Sygnał ostrzegawczy z chińskiej gospodarki
Dzisiejszy dzień na giełdach nie jest łatwy dla inwestorów, gdyż ci zdyskontować muszą wiele nowych informacji, które potencjalnie mogą mieć duże znaczenie przy średnioterminowych perspektywach dla rynków finansów. Nadal na rynkach można odczuć echa wczorajszego wystąpienia Powella - nowego przewodniczącego FED, natomiast dzisiaj pewną konsternację wprowadza spowolnienie inflacji w strefie euro, która może potencjalnie opóźnić pierwsze działania EBC w kierunku zacieśniania polityki pieniężnej
Wczorajsze wystąpienie Jerome Powella przed Komisją Usług Finansowych utwierdziło inwestorów w przekonaniu, że nowy przewodniczący Rezerwy Federalnej będzie popierał kontynuację umiarkowanego tempa podwyżek stóp procentowych. Natychmiast odbiło się to na rynku długu, powodując silny wzrost rentowności 10-letnich obligacji do 2,92 proc. (z 2,86 proc.). To natomiast przełożyło się na sentyment na Wall Street, gdzie główne indeksy odnotowały głębsze spadki rzędu 1.2 proc.
Przecena w USA odbiła się rykoszetem także na indeksach w Azji, niemniej powodów do zmartwień dostarczyły także Chiny. Najnowsze badania PMI wykazały pogorszenie się koniunktury zarówno w sektorze usług, gdzie indeks spadł z 55.3 do 54.3 pkt jak i w sektorze przemysłowym - tam indeks PMI spada z 51.3 do 50.3, co oznacza iż znajduje się bardzo blisko granicznej wartości 50 pkt oddzielającej rozwój od recesji. Słabsza koniunktura w Państwie Środka, zwłaszcza w przemyśle, rodzi uzasadnione obawy o dalszą fazę prosperity. Ewentualne kłopoty drugiej największej gospodarki na świecie mogą doprowadzić do pogorszenia perspektyw światowego wzrostu PKB, uderzając w rynki akcji nie tylko w Azji, ale i na całym świecie. Nie można oczywiście wyciągać pochopnych wniosków po jednym odczycie, niemniej indeks Shanghai Composite przeceniony został o 0.99 proc., natomiast w Hongkongu giełda zanurkowała o 1.36 proc. Australia również ucierpiała z tego powodu, a tamtejszy S&P/ASX spadł o 0.68 proc. Nikkei tąpnął natomiast o 1.44 proc., co po części jest także wynikiem decyzji BoJ o zmniejszeniu skupu obligacji z przedziału 25-40-letnich do 70 mln JPY (poprzednio 80 mln), co jest bardzo kosmetyczną zmianą, jednak chwilowe umocnienie jena w reakcji na tą informację zaszkodziło krajowym akcjom.
W Europie nadal odczuć można rosnące napięcie pomiędzy UE a Wielką Brytanią, gdzie po opublikowanym w środę projekcie umowy dot. Brexitu (oparty o rozmowy z fazy pierwszej) premier Teresa May wyraziła sprzeciw wobec tzw. „kwestii irlandzkiej”. Nie przeszkadza to jednak giełdzie w Londynie, która rośnie dzisiaj symboliczne 0.1 proc., mocniej jednak kwestia ta uderza w funta, który wyraźnie traci wobec innych głównych walut z koszyka G10. Dla inwestorów ze starego kontynenty istotną zagwozdką do rozważenia pozostaje także dzisiejszy odczyt inflacji w strefie euro, który wykazał jej spadek z 1.3 proc. do 1.2 proc. r/r, pobudzając dyskusje o możliwym oddaleniu w czasie terminie rozpoczęcia ograniczania programu QE. Potencjalnie powinna być do dobra informacja dla giełd, które faktycznie w drugiej części dnia odbijają w górę wychodząc na minimalne plusy. Skalę niewielkich wzrostów obrazuje to, że najlepiej radzący sobie na ten moment indeks EuroStoxx50 zyskuje jedynie 0.26 proc. Stawkę w Europie po raz kolejny zamyka WIG20, który spada ok. 1.3 proc., a czarną owcą w indeksie jest dzisiaj spółka Eurocash, która po prezentacji gorszych wyników traci ponad 9 proc. W końcówce sesji w Europie pomaga dobre otwarcie giełd w USA. Główne indeksy próbują odrabiać wczorajsze straty, gdzie Nasdaq niecałą godzinę po otwarciu jest już 0.65 proc. powyżej kreski, natomiast S&P500 i Dow Jones rośnie 0.57 proc.
Daniel Schittek, analityk rynków finansowych XTB