Burmistrz dzielnicy Molenbeek o biedzie i islamskim radykalizmie
Po raz pierwszy od zamachów w Brukseli głos na temat sytuacji w stolicy UE zabrała burmistrz dzielnicy Molenbeek - Françoise Schepmans.
Dzielnicę Brukseli Molenbeek nazywano "azylem dla radykałów" ze względu na silną obecność islamskich fundamentalistów w tej muzułmańskiej enklawie. Teraz burmistrz dzielnicy zabrała głos w wywiadzie dla "Der Tagesspiegel". Pytania o kwestie ekonomiczne, przyznała, że widzi związek między poziomem życia społeczności muzułmańskiej a rodzeniem się radykalizmu.
Populacja Molenbeek to około 100 tys. ludzi. Ma wiele twarzy.
Pytana o to, czy można mówić o podległej jej dzielnicy jako mateczniku terrorystów, burmistrz odpowiada:
Molenbeek jest częścią dość odizolowanej społeczności. Niestety jej członkowie nie znają nawet francuskiego. Z tego powodu mamy do czynienia z nikłą integracją i fundamentalizm się wskutek tego rozprzestrzenia.
Pytana o to, dlaczego tak wielu Marokańczyków przybywa do Brukseli, burmistrz przyznaje:
W latach 60-tych ludzie przyjeżdżali tu pracować. Teraz tylko dlatego, że życie w Brukseli jest łatwiejsze.
Tutaj następuje najciekawsza część rozmowy, w której burmistrz dopytywana jest o ekonomiczne przyczyny powstawania radykalizmu.
Problem zaczął się od programu łączenia rodzin. To doprowadziło do sytuacji, w której rodziny są zbyt duże, a mieszkają w małych mieszkaniach. Dochodzi do tego problem braku edukacji i szans na pracę. To doprowadziło do obecnej sytuacji.
Pytana o rozwiązania mające na celu poprawę sytuacji w dzielnicy, pani burmistrz przyznaje:
Staraliśmy się poprawić bezpieczeństwo, zainstalowano monitoring, a ja osobiście prosiłam społeczność Molenbeek o choć odrobinę szacunku wobec policji. Teraz chcę, by nowe zasady respektowano - od stosowania się do świateł ulicznych do godzin otwarcia sklepów. Co więcej - nie ma już możliwości, by rodziny mieszkały w oddalonych domach. Rodziny ze sporą liczbą dzieci nie będą musiały żyć w małych mieszkaniach.
Pytana o wysoki poziom bezrobocia w dzielnicy (30 proc.) burmistrz wskazuje na pochodzenie zamachowców z Paryża:
Bieda nie jest powodem do radykalizacji. Poza tym, jeśli popatrzymy skąd pochodzą Salah Abdeslam i Abdelhamid Abaaoud, to nie są to bohaterowie niższych warstw społecznych, tylko ludzie wywodzący się z klasy średniej.
Der Tagesspiegel/ as/
Czytaj także: Zamachy w Brukseli pokazują, że firmy takie jak Apple muszą współpracować ze służbami