GAZETA BANKOWA: Emerytalna kwadratura koła
W cieniu mundialowych emocji rządzący w Moskwie rozpoczęli ryzykowną reformę systemu emerytur, twierdząc, że dla radykalnej podwyżki wieku emerytalnego nie ma alternatywy ze względu na zmiany demograficzne w Rosji. Krytycy wskazują, że nie chodzi żadne reformy, tylko o ratowanie budżetu przez prostackie zabranie ludziom pieniędzy – pisze Marek Budzisz
Mimo euforii związanej z Mundialem oraz nadspodziewanie dobrej postawy rosyjskiego zespołu, popularność Władimira Putina spadła w ostatnich tygodniach do historycznie niskiego poziomu. Nawet ośrodki badania opinii publicznej uznawane za kontrolowane przez władze raportują, że stopień poparcia dla rosyjskiego prezydenta zmniejszył się o kilkanaście punktów procentowych, podobnie zresztą jak i poziom zaufania. Zdaniem socjologów nie ulega wątpliwości, że wiąże się to z ogłoszeniem przez rząd planów przeprowadzenia reformy emerytalnej, która sprowadza się do podwyższenia wieku, w którym Rosjanie będą mogli zakończyć pracę. Te same badania, które mówią o lecących na łeb na szyję notowaniach prezydenta, i jeszcze szybciej topniejącym zaufaniu do premiera, przynoszą informacje, że 80 proc. Rosjan jest przeciwna