To przez Tuska? Polska traci szansę na elektryki!
Czy poparcie rządu Donalda Tuska dla wprowadzenia wysokich ceł na import chińskich elektryków do unii uderzyło w tyską fabrykę samochodów? Zakład stracił właśnie szanse na produkcję nowego modelu elektryka, bo trafi ona do Niemiec lub na Słowację.
Gdy kilka tygodni temu ważyły się losy ceł na chińskie auta elektryczne, sprowadzane do Europy, to Polska stanęła po stronie Komisji Europejskiej, która je zainicjowała. W efekcie znalazł się nasz kraj w wąskiej grupie - 10 państw, które poparły podwyżkę stawek i to znaczącą bo z 10 proc. do nawet 45 procent. Teraz wygląda na to, że ekipa Donalda Tuska tak naprawdę zaszkodziła jednemu ze znaczących polskich zakładów.
Przeciwko podwyżce taryf opowiedziały się m.in. Niemcy, których koncerny prowadzą rozległe interesy w Państwie Środka ale także Węgry zabiegające o inwestycje oraz Słowacja, gdyż liczy na utrzymanie zakładów branży, a grupa 12 krajów UE wstrzymała się od głosu.
Teraz okazuje się, że produkcja nowego modelu auta elektrycznego w ramach joint venture koncernu Stellantis z chińskim Leapmotor ma być uruchomiona nie w Tychach, jak wcześniej planowano, ale fabryce na Słowacji lub w Niemczech. O tym, że polski zakład wypadł z tej gry, poinformowała agencja Reuters, powołując się na własne źródła. W tym kontekście także przypomina o nieoficjalnym spotkaniu, jakie dla przedstawicieli firm motoryzacyjnych zorganizowało chińskie Ministerstwo Handlu miesiąc temu, podczas którego zasugerowano wstrzymanie „planów dużych inwestycji w aktywa, takie jak fabryki w krajach, które poparły cła”. Zachęcano do projektów w państwach UE, które sprzeciwiły się podniesieniu taryf. Przypomnijmy, że obecny rząd odwlekał także w czasie decyzje o ostatecznym zatwierdzeniu projektu Izera czyli „polskiego elektryka” we współpracy z innym chińskim koncernem – Geely. A czas obowiązywania dwuletniej umowy w tej sprawie dobiega końca, zaś formalnie brakuje finansowania.
Informacje podane przez Reuters, to dla pracowników w Tychach wyjątkowo zła wiadomość, gdyż na razie wytwarza tylko model Leapmotor T03 (to ekonomiczne auto z zasięgiem ponad 400 km i w cenie szacowanej na 20 tys. dolarów). Gdyby dodatkowo wprowadzono na przykład model niedawno zaprezentowany na światowej wystawie w Paryżu Leapmotor B10, to umocniłoby pozycję polskiego zakładu w koncernie. Tym bardziej, że został wybrany ze względu na niskie koszty - jako pierwszy w unii do produkcji w ramach joint venture i w czerwcu pojawiły się zapowiedzi, że tyska fabryka mogłaby także na początku 2025 roku zacząć wytwarzać SUV-a A12 firmy Leapmotor.
Przypomnijmy, że elektryfikacja transportu to jeden z priorytetów unijnej polityki klimatycznej., a nowo tworzona Komisja Europejska stawia sobie za cel przyśpieszenie elektromobilności. Koncerny motoryzacyjne muszą ograniczać sprzedaż (a zatem i produkcję ) tradycyjnych samochodów a zwiększać - modeli elektrycznych, zaś w 2035 roku zakazana będzie rejestracja nowych aut spalinowych. Zatem uruchomienie linii produkcyjnej nowego auta elektrycznego na obecnym etapie rozwoju e-mobility to dla każdego europejskiego większe gwarancje utrzymania ciągłości pracy i działalności na przyszłość. W Tychach wytwarzane są - oprócz Leapmotor T03 - także benzynowe fiaty, i nie ma wątpliwości, że z czasem zostaną ograniczone. Na razie trudno ocenić, czy i kiedy polski zakład dostanie szansę na wytwarzanie w ramach joint venture Stellantis – Leapmotor innych modeli aut elektrycznych.
Agnieszka Łakoma