Hiszpanie protestują przeciw oszczędnościom, a Francuzi odkładaj je na przyszłość
Tysiące ludzi w Hiszpanii wzięły w sobotę udział w protestach przeciw oszczędnościom wprowadzanym przez centroprawicowy rząd Mariano Rajoya. W tym samym czasie Francois Hollande prezydent Francji zapowiedział, że nie wprowadzi żadnych dodatkowych środków oszczędnościowych w tym roku.
Sobotnie demonstracje w Hiszpanii przypadły na 32. rocznicę nieudanej próby przejęcia władzy przez wojskowych, znanej jako 23-F. Ich organizatorzy podkreślali, że dziś w Hiszpanii dokonano "finansowego zamachu stanu" i wezwali obywateli, aby sprzeciwili się faworyzowaniu przez rząd instytucji finansowych kosztem zwykłych ludzi.
Protestujący potępili także "presję rynków finansowych", korupcję w rządzie oraz hiszpański system bankowy. Apelowali do parlamentarzystów o znalezienie alternatywy, która nie zniszczy państwa opiekuńczego.
Oszczędzać natomiast nie planują Francuzi, którzy uznali, że panujące w Europie spowolnienie gospodarcze nie jest dobrym czasem na realizację planowanego w tym roku obniżenia deficytu budżetowego do 3 proc. PKB. Rząd uznał, że nie należy wprowadzać zbyt wielu środków oszczędnościowych, by nie zaszkodzić gospodarce będącej na skraju recesji.
- Wprowadzanie środków hamujących konsumpcję i inwestycje byłoby niewłaściwe - powiedział francuski prezydent podczas corocznych targów rolniczych w Paryżu. - Nie ma potrzeby dodawać kolejnych środków oszczędności w roku 2013. Już i tak dużo wymaga się od podatników.
(PAP), on