Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Biznes na Mazurach

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 18 września 2015, 08:24

    Aktualizacja: 18 września 2015, 08:25

  • Powiększ tekst

Coraz więcej firm z kraju, a także z zachodniej Europy, prowadzi latem działalność gospodarczą nad mazurskimi jeziorami. W ocenie samorządowców z jednej strony pokazuje to atrakcyjność turystyczną tego miejsca, z drugiej - drenuje rynek lokalnych małych firm.

O roli Mazur na turystycznej mapie świata może świadczyć choćby to, że na jesiennych targach jachtowych, które odbywały się w Giżycku swoje najnowsze projekty prezentowały firmy z Niemiec, czy Stanów Zjednoczonych.

"Niemcy prezentowali m.in. nowy rodzaj ogrzewania jachtowego. To pomysł bardzo nowatorski, podobny nieco w działaniu do centralnego ogrzewania, jakie mamy w domu. Sądzę, że te rozwiązania zdałyby u nas egzamin" - powiedział organizator tych targów Zbigniew Jatkowski z portalu mazury.info.pl

Firma ze Stanów Zjednoczonych przywiozła na giżyckie targi wartą 300 tys. dolarów łódź sportową, która płynąc wytwarza tak dużą falę, że można na niej uprawiać wakeboarding. Aby wytworzyć falę-gigant łódź ta zasysa 2 tony wody. "Zaskoczyła nas ta prezentacja, to na pewno nie jest łódź, która będzie powszechnie na Mazurach wykorzystywana, ale nie można wykluczyć, że ktoś ją kupi po to, by zaoferować gościom na Mazurach nową atrakcję" - przyznał Jatkowski.

Od kilku sezonów firmy z Niemiec, czy Francji są latem stale obecne nad jeziorami. "Czarterują łodzie. Są one bardziej ekskluzywne, i nie ma co kryć, że droższe, od łodzi oferowanych przez firmy polskie" - przyznał Jatkowski. Dodał, że łodzie takie zwykle są przeznaczone dla mniejszej liczby osób (4-5) niż łodzie powszechnie dostępne. "Firmy te mają swoich klientów, to głównie obcokrajowcy" - przyznał Jatkowski.

Firmy z Niemiec, czy Francji działają m.in. w Giżycku i Mikołajkach. Od kilku sezonów nad jeziorami biznesy prowadzą też firmy z innych regionów Polski, np. z Warszawy, Gdańska, Katowic, czy Krakowa. One także oferują czartery.

"Szacuję, że w Giżycku firmy, które są spoza regionu to ok. 20 proc. wszystkich firm z branży turystycznej" - powiedział PAP burmistrz tego miasta Wojciech Iwaszkiewicz. Jego zdaniem to, że zewnętrzne firmy prowadzą na Mazurach biznes pokazuje atrakcyjność turystyczną regionu zarówno na mapie krajowej, jak i europejskiej.

"Może nie do końca sobie to uświadamiamy, ale marka Mazur jest poza Polską znana i ceniona" - przyznał Iwaszkiewicz. Jak dodał, ciemną stroną tej atrakcyjności Szlaku Wielkich Jezior jest to, że miejscowe firmy mają trudniejsze warunki do prowadzenia swojej działalności. Jest to o tyle trudne, że sezon na Mazurach wciąż trwa trzy - cztery miesiące. Niektórzy z miejscowych przedsiębiorców w sezonie zarabiają na utrzymanie swoich rodzin przez cały rok.

"Firmy z zewnątrz drenują nasz rynek" - uważa także burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski, który przyznał, że poza tym miastem działalność mają zarejestrowaną także firmy prowadzące dwa największe hotele w tym miasteczku. "Podatki lokalne nam płacą, ale już te od działalności gospodarczej trafiają do budżetów innych miast" - przyznał Jakubowski.

W ocenie burmistrza Mikołajek bez systemowych rozwiązań nie da się uregulować tej sytuacji. Burmistrz Giżycka jest zdania, że system zachęt dla przedsiębiorców może sprawić, że zarejestrują swoją działalność w tym mieście. "Myślimy nad takim systemem zachęt, na razie nie będziemy o nim mówić. Uważamy, że tylko zachęty, nie represje mają sens" - przyznał Iwaszkiewicz.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych