W 2019 r. wzrost PKB w Polsce wyniesie 3,7 proc.
Wzrost PKB w Polsce utrzyma się w tym roku na poziomie 4,6 proc., a w 2019 r. nasza gospodarka spowolni do 3,7 proc. - to naturalne, trudno byłoby utrzymać tak zawrotne, jak na nasze możliwości, tempo wzrostu - powiedział główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak
Kierowany przez Pana zespół analiz ekonomicznych PKO BP zwyciężył w rankingu prognoz makroekonomicznych dla Polski w 2017 r. według Consensus Economics. Co decyduje o trafności prognoz gospodarczych?
Piotr Bujak: Ważny jest warsztat formalny, tzn. umiejętność budowania modeli odwzorowujących zachowanie gospodarki. Ważnymi narzędziami są więc ekonometria, statystyka, matematyka. To porządkuje myślenie o gospodarce, wprowadza rygor analityczny. Bez tego nie da się systematycznie, dobrze analizować gospodarki i tworzyć trafnych prognoz. Ale to nie wystarcza. Ważna jest również szeroka wiedza o gospodarce i wieloletnie doświadczenie codziennej obserwacji gospodarki i rynków finansowych. Daje to swego rodzaju wyczucie i umiejętność właściwego skorygowania modeli. To jest - według mnie - recepta na prognozy, które okazują się najmniej błędne.
Precyzyjne prognozowanie rzeczywistości społeczno-ekonomicznej, która jest bardzo złożona, jest niezwykle trudne. Bardziej chodzi o to, by się jak najmniej mylić niż, żeby idealnie trafiać. Podsumowując, recepta na trafne prognozy to trochę nauka i rzemiosło, a trochę sztuka. Na razie nasze prognozy są dla polskiej gospodarki pozostają optymistyczne.
Potwierdzają to instytucje międzynarodowe, np. Komisja Europejska, która niedawno podwyższyła prognozę wzrostu gospodarczego dla Polski do 4,3 proc.
P.B. Jeszcze pół roku temu nasza prognoza dotycząca wzrostu gospodarczego w tym roku na poziomie 4,6 proc. - czyli dokładnie takim samym, co w zeszłym roku - była najwyższa na rynku. Teraz są już wyższe, a konsensus jest niewiele niższy.
Wiele instytucji, takich jak Komisja Europejska czy Bank Światowy podniosło prognozy w pobliże tego poziomu, który my od dłuższego czasu prognozujemy. Uważamy, że ten wysoki wzrost powinien się utrzymać w tym roku - mimo pewnych oznak, że gospodarka traci nieco impetu, tj. gospodarka strefy euro, światowa a wraz z nią nasza. W kolejnych latach będzie trochę słabiej. Ale to jest naturalne, biorąc pod uwagę, że nie da się długo rosnąć w tempie przekraczającym nasze naturalne możliwości.
A jakie są naturalne możliwości polskiej gospodarki?
P.B. Nasze naturalne możliwości wyznaczane tzw. potencjalnym wzrostem to 3 proc., a maksymalnie 3,5 proc. W zeszłym roku polska gospodarka wzrosła natomiast aż o 4,6 proc., a w tym roku - według naszej prognozy - ponownie wzrośnie o 4,6 proc. W kolejnych latach trudno byłoby utrzymać takie zawrotne, jak na nasze możliwości, tempo wzrostu. Sądzimy, że polska gospodarka spowolni umiarkowanie do 3,7 proc. w 2019 roku.
Jak ocenia pan poziom inwestycji w Polsce?
P.B.: Inwestycje będą, naszym zdaniem, mocniejsze. Szczególnie w dalszej części 2018 roku spodziewamy się stopniowego ożywienia aktywności inwestycyjnej. Szczyt tempa wzrostu inwestycji przypadnie na ten rok. W kolejnych latach dynamika inwestycji będzie nieco niższa - choć nadal będą one solidnie rosły.
Głównie będą to inwestycje publiczne, co wiąże się z cyklem wykorzystania środków unijnych. Absorbcja tych funduszy będzie stopniowo rosła. Ale w przypadku Polski, jak obserwowaliśmy w przeszłości, inwestycje prywatne mocno się wiązały z inwestycjami publicznymi. Wzrost aktywności inwestycyjnej w sektorze publicznym, razem z innymi czynnikami, w tym działaniami podejmowanymi przez rząd spowoduje, że inwestycje prywatne też będą mocniej rosły.
Nasza gospodarka jest powiązana ze światowymi rynkami, które przecież podlegają zewnętrznym zagrożeniom
P.B. Tak, dlatego stajemy się w prognozach coraz bardziej ostrożni. Zakładamy, że osłabienie wzrostu w globalnej gospodarce, w tym w strefie euro, będzie negatywnie wpływać na tempo wzrostu polskiej gospodarki w kolejnych latach.
Jesteśmy z każdym rokiem w coraz większym stopniu częścią globalnej gospodarki. Będziemy zatem odczuwać wstrząsy na światowych rynkach finansowych i spowalnianie globalnego wzrostu gospodarczego. Na to się musimy przygotować, z tym się musimy liczyć.
SzSz (PAP)