J.D. Vance to błysk geniuszu Donalda Trumpa
Donald Trump zapewne znów zasiądzie w Białym Domu, skąd spróbuje doprowadzić do końca swój projekt odrodzenia Ameryki i przebudowy relacji międzynarodowych. Ale tym razem będzie to czynił wraz z nowym wiceprezydentem J.D. Vance’em. Wskazanie go przez Trumpa jest decyzją, którą można bez przesady określić jako przejaw geniuszu politycznego – pisze amerykanista prof. Zbigniew Lewicki na łamach rp.pl.
Wietnam zdemoralizował USA i odebrał Amerykanom poczucie dumy narodowej, które odbudował dopiero w latach 80. Ronald Reagan. Budził on rozmaite kontrowersje, szczególnie wśród ówczesnej lewicy, ale konsekwentnie realizował wielką reformę gospodarczą i program odnowy moralnej. Jego następcy nie potrafili jednak kontynuować wielkiego projektu Reagana i nie protestowali przeciw pomniejszaniu jego wielkości – zauważa prof. Zbigniew Lewicki.
Trump walczący o odbudowę potęgi USA
Co gorsza, dezawuowanie Reagana stanowiło zarazem punkt zwrotny sposobu postrzegania prezydenta USA, który stopniowo tracił właściwy niegdyś temu urzędowi nimb. (…) I na tym tle pojawił się Donald Trump. Odrzucał deprecjonowanie wielkości Ameryki i zapowiadał odbudowę jej potęgi, aby „Ameryka była znów wielka”. Zabrakło mu jednak doświadczenia politycznego, gdy zachowawczo wskazał jako swój „numer dwa” Mike’a Pence’a, który niczego nie wniósł do Białego Domu – twierdzi amerykanista.
Donald Trump zapewne znów zasiądzie w Białym Domu, skąd spróbuje doprowadzić do końca swój projekt odrodzenia Ameryki i przebudowy relacji międzynarodowych. Ale tym razem będzie to czynił wraz z nowym wiceprezydentem J.D. Vance’em. Wskazanie go przez Trumpa jest decyzją, którą można bez przesady określić jako przejaw geniuszu politycznego.
Vance - „od nędzarza do (wice)prezydenta”
_Wielu Amerykanów i Europejczyków zna Vance’a jako autora książki „Elegia dla bidoków”, szczerego do bólu portretu amerykańskiej „hołoty”, jak była ich uprzejma określić Hillary Clinton. Biedni mieszkańcy zapomnianych przez Boga rejonów Ameryki wiodą nędzny żywot, ale na pewno obce im jest myślenie woke. Był wśród nich sam Vance, syn znarkotyzowanej matki, który jednak zrealizował swój american dream i to w najbardziej klasycznej wersji „od nędzarza do (wice)prezydenta”. Co więcej, jego pochodzenie stanowi pancerz, którego nie są w stanie przebić papierowe strzały kapłanów i akolitów ruchu woke, kwestionujących podstawowe wartości amerykańskie pod pozorem starań o właściwe traktowanie mniejszości_.
Przez cztery lata wraz z Trumpem, a potem zapewne samodzielnie przez kolejne osiem poświęci się odbudowie dumy narodowej, co szybko wykaże miałkość prób podważania jej za pomocą działań wykluczających, tzw. cancel culture. Słusznie dostrzegliśmy ikoniczny obraz stającego na nogi, fizycznie i symbolicznie, Trumpa i jego nawoływania do kontynuowania walki. Ale znacznie ważniejszym symbolem obecnych wydarzeń jest postać Vance’a. To on przywróci Amerykanom poczucie wartości, a kraj skieruje na tory położone przez wielkich przywódców, które później obrosły chwastami – twierdzi prof. Zbigniew Lewicki.
Vance a sprawa polska
I tylko szkoda, że w tym historycznym momencie Polska pozostanie poza głównym nurtem wydarzeń. Rządzący nie rozstaną się bowiem z jałową formułą wyniosłego krytykowania Trumpa i Vance’a, czemu towarzyszyć będzie kibicowanie przegranemu obozowi demokratów po rezygnacji Joe Bidena - stwierdza autor tekstu w
Straty powiększy wycofanie doświadczonego ambasadora Marka Magierowskiego i zastąpienie go nowicjuszem dyplomatycznym Bogdanem Klichem, dysponującym jedynie ograniczonymi kontaktami w Partii Demokratycznej. A za kilka lat będziemy się zastanawiać, „kto stracił Stany Zjednoczone” – kończy tekst prof. Zbigniew Lewicki. .
**»» Więcej o polityce amerykańskiej przed wyborami prezydenckimi w publikacji Zbigniew Lewicki: J.D. Vance wiceprezydentem USA to przejaw geniuszu Donalda Trumpa
Oprac. Sek
»» O Donaldzie Trumpie i polityce amerykańskiej czytaj tutaj:
Donald Trump dostał wszystkie głosy