Informacje

Najwyższy wzrost płac od ponad 5 lat

br

  • Opublikowano: 18 lipca 2017, 15:29

  • Powiększ tekst

GUS poinformował, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie wzrosło w czerwcu tego roku o 6,0 proc. - wyniosło 4.508,08 zł – co oznacza najwyższy wzrost od stycznia 2012 r. Realny fundusz płac w sektorze przedsiębiorstw (po uwzględnieniu wskaźnika CPI) wzrósł w czerwcu o 9,0 proc. r/r wobec wzrostu o 8,1 proc. r/r w maju.

Dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw w czerwcu przyspieszyła i znalazła się na poziomie najwyższym nie tylko w tym roku, ale w ogóle na najwyższym od grudnia 2009 r. (pomijając styczeń 2012 r. kiedy to szybciej wypłacane były premie i bonusy w związku ze zmianami składki rentowej). Ogólnie rzecz biorąc w ostatnich miesiącach tempo wzrostu płac systematycznie się zwiększa i być może jest to już stopniowe pojawianie się presji płacowej. Aby utwierdzić się w przekonaniu czy tak rzeczywiście jest trzeba będzie poczekać na dane w kolejnych miesiącach – ocenia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker dodaje, że wtedy w styczniu 2012 r., wynagrodzenie wzrosło o 8,1 proc., ale był to jednorazowy przypadek.

Regularnie tak wysoką dynamikę płac notowano wcześniej w 2008 r., a więc w szczycie poprzedniego boomu gospodarczego. Także w ujęciu realnym, czyli po uwzględnieniu inflacji, czerwcowy wzrost przeciętnego wynagrodzenia, wynoszący 4,5 proc., był wyższy niż w poprzednich miesiącach, choć nie tak wysoki, jak w ubiegłym roku, gdy wspierany był przez spadek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych. Ekonomiści spodziewali się wzrostu płacy nominalnej o 5 proc. Dane GUS potwierdzają korzystne tendencje na rynku pracy – komentuje Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker.

Jak komentuje Kurtek, dotychczas presji płacowej w sektorze przedsiębiorstw właściwie nie było, zwłaszcza jeśli odnieść wzrosty płac do rekordowo niskiego poziomu bezrobocia w Polsce. Według niej przyczyną był po pierwsze napływ pracowników z Ukrainy (i ich mniejsze oczekiwania co do poziomu wynagrodzeń w porównaniu z żądaniami Polaków), a po drugie program Rodzina 500+ (gdzie wypłaty świadczeń są dodatkowym zastrzykiem w budżetach gospodarstw domowych).

Jednakże niektóre branże zaczęły już raportować, że pracownicy z Ukrainy zaczynają domagać się wyższych pensji, co w efekcie będzie prawdopodobnie coraz bardziej widoczne w dynamice wynagrodzeń. Najbardziej zapewne w tych branżach, w których deficyt rąk do pracy już teraz jest bardzo duży. Choć czerwiec przyniósł wysoki wzrost płac w sektorze przedsiębiorstw, to jednocześnie do najniższego w tym roku poziomu spadła tam dynamika zatrudnienia. Nie oznacza to jednak, że chęć i potrzeba zatrudniania w Polsce maleje. Jest wręcz odwrotnie, problemem jest natomiast znalezienie pracowników. To oznacza, że rynek pracy w Polsce z punktu widzenia pracodawców zaczyna być coraz trudniejszy, z punktu widzenia pracowników natomiast coraz lepszy. Napięcia te może dodatkowo pogłębić obniżka wieku emerytalnego, która wchodzi w życie już za 2,5 miesiąca – dodaje Kurtek.

Przasnyski ocenia na podstawie opublikowanych dzisiaj wyników NBP z monitoringu sytuacji przedsiębiorstw gdzie czytamy: ”Można oczekiwać dalszego wzrostu zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw w III kw. Plany w zakresie zwiększenia zatrudnienia kształtują się obecnie niemal równie optymistycznie co w 2008 r., a zatem w okresie o najwyższej dynamice wzrostu zatrudnienia w okresie posttransformacyjnym. Rodzi to problemy ze zapełnieniem wakatów, choć skala problemu jest wciąż wyraźnie mniejsza niż 9 lat temu, a ponadto trudności te mają mniejsze znaczenie niż najbardziej obecnie dotkliwa z barier, tj. zmienność przepisów i prawa podatkowego”, że planowany przez firmy wzrost zatrudnienia jest bliski poziomowi najwyższemu w historii notowanemu od 2008 r.

