Prąd? Niemiec zapłaci drożej!
Część niemieckich odbiorców od stycznia płacić będzie nawet o połowę wyższe rachunki za prąd i gaz.
Wiele firm – sprzedawców energii i gazu - już zaplanowało podwyżki - wynika z danych monitorującego rynek portalu cenowego Verivox. Portal poinformował, że 137 regionalnych dostawców energii podniesie swoje ceny średnio o około 61 proc, zaś 167 dostawców gazu - o około 54 proc. Portal zebrał dane w sumie od 1,5 tys. podmiotów.
Jeśli firmy wprowadzą podwyżki, tak jak podał to portal, to przeciętne gospodarstwo domowe (zużywające 4000 kWh rocznie) zapłaci dodatkowo 784 euro, natomiast za gaz o 1247 euro (przy zużyciu 20 tys. kWh).
Pomimo wsparcia rządu dla firm energetycznych, obniżki podatku VAT na energię i programów pomocowych Niemcy i tak płacą drożej niż rok temu. Kryzys wywołany przez wojnę w Ukrainie, który odczuwają wszystkie kraje Europy, dotknął także największą gospodarkę na kontynencie. Główny powód to gwałtownie rosnące ceny gazu w efekcie wstrzymania dostaw przez Rosję po tym, jak Unia Europejska nałożyła na Kreml sankcje za agresję na Ukrainę.
Przeciętne rachunki za prąd wzrosły w tym roku w Niemczech o 5 proc. (średnio 1477 euro rocznie), ale za gaz niemieccy odbiorcy płacą o 40 proc. więcej (2737 euro). Rząd w Berlinie apeluje od wielu tygodni do mieszkańców kraju o oszczędności, zwłaszcza zmniejszenie ogrzewania.
W przypadku problemów za dostawami Niemcy sprowadzali część potrzebnej energii z Francji, ale z tego kraju także płyną mało optymistyczne informacje. Krajowy operator sieci RTE poinformował w najnowszej prognozie na początek 2023 roku o możliwym zmniejszeniu produkcji energii jądrowej. Elektrownie atomowe to dominujące źródło wytwarzania energii we Francji. Z wyliczeń operatora wynika, że dostępne będą bloki o łącznej mocy około 40 GW czy o blisko 10 proc. mniejszych niż wcześniej przewidywano. Równocześnie pojawiły się informacje o spadku zapotrzebowania na energię elektryczną we Francji o 5-7 proc. w porównaniu ze średnim zużyciem sprzed pandemii. Główny powód to wysokie ceny, które ograniczyły popyt przede wszystkim w przemyśle.
Agnieszka Łakoma
(na podst. agencji Reuters)