Wzrost płac hamuje otwarcie rynku pracy
Wzrost płac hamuje polityka ich schładzania, której głównym elementem jest szerokie otwarcie rynku na pracowników spoza UE - powiedział Cezary Mech, były wiceminister finansów, komentując piątkowe dane GUS
Wynagrodzenie w Polsce rosną, ale wzrost płac jest hamowany przez politykę ich schładzania, której głównym elementem jest szerokie otwarcie rynku dla pracowników spoza UE - powiedział PAP Cezary Mech, były wiceminister finansów. Wynika z nich, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w kwietniu było wyższe o 7,8 proc. rok do roku, natomiast zatrudnienie wzrosło o 3,7 proc. Jego zdaniem taki wzrost płac i zatrudnienia jest niewystarczający w sytuacji prognozowanego załamania demograficznego i utrzymujących się 3-4 krotnie wyższych wynagrodzeń np. w Niemczech.
Według ekonomisty wyhamowanie wzrostu wynagrodzeń w Polsce będzie się pogłębiać w miarę spowalnia europejskiej gospodarki i niepokojów na świecie, ale przede wszystkim zwiększeniem fali tanich pracowników z Ukrainy oraz innych krajów.
Ta sytuacja jest korzystna przede wszystkim dla zagranicznych a zwłaszcza niemieckich koncernów, które poszerzają pakiet poddostawców w Polsce bazując na niskich kosztach pracy i notując korzystne wyniki finansowe - zaznacza Mech.
Dodał, że polscy przedsiębiorcy, zwłaszcza ci wysyłający produkty na eksport, również dziś na tym korzystają, ale w perspektywie długookresowej polska gospodarka straci. Po pierwsze, jak tłumaczył Mech, polityka schładzania płac utrwala wizerunek Polski, jako kraju taniej siły roboczej. Po drugie, jest niebezpieczna, bo prędzej czy później konsumpcja, która jest dziś jednym z głównych motorów wzrostu gospodarczego, wyhamuje. Po trzecie, według byłego wiceministra finansów, fala tanich pracowników z zagranicy nie motywuje pracodawców do inwestycji i rozwoju technologicznego.
Ekonomista zwrócił uwagę, że w krajach rozwiniętych, np. w Japonii, widać tendencję do podnoszenia wynagrodzeń, choć jeszcze niedawno ekonomistom wydawało się, że problem niedoboru rąk do pracy można rozwiązać otwierając rynek na emigrantów.
Obecnie w naukach ekonomicznych odchodzi się od tego, bo okazuje się koszty społeczne i koszty integracji znacznie przewyższają korzyści, jakie ma z imigrantów biznes - zaznaczył Mech.
Podkreślił, że w szczególności dotyczy to krajów, takich jak Polska. Ekonomista zaznaczył też, że dopóki różnice w wynagrodzeniach między Polską a Niemcami czy Holandią nie będą się znacząco zmniejszały, to nie uda się zatrzymać wyjazdów młodych Polaków za granicę ani skłonić do powrotu, tych, którzy już tam są.
Jego zadaniem ofiarami hamowania wzrostu wynagrodzeń płac dzięki otwarciu polskiego rynku dla emigrantów spoza UE, padają też osoby w wieku przedemerytalnym i niepełnosprawni, ponieważ pracodawcy mając do wyboru młodego np. z Ukrainy oraz osobę w wieku 50+ lub niepełnosprawnego, z reguły wybierają tego pierwszego i nie dokonują koniecznych nakładów na miejsca pracy.
Obserwujemy dziś konflikt w Sejmie między rodzicami niepełnosprawnych a rządzącymi, ale kompletnie nie łączymy tego z polityką włączania tych osób i ich opiekunów na rynek pracy - mówił Mech.
Ekonomista uważa, że konieczne jest zakończenie polityki schładzania płac np. przez wprowadzenie ograniczeń na rynku pracy dla emigrantów.
Część przedsiębiorców, których nie stać na podwyżki pewnie zniknie z rynku, ale wielu zmotywuje to do inwestycji, a w efekcie wzrostu wydajności pracy całej populacji pracowników - tłumaczył.
Dodał, że efektem będzie poszerzenie bazy podatkowej we przyszłości i wzrostem konsumpcji.
SzSz(PAP)