TYLKO U NAS
Broń zamachowca: ten karabin miał zabić Donalda Trumpa
Donald Trump - były prezydent USA i obecny kandydat na to stanowisko, padł wczoraj ofiarą nieudanego zamachu. Jakiej broni używał zamachowiec?
Przypomnijmy: Kandydat Partii Republikańskiej w tegorocznych wyborach prezydenckich został niegroźnie ranny w ucho w sobotę podczas wiecu wyborczego w miejscowości Butler w Pensylwanii. Jak podało FBI, zamachowiec to 20-letni mieszkaniec stanu Pensylwania Thomas Matthew Crooks. Wskutek ataku zginęły dwie osoby, w tym Crooks, a dwie kolejne zostały poważnie ranne. (za Polską Agencją Prasową)
Zawiodło Secret Service?
Zaledwie kilka chwil po zamachu zaczęły pojawiać się spekulacje dotyczące tego co zawiodło podczas ochrony wiecu. Wielu komentatorów skupia się na rzekomo zbyt późnej reakcji ochrony, sugerując nawet, że przyczyną tego była… nadmierna liczba kobiet w obstawie Trumpa!
Choć te ostatnie teorie są na tyle absurdalne, że nawet nie będę marnował Państwa czasu ich rozbijaniem, to faktycznie warto przyjrzeć się reakcji ochrony. I tu, wbrew internetowym teoriom, wcale nie mamy do czynienia z licznymi błędami.
Jak wskazał na platformie X Tim McMillan, były agent Secret Service, który ochraniał pięciu prezydentów USA, sporo w ocenie ochrony zależy od tego jakimi środkami w ogóle dysponowała!
Kilka stref ochrony
Jak wskazał McMillan Secret Service stosuje „wielowarstwową” ochronę - to oznacza, że „cel” jest osłaniany nie tylko przez agentów stojących najbliżej (to ci, którzy własnymi ciałami zasłonili Trumpa zaraz po oddaniu weń strzałów), ale też operatorów w pełnym oporządzeniu bojowym, jak również strzelców wyborowych, umiejscowionych na miejscach znajdujących się na podwyższeniu. Co ważne, siły zajmujące się ochroną na średnim dystansie nie muszą wywodzić się z Secret Service, lecz mogą to być lokalni funkcjonariusze policji. Według McMillana to właśnie ta część ochrony zawiodła, doprowadzając do kolejnych wydarzeń. Dodatkowo istnieje „niewidzialna” ochrona zajmująca się tzw. SIGINT czyli nasłuchem elektronicznym.
Snajper nie widział strzelca?
Pojawiały się zarzuty dotyczące tego, że ochraniający Trumpa strzelcy wyborowi nie od razu dostrzegli zagrożenie.
Sęk w tym, że… nie taka była ich rola!
Zamachowiec strzelał do Donalda Trumpa na dystansie około 130 metrów, tymczasem strzelcy wyborowi mają za zadanie obserwować zagrożenia na znacznie dłuższym dystansie - kilometr wokół celu i dalej. Wyposażeni w karabiny wyborowe z optyką o wysokim powiększeniu nie obserwują dystansu 100 metrów. Zmiana pola obserwacji (i, co za tym idzie - prowadzenia ognia) wymaga od strzelca drastycznej korekty. Z tej przyczyny snajperom ochraniającym Trumpa należą się wyrazy uznania - na poniższym nagraniu widać, jak szybko po pierwszych strzałach sami odpowiedzieli ogniem.
Strzał w głowę? Raczej w Hollywood
Choć z dostępnych na razie, niepotwierdzonych jeszcze informacji i zdjęć (których ze względu na drastyczny charakter nie będę tu udostępniał) wynika, że zamachowiec został postrzelony w głowę przez snajpera właśnie, bardzo rzadko celuje się właśnie w tę część ciała. Z prostej przyczyny - współczesna broń palna zdolna jest zneutralizować cel także przy strzale w klatkę piersiową, czy nawet ręce i nogi (z powodu obecności ważnych arterii).
Dlaczego więc snajper Secret Service jednak celował w głowę zamachowca? Otóż najpewniej tylko ona była dlań widoczna - zdjęcia z miejsca zamachu pokazują, że zamachowiec prowadził ogień z pozycji leżącej. Snajper ochrony miał więc widoczność jedynie na broń i głowę mężczyzny. Bardzo możliwe jest też, że wkraczający potem na dach operatorzy oddali w kierunku zamachowca „strzały kontrolne”, czyli takie, które miały dać im pewność, że mężczyzna został zneutralizowany.
Tutaj warto dodać, iż z dostępnych zdjęć i nagrań wynika, iż strzelcy wyborowi Secret Service używali karabinu Remington 700, który produkowany jest w wersjach strzelających amunicją 300 Blackout, .223 Remington czy .308 winchester, jak również 7.62 NATO. Niestety nie wiemy jakiej amunicji używali agenci.
Broń zamachowca
Podobnie pytanie można zadać w przypadku zamachowca - dlaczego nie strzelał on w pierś kandydata na prezydenta?
Przyczyn może być kilka. Zamachowiec mógł być kompletnym amatorem, bez profesjonalnego przygotowania, wiedzę strzelecką czerpiącym raczej z kina niż od zawodowców. Mógł on też wiedzieć, że Donald Trump posiadał założoną kamizelkę kuloodporną i choć taka raczej nie chroni skutecznie przed amunicją karabinową (chyba, że mówimy o kamizelkach wojskowych z płytami balistycznymi, których jednak kandydat raczej nie miał na sobie) to mógł on uznać, że strzał w głowę byłby bezpieczniejszy. Jak wskazał były operator amerykańskich Zielonych Beretów Sean „Buck” Rogers na kanale FNG Academy, Trumpa ocaliło skręcenie głowy w ostatniej chwili - według Rogersa strzelec celował za uchem polityka. Gdyby trafił, Donald Trump poniósłby śmierć na miejscu.
»» O okolicznościach próby zamachu na Donalda Trumpa czytaj więcej tutaj:
Kolejne fakty wychodzą na jaw. Przyczyny postrzelenia Trumpa
Trump nie zwalnia tempa - kampania trwa dalej
Z czego strzelał zamachowiec?
Polskie media błędnie mówią o „karabinie AR-15”, cytując bez zastanowienia media amerykańskie, które - na podstawie dostępnych zdjęć - mówią o „AR-15 style rifle”, czyli… karabinie „w stylu AR-15”. A to kolosalna różnica!
W istocie - na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać karabin przypominający broń produkowaną na patencie firmy ArmaLite, pierwotnie produkującej karabiny AR-15, będące rozwinięciem systemu AR-10, konstrukcji Eugene’a Stonera.
Autor artykułu strzelający z karabinu Smith & Wesson M&P15 Sport II. Karabin ten wywodzi się z patentu AR-15 ale nie jest karabinem AR-15:
W istocie obecnie na amerykańskim rynku dostępne są dziesiątki karabinów w tym układzie, nie będących AR-15!
Na obecną chwilę więc nie wiemy nic ponad to, że broń ta prawie na pewno była karabinem wywodzącym się z tej rodziny. Karabiny w tym systemie są produkowane do obsługi rozmaitych kalibrów - .223 Remington czy 5.56 NATO to najpopularniejsze warianty, ale są też inne, choćby 7.62x39mm, pistoletowe 9x19mm czy najmniejszy - .22 LR.
Tu warto się na moment zatrzymać - wspomniany już Sean „Buck” Rogers w swojej wstępnej analizie strzelaniny wskazał, iż strzelec najpewniej korzystał właśnie z karabinu w wariancie .22 LR. Miałoby to wyjaśniać bardzo cichy odgłos strzałów jak również niewielkie obrażenia jakich doznał Trump. Jeśli faktycznie, jak sugeruje część komentatorów powołując się na zdjęcia z miejsca zdarzenia, na ciele Trumpa widać ślad po kuli, która ugodziła go w pierś (ale nie przebiła kamizelki), hipoteza o wariancie .22 LR wydaje się wiarygodna. Wyjaśniałaby też decyzję zamachowca o celowaniu w głowę kandydata na prezydenta.
Sama bron, według „New York Post” miała należeć do ojca zamachowca.
Na obecną chwilę nie jesteśmy w stanie powiedzieć nic więcej - nie dysponujemy wiedzą dotyczącą np. optyki stosowanej na karabinie przez zamachowca, nie wiemy też czy broń była wyposażona w modyfikacje, mające ułatwić strzał. Bez wątpienia jednak zamach na kandydata na prezydenta był najpoważniejszym tego typu wydarzeniem ostatnich lat, i poważnie wpłynąć może on nie tylko na wyścig prezydencki ale też amerykańskie społeczeństwo.
Arkady Saulski
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Odkryto gigantyczne złoża ropy. Wystarczy na 3 lata
Przyszłość widzę jasno: szykuję się do kontenera!
Niemcy szukają pracowników. „Ulgi podatkowe do 30 proc.”
Zielona energia nie jest ani tania, ani bezpieczna
»» Najnowsze wydanie „Wywiadu Gospodarczego” oglądaj tutaj: