Gajek z KNF: Marcin P. z Amber Gold mógł być słupem
To, że Marcin P. był "słupem" to prawdopodobna hipoteza; tak skutecznej osłony Amber Gold nie mogli zapewnić przeciętni ludzie, "nie mówię, że to służby specjalne", "ale być może ludzie, którzy byli kiedyś w służbach" - mówił w środę zastępca szefa KNF Lesław Gajek przed komisją śledczą.
Nie jestem przekonany, że Marcin P. był „słupem” ale uważam, że jest to prawdopodobna hipoteza. Z dzisiejszej perspektywy możemy powiedzieć, że to nie był żaden geniusz, to jest raczej mało prawdopodobne. Raczej było to zorganizowane przedsięwzięcie - powiedział zastępca szefa KNF Lesław Gajek przed komisją śledczą w środę przed komisją, pytany przez posła Witolda Zembaczyńskiego (N) czy to samorodny geniusz, czy efekt "państwa teoretycznego".
Zdaniem Gajka, na zorganizowany charakter przedsięwzięcia, jakim był Amber Gold, wskazuje choćby umiejętność postępowania z organami państwa.
Wydaje się, że tego typu przedsięwzięcia, w których jest zdumiewająca skuteczność, jeśli chodzi o kontakty z podmiotami, czy organami państwa, jest poza zasięgiem jakiegoś „naturszczyka”, który gdzieś tam się objawił i ma pomysł, że zrobi sobie jakiś biznes - mówił posłom.
Dopytywany, czy uważa, że biznes Amber Gold mógł udać się jedynie przez prosty rozwój - z jednej placówki, do ogólnokrajowej firmy przez klientów wpłacających pieniądze.
To jest możliwe, ale mało prawdopodobne. Po prostu zbyt wiele było wysiłków i działań, żeby to powstrzymać, a mimo to rosło - powiedział.
Pytany przez Zembaczyńskiego, czy widzi równie wielką aferę finansową na polskim rynku i czy nie jest nią sytuacja bankrutujących SKOK-ów, Gajek podkreślił, że między tymi sprawami jest podstawowa różnica. Tłumaczył, że SKOK-i - pomimo wielokrotnie większych strat od Amber Gold – są licencjonowanymi podmiotami działającymi na rynku finansowym.
Natomiast Amber Gold to był podmiot kompletnie poza rynkiem, albo udawał i próbował być poza tym rynkiem - mówił zastępca szefa KNF.
Gajek ocenił ponadto, że tak skutecznej osłony Amber Gold nie mogli zapewnić przeciętni ludzie, ale osoby, które bardzo dobrze znają mechanizmy państwa; "nie mówię, że to służby specjalne", "ale być może ludzie, którzy byli kiedyś w służbach" - mówił.
To jest oczywiście przypuszczenie, ale wydaje mi się, że to mało możliwe, mało prawdopodobne - zastrzegł.
Marek Suski (PiS) dopytywał, czy Gajek uważa, że Marcin P. to samorodny talent, czy jednak podstawiona osoba?
Tutaj mamy do czynienia albo z geniuszem na miarę Rockefellera lub Sorosa, albo mamy do czynienia po prostu ze słupem, który był kierowany przez jakąś grupę bardzo wyspecjalizowanych fachowców, którzy mają doświadczenie i potrafią to robić. Która, według pana oceny wersja jest bardziej prawdopodobna? – pytał poseł PiS.
Gajek zwrócił uwagę, że w przypadku Amber Gold zbyt dużo rzeczy nie da się wyjaśnić.
Za wiele przypadków było korzystnych. Może się zdarzyć, że prokuratura coś odrzuci, ale inna nie. Tu był bardzo długi ciąg korzystnych zdarzeń- odpowiedział Gajek.
Jak dodał, w przypadku Amber Gold doszło do ok. 10 takich "szczęśliwych przypadków", co nie zdarza się w normalnej sytuacji.
Takie sekwencje raczej się nie zdarzają - dodał.
PAP, MS