W Pomorskiem grasowali koniokradzi
Do sądu trafił akt oskarżenia ws. pięciu mężczyzn z powiatu świdwińskiego, którzy kradli bydło rolnikom i sprzedawali paserowi z Wielkopolski. Proceder trwał przez kilka miesięcy 2016 r. Szajka wpadła w ręce policji po popełnieniu innego przestępstwa
Najwięcej kradzieży krów i byków mięsnych ras charolaise i limousine było w październiku i listopadzie 2016 r. W niewyjaśnionych okolicznościach znikały z pastwisk rolników, mieszkańców powiatów: łobeskiego, drawskiego i goleniowskiego. W Kraśniku pod Choszcznem hodowca zgłosił kradzież klaczy. Łącznie wartość kilkudziesięciu skradzionych zwierząt sięgnęła ok. 200 tys. zł.
Prokuratorski akt oskarżenia przeciwko pięciu złodziejom i paserowi trafił już do Sądu Rejonowego w Białogardzie, do wydziału karnego w Świdwinie. Za kradzieże i paserstwo grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Oskarżeni o kradzież zostali: Piotr G. z gminy Świdwin, Remigiusz J. z gminy Sławoborze, Jacek J. i Maciej S. ze Świdwina oraz Marek O. z gminy Połczyn-Zdrój - ten ostatni brał udział tylko w jednej kradzieży.
Natomiast Maciej B. z Wielkopolski, prowadzący własną działalność gospodarczą związaną z obrotem zwierząt, kupował kradzione sztuki bydła i oskarżony jest o paserstwo. Jak poinformował
rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, są dowody na to, że po kradzione bydło przyjeżdżał trzykrotnie. Za pierwszym razem kupił 9 sztuk, potem 11 i 19 sztuk.
Gąsiorowski dodał, że Piotr G., Remigiusz J. i Jacek J. będą odpowiadać także za bezprawne pozbawienie wolności mieszkańca Karlina i spowodowanie u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, do czego miało dojść w styczniu 2017 r. oraz dwukrotne wyłudzenie odszkodowania. Te czyny zagrożone są karą do: 5 lat, 10 lat i 8 lat pozbawienia wolności. I to ich popełnienie doprowadziło do nich śledczych, którzy podczas przeszukań, zabezpieczyli m.in. środki do usypiania zwierząt i część ze skradzionego bydła. Ustalenie dwóch pozostałych złodziei i pasera było już tylko kwestią czasu.
Złodzieje kradli bydło pod osłoną nocy. Usypiali zwierzęta i wywozili je ciężarówkami z pastwisk. Jak się później okazało, nie zawsze właściwie dobierali dawkę środka nasennego i kilka koni oraz sztuk bydła im uciekło.
Odzyskane sztuki bydła trzeba było poddać badaniom DNA, by wróciły do stada, z którego zostały zabrane i do właściwego właściciela.
SzSz (PAP)