Litwa rozważa wydalenie rosyjskich dyplomatów
Litwa, podobnie jak Wielka Brytania, może w związku z atakiem z użyciem broni chemicznej w Salisbury wydalić ze swojego terytorium rosyjskich dyplomatów - poinformowała w czwartek w Brukseli prezydent tego kraju Dalia Grybauskaite.
Sprawa próby zabójstwa w Wielkiej Brytanii byłego rosyjskiego agenta Siergieja Skripala jest jednym z tematów czwartkowego szczytu UE. Choć wszystkie państwa UE wyrażają solidarność z Londynem, nie wszystkie są gotowe do tego, by obarczać Rosję odpowiedzialnością za atak czy stosować wobec niej sankcje.
Brytyjska premier Theresa May mówiła przed rozpoczęciem spotkania unijnych liderów, że Rosja stanowi zagrożenie dla całego bloku, nie tylko dla jej kraju. Londyn dotychczas nie zwrócił się o nowe sankcje wobec Rosji, ale w brytyjskich mediach pojawiły się nieoficjalne informacje, że May zaapeluje w Brukseli do pozostałych państw członkowskich, by rozważyły wydalenie rosyjskich szpiegów działających pod przykrywką dyplomatów.
W pełni wspieramy Zjednoczone Królestwo, wspieramy środki, które podjęło. Wszyscy rozważamy takie kroki - powiedziała dziennikarzom przed szczytem w Brukseli Grybauskaite. Jak zaznaczyła, Litwa może zdecydować o wydaleniu rosyjskich dyplomatów. Decyzja w tej sprawie ma być podjęta „w najbliższej przyszłości”.
Londyn w reakcji na zamach na Skripala wydalił 23 rosyjskich dyplomatów uznanych za niezgłoszonych oficerów wywiadu. Moskwa w odpowiedzi zapowiedziała wydalenie 23 brytyjskich dyplomatów, cofnięcie pozwolenia na otwarcie konsulatu generalnego Wielkiej Brytanii i zakończenie działalności British Council w Rosji.
Premier Litwy krytycznie odniosła się też do złożonych przez szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera gratulacji dla prezydenta Władimira Putina w związku z niedzielną reelekcją.
To nie jest czas na barokową dyplomację, biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło - oświadczyła.
Zapowiedziała przy tym, że sama nie prześle gratulacji na Kreml.
Nie wszyscy przywódcy są jednak tak kategoryczni w zapowiedziach reakcji na wydarzenia w Wielkiej Brytanii. Premier Luksemburga Xavier Bettel podkreślał, że decyzja o ewentualnym wydaleniu dyplomatów nie leży w gestii całej UE, ale poszczególnych krajów. „Byłem prawnikiem ds. kryminalnych, mam zasadę, że najpierw wysłuchuję, a później podejmuję decyzję. Musimy wysłuchać Theresy May” - podkreślił przed rozpoczęciem szczytu.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że Polska będzie domagała się solidarnej odpowiedzi i jednoznacznego zapisu we wnioskach szczytu UE ws. próby zabójstwa Skripala.
My staramy się „wydyskutować” z naszymi partnerami, żeby odpowiedź UE była jak najbardziej solidarna na ten atak w Wielkiej Brytanii, atak na terytorium państwa członkowskiego UE, jednocześnie też atak na terytorium państwa członkowskiego NATO - powiedział dziennikarzom Morawiecki.
Do ostatniej chwili negocjowane były zapisy dotyczące tego, czy we wnioskach ze szczytu należy jasno obarczać Rosję odpowiedzialnością za atak. Z nieoficjalnych informacji wynika, że m.in. Grecja i Włochy były przeciw jednoznacznym zapisom. W poniedziałek szefowie MSZ państw UE zgodzili się jedynie na oświadczenie, które wskazuje, że Unia „niezwykle poważnie traktuje ocenę brytyjskiego rządu, że to najprawdopodobniej Rosja jest odpowiedzialna” za atak.
Premier Grecji Aleksis Cipras mówił przed szczytem, że UE „powinna wyrazić swoją solidarność z Brytyjczykami, ale w tym samym czasie trzeba przeprowadzić dochodzenie”.
Skripal - były pułkownik GRU, w przeszłości skazany w Rosji za szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii - oraz towarzysząca mu córka Julia 4 marca trafili do szpitala w stanie krytycznym, gdy stracili przytomność w Salisbury na południowy zachód od Londynu.
W toku śledztwa, prowadzonego z udziałem m.in. policyjnych sił antyterrorystycznych i wojskowych ekspertów ds. broni chemicznej, odkryto, że do próby otrucia Skripala i jego córki wykorzystano produkowaną w Rosji broń chemiczną typu Nowiczok.
PAP, MS