Jedynie 15 proc. firm sygnalizuje naciski na podwyżki ze strony pracowników, a około 20 proc. zamierza podnieść wynagrodzenia w trzecim kwartale – ocenia Przasnyski.

Ekonomiści BOŚ przewidują, biorąc pod uwagę pozytywne perspektywy wzrostu krajowej gospodarki oraz wyniki badania NBP, że efekty cykliczne będą sprzyjały utrzymaniu solidnego wzrostu popytu na pracę.

Jednocześnie wygasanie efektu zmiany formy prawnej zatrudnienia (które mogły w minionych kwartałach „podbijać” statystyki w ujęciu danych dot. zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw), mogą w kolejnych miesiącach skutkować stopniowym obniżeniem rocznej dynamiki zatrudnienia. Oczekujemy, że w trakcie II poł. 2017 r. roczna dynamika zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw obniży się poniżej 4,0 proc. r/r z tytułu opisanych powyżej efektów – piszą w komentarzu.

Dodają, że do sprawdzenia tezy o umiarkowanej presji płacowej niezbędne są szczegółowe dane o wynagrodzeniach z poszczególnych sektorów gospodarki, które poznamy 25 lipca.

Jedynie wyraźny wzrost dynamiki płac w wielu sektorach gospodarki, w tym w usługach, sugerowałby silniejszą, wobec dotychczasowych naszych prognoz skalę przyspieszenia wynagrodzeń. Póki co podtrzymujemy nasze dotychczasowe prognozy stopniowego wzrostu dynamiki płac, średniorocznie do nieco powyżej 4,5 proc. r/r w 2017 r. z 4,0 proc. r/r w 2016 r. - uważają analitycy BOŚ.

Dla ekonomistów Raiffeisen Polbank czerwcowe dane niosą bardzo ciekawy sygnał z gospodarki. Ich zdaniem spowolnienie wzrostu zatrudnienia – GUS poinformował, że zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w czerwcu o 4,3 proc. w porównaniu do wzrostu o 4,5 proc. w maju i przekroczyło 6 mln osób. W skali miesiąca zatrudnienie wzrosło o 11 tys. osób.przy jednoczesnym przyspieszeniu nominalnego wzrostu płac może bowiem sygnalizować niedobór siły roboczej.

Potwierdzenie takiej hipotezy wymaga jednak większej liczby obserwacji gdyż ostatnie przyspieszenie płac może być też opóźnionym efektem przyspieszenia inflacji z początku roku, w czerwcu dodatkowo wzmocnionym wypłatami premii bez których roczna dynamika płac była o 0,1 pkt. proc. niższa – uważają analitycy Raiffeisen Polbank.

Sytuacja na rynku pracy jest monitorowana przez Radę Polityki Pieniężnej i może być argumentem za zmianą stóp procentowych. Chociaż na razie nie zapowiada się, aby stopy miały być zmienione. Zdaniem analityków BZ WBK, solidny wzrost dochodów z pracy będzie wspierał wzrost konsumpcji prywatnej w II i kolejnych kwartałach 2017 r.

Wzrost presji płacowej był wymieniany przez członków RPP jako czynnik przybliżający decyzję o podwyżkach stóp procentowych. Dlatego też uważamy, że dane te będą uważnie analizowane przez polskich bankierów centralnych. Spodziewamy się, że stopy procentowe pozostaną na razie bez zmian, a pierwsze podwyżki pojawią się pod koniec 2018 r. - piszą w komentarzu do danych GUS.

Niemniej jednak coraz bardziej widoczna będzie zapewne ta (póki co niewielka) grupa członków RPP która chętnie za podwyżką by już zagłosowała – uważa Kurtek.

Ekonomiści Raiffeisen Polbank zwracają jednak uwagę na to, że odczyty mogą stanowić argument dla „jastrzębiej” części członków RPP.

Pomimo niższej dynamiki zatrudnienia nadal sygnalizują bowiem solidny fundament dla konsumpcji przy sygnałach wzrostu presji płacowej – dodają.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych