TYLKO U NAS
Gaz dla Europy. Dotkliwa niepewność
Choć Europa ma pełne magazyny gazu, to i tak po cichu liczy na sprzyjającą czyli łagodną zimę, by mieć bezpieczeństwo i stosunkowo niskie ceny. Sytuacja jest niepewna, bo od 1 stycznia Ukraińcy przestaną słać tranzytem rosyjski gaz do Europy swoimi rurociągami.
Formalnie i na starcie sezonu grzewczego w Unii Europejskiej nie ma obaw, że zabraknie gazu. Tym bardziej, że poziom zapasów jest taki, jak nakazała Komisja Europejska, a wypełnienie magazynów wynosi 95 proc. Jednak pewności, że najbliższa zima będzie spokojna, bez skoku cen, nie ma zwłaszcza w Europie Środkowej. A że wszystko może się zdarzyć, świadczy to, co dzieje się na holenderskiej giełdzie (TTF), która jest wyznacznikiem cen gazu. Zaledwie kilka dni temu notowania zbliżyły się do poziomu 44 euro za MWh w odpowiedzi na informacje o chwilowym ograniczeniu wydobycia w Norwegii, będącej najważniejszym dostawcą dla Europy. Dziś na TTF gaz wyceniany jest na blisko 40 euro/MWh i nie ma żadnej pewności, że gdy tylko znów napłyną wieści o problemach z dostawami, notowania znów nie wzrosną.
Tranzyt przez Ukrainę się skończy
Niepewność jest tym większa, że to ostatnie dwa miesiące w czasie których gaz rosyjski płynie do Europy Środkowej tranzytem przez Ukrainę. Od tych dostaw uzależnione są wciąż w dużej mierze Słowacja, Austria i Węgry. Władze w Kijowie nie zamierzają wznawiać (wygasającej 31 grudnia) umowy o tranzycie z Rosją. Formalnie kraje unijne mogą sprowadzać surowiec statkami do gazoportów w krajach sąsiednich (w tym i w Polsce), a następnie istniejącymi rurociągami (tzw. interkonektorami), lecz to oznacza wyższe koszty i ceny końcowe. Jednocześnie – przynajmniej jak dotąd – innych pomysłów zastępczych jak dostawy z Azerbejdżanu nie udało się zmaterializować. Pojawiły się tylko zapowiedzi na ten temat, ale (cytowane ostatnio przez agencję Reutersa) wypowiedzi przedstawicieli choćby słowackiego operatora rurociągów spółki SPP wskazują, że żadnych umów w sprawie importu gazu azerskiego po prostu nie ma. Wprawdzie Azerbejdżan zaproponował zwiększenie eksportu do Europy, ale nie ma na to odpowiednio dużych ilości surowca (pomimo obfitych złóż). Na dodatek, by gaz dotarł do zainteresowanych krajów potrzebna byłaby nie tylko umowa z Kijowem ale przede wszystkim z Moskwą. (Zatem faktycznie trzy państwa odbierałyby gaz rosyjski.)
Bezpieczeństwo gazowe pod znakiem zapytania
Natomiast Unia Europejska stawia sobie za cel całkowite uniezależnienie od rosyjskiego importu, i to ekspresowym tempie bo do 2027 roku. Ale cel ten trudno będzie osiągnąć i to nie tylko że względu na import rurociągami, lecz także ze względu na rosnące ostatnio dostawy gazu skroplonego (LNG) z rosyjskich terminali.
W kwestii bezpieczeństwa zaopatrzenia UE w gaz tej zimy agencja Bloomberg cytowała kilka dni temu wypowiedź jednego z ekspertów HSBC. Kim Fustier uważa, że istnieje ryzyko, iż „perspektywy dostaw gazu dla Europy mogą nie być lepsze w 2025 r. w porównaniu z 2024 r., a w rzeczywistości mogą być nawet gorsze”. I jeśli nie uda się zrezygnować z rosyjskiego gazu i zastąpić go innymi dostawami, to na koniec zimy w magazynach zostanie niewiele paliwa a ceny będą wysokie.
Agnieszka Łakoma
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje.
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Polskie lasy rosną, podczas gdy świat się wylesia
Sprzedaż zagraniczna polskiej żywności pikuje!
Tokio zaoferuje nam najnowszą technologię w energetyce?
»» Eksperci ekonomiczni na antenie telewizji wPolsce24 o budżetowej dziurze Tuska – oglądaj tutaj: