. Ekorewolucja drenuje portfele
Walka o klimat zagląda do naszych portfeli, na razie jeszcze powoli. Ale już za trzy lata za sprawą nowych podatków wszyscy zaczniemy płacić coraz wyższe rachunki za ogrzewanie, a kierowcy za tankowane paliwo. Właściciele samochodów benzynowych lub z napędem diesla także muszą szykować się na dodatkowe opłaty, i to najpewniej już w przyszłym roku.
Polityka klimatyczna Unii Europejskiej wynikająca z dokumentu Zielony Ład, nie bez powodu jest określana jako ekorewolucja, bo ma zmienić całkowicie nie tylko obraz gospodarczy kontynentu, ale także nasze, czyli społeczne, zachowania i zmusić nas do dbania o klimat. I – co chyba najtrudniejsze do zaakceptowania – wiązać się ona będzie z olbrzymimi wydatkami, które pospołu będą musieli ponieść obywatele państw unijnych i biznes.
Po co ten ład?
Główny cel Zielonego Ładu to przemiana Europy w kontynent neutralny dla klimatu w połowie wieku. Obecnie UE ma ok. 7-8 procentowy udział w emisji globalnej CO2, podczas gdy na światowego lidera w tym zakresie – Chiny przypada ponad 20 proc.
Przyszłość Zielonego Ładu, którego zapisy mogą jeszcze ulec zmianie, zależeć będzie od wyników najbliższych wyborów do Parlamentu Europejskiego. To europosłowie będą przyjmować lub odrzucać kolejne akty prawne.
»»Czytaj także tutaj: ZIELONY ŁAD W PIGUŁCE. Biznes do raportu! Bez znieczulenia
Ze względu na znaczenie Zielonego Ładu i rozwiązań, które mają uczynić z nasz kontynent zeroemisyjnym warto zwrócić uwagę na najważniejsze zmiany, jakie są szykowane i już zostały zaplanowane i które zostaną wdrożone.
Wśród nich jest nowy system handlu emisjami, który wejdzie w życie na początku 2027 roku. W praktyce oznacza on nową daninę. To będzie swoisty podatek węglowy, choć politycy i brukselscy urzędnicy unikają tego określenia, bo wyjątkowo źle się ono kojarzy.
Ale płacić będą wszyscy ogrzewający dom węglem, gazem lub olejem opałowym. Także za emisje z samochodów zapłacą ich właściciele, bo podatek od emisji zostanie dodany do ceny paliwa na stacjach. Pojawią się także dodatkowe opłaty za posiadanie auta spalinowego, choć w przypadku Polski nie ma jeszcze jednoznacznej decyzji, czy będzie on pobierany przy okazji rejestracji pojazdu czy bezpośrednio od jego posiadania.
Podatki, czyli zachęta
Według polityków wprowadzenie przepisów dotyczących EU ETS 2, czyli systemu handlu emisjami, który obejmie budownictwo, ciepłownictwo i transport – każdego typu, czyli zarówno lądowy, jak i morski czy lotniczy – jest nową formą zachęty dla obywateli, by wykazali większą troskę o klimat.
Europarlament, Komisja Europejska i władze wielu krajów unijnych zgodziły się na ten swoisty podatek węglowy, uznając, że skoro węgiel i gaz do ogrzewania będą coraz droższe, to obywatele Unii po prostu wyrzucą piece na te paliwa i zastąpią je pompami ciepła, a skoro cena na dystrybutorze będzie wysoka, pozbędą się też samochodów spalinowych i zamienią je na elektryki. A ceny powinny być tak wysokie, by zmotywować społeczeństwo do działania, czyli do zmiany.
Formalnie więc każdy nadal będzie mieć wybór – także od 2027 roku i później, o ile będzie go stać na wysokie rachunki za ogrzewanie i tankowanie.
Tajemnicze ceny
System EU ETS 2 jest tak nowatorskim rozwiązaniem w dążeniu do uczynienia z Europy pierwszego kontynentu neutralnego dla klimatu, że nikt nie jest jeszcze w stanie przewidzieć, ile będą kosztowały pozwolenia na emisję CO2.
»»Czytaj także tutaj: ZIELONY ŁAD W PIGUŁCE. Transport nieemisyjny, czyli samochód zostaw w garażu
Na razie wiadomo tylko, że w pierwszym roku tona CO2 ma być wyceniana na 45 euro. Ale może być drożej, bo przepisy unijne nie gwarantują utrzymania ceny na tym poziomie, a w kolejnych latach ma być ona wypadkową popytu i podaży. A biorąc pod uwagę, że EU ETS 2 ma motywować do działania, czyli zmian i że pula uprawnień na rynku będzie stopniowo zmniejszana, to pozwolenia na emisje CO2 będą zwyczajnie coraz droższe.
Na dodatek już nie tylko eksperci, ale nawet politycy, także ci, którzy opowiadali się za nowym systemem, przyznają, że w szybkim czasie - bo zalewie dwa lata po jego wejściu w życie - ceny pójdą w górę i nie tylko mogą ulec podwojeniu, ale nawet dojść do 200 euro za tonę (CO2).
Zatem skala podatku węglowego także wzroście.
Droższy opał lub wymiana pieca
Być może kwota 45 euro za tonę CO2 nie wydaje się wysoka, ale jeśli uwzględnić ilość węgla, jaką w ciągu roku spala przeciętny kocioł grzewczy, to ich właściciele muszą liczyć się ze wzrostem opłat i to znaczącym - skoro będą musieli dodatkowo zapłacić za każdą tonę węgla 70-80 euro, a do gazu doliczyć 30 euro.
»»Czytaj także tutaj: ZIELONY ŁAD W PIGUŁCE. Budownictwo, czyli wielkie wydatki
Zatem końcowy roczny rachunek za ogrzewanie domu węglem pójdzie w górę już za trzy lata o ponad półtora tysiąca złotych, a właściciele domów ogrzewanych gazem wydadzą o 700-800 zł więcej. Przy wycenie emisji na 100 euro za tonę CO2, koszty będą już dużo wyższe – bo o ponad 3,5 tys. zł za ogrzewanie ekogroszkiem i 1,7 tys. zł – za piec gazowy.
Paliwo do samochodów zdrożeje o kilkanaście eurocentów na litrze przy podstawowej cenie (45 euro) pozwoleń na emisję CO2, zaś przy 100 euro za tonę CO2 – o ponad 30 eurocentów czyli półtora złotego.
Zdrożeją także bilety lotnicze, gdyż linie lotnicze także zostaną obciążone dodatkowo poprzez system EU ETS 2. Stawki na razie trudno przewidzieć.
Agnieszka Łakoma
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Dezubekizacja do śmieci: Sądy zwracają miliardy