Heweliusz, cud polskiej techniki, leci w kosmos
Satelita Heweliusz, wyprodukowany w Polsce 19 sierpnia wyruszy w przestrzeń kosmiczną, gdzie dołączy do czterech innych satelitów z konstelacji Brite, w tym Lema. Na pokład wziął kilka dodatkowych eksperymentów i nieco zmieniony teleskop - mówi dr Piotr Orleański z CBK PAN.
Heweliusz to drugi polski satelita naukowy i "brat" Lema, który w kosmosie znajduje się od listopada 2013 roku. W przestrzeń kosmiczną wyruszy we wtorek ok. godz. 5. rano czasu polskiego na rakiecie Long March 4B z chińskiego poligonu Taiyuan Launch Space Center.
Obydwa polskie satelity są częścią austriacko-kanadyjsko-polskiego projektu Brite. Choć wszystkie sześć satelitów z tej "rodziny" ma bardzo podobną konstrukcję - ważą niecałe 7 kg i mają kształt kostki o boku wynoszącym ok. 20 cm - to Heweliusz nieco się od nich różni.
"Znaleźliśmy trochę wolnego miejsca na satelicie, wstawiliśmy tam sześć polskich malutkich eksperymentów technologicznych, np. sprawdzanie pamięci w warunkach radiacji, otwieranie malutkich systemów mechanicznych. To będzie dodatkowy ładunek, który będzie przetestowany, gdy już podstawowa misja Brite'a zostanie wypełniona. Żaden z pozostałych satelitów tego projektu nie miał dodatkowych eksperymentów" - powiedział dr Orleański z Centrum Badań Kosmicznych PAN.
W porównaniu do innych Brite'ów, Heweliusz ma też nieco zmodyfikowany teleskop. "Wyniki obserwacji tamtymi teleskopami wymagają dużej obróbki na Ziemi. W tym przypadku będziemy wszystko załatwiali na pokładzie" - wyjaśnił rozmówca.
Heweliusz, gdy już znajdzie się w kosmosie, będzie wykonywał takie samo zadanie jak każdy z satelitów z konstelacji Brite. Umieszczony na wysokości 800 km, przez kilka lat będzie prowadził precyzyjne pomiary 286 najjaśniejszych gwiazd. Choć w nocy widać je nawet gołym okiem, to z powodu zakłóceń atmosferycznych małych zmian jasności gwiazd nie można obserwować nawet przez największe teleskopy. "To zadanie z dziedziny astrosejsmologii, czyli analizy procesów fizycznych i chemicznych w gwiazdach na podstawie zmiany ich blasku w bardzo długiej skali: godzin, dni, tygodni, a nawet miesięcy" - dodał dr Orleański.
Heweliusz jest ostatnim z satelitów Brite, który jeszcze czeka na start. W przestrzeni kosmicznej miał znaleźć się już pod koniec 2013 roku, ale później jego wystrzelenie wielokrotnie przekładano. W kosmosie jasność gwiazd już mierzą dwa austriackie Brite'y. Od listopada w przestrzeni kosmicznej znajduje się też polski Lem. Kilka tygodni temu wystartowały dwa satelity kanadyjskie. Niestety jeden z nich - przynajmniej na razie - przepadł w przestrzeni kosmicznej.
"Obydwa kanadyjskie satelity były wystrzelone równocześnie przez Rosjan. Jeden ma już za sobą testy. O drugim nie mamy żadnych informacji. Amerykański system rozpoznawania obiektów na orbicie nie widzi tego satelity. Nie możemy z nim nawiązać kontaktu. Jest duże prawdopodobieństwo, że nadal jest przyczepiony do ostatniego stopnia rakiety i razem z nim spłonie podczas deorbitacji. To są misje wysokiego ryzyka. To jest w tym biznesie normalne" - podkreślił dr Orleański.
Zaznaczył, że taki wypadek nie zagraża powodzeniu całej misji Brite, która jest przygotowana na pracę trzech satelitów. "Wszystko, co jest poza tym, służy przyspieszeniu zbierania danych. Nie musimy skupiać się na jednej konstelacji, ale oglądać jednocześnie dwie. Nawet w tej chwili Heweliusz jest pewnym nadmiarem, jeżeli chodzi o podstawowy program naukowy" - wyjaśnił.
Nad urządzeniami pracowali specjaliści z Centrum Badań Kosmicznych PAN i Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie. Satelity powstały we współpracy z Uniwersytetem w Wiedniu, Politechniką w Grazu, Uniwersytetem w Toronto i Uniwersytetem w Montrealu. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przeznaczyło na ich budowę 14,2 mln zł. "Brite zmienił bardzo dużo w Polsce. Wreszcie wszyscy uwierzyli, że możemy na poważnie myśleć o budowie polskich satelitów z prawdziwego zdarzenia" - podkreślił dr Orleański.
Przypomniał, że Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ogłosiło studium wykonalności dla dużych polskich satelitów obserwacyjnych typu dual-use dla administracji państwowej, środowiska i dla wojska. "Potem będzie wydana decyzja, czy uruchamiamy w Polsce program budowy dużych satelitów. To już jest przedsięwzięcie o rząd wielkości, albo dwa rzędy wielkości potężniejsze niż Brite. Pierwszy satelita ma mieć 150 kg, a drugi ponad 300 kg" - zaznaczył naukowiec.
(PAP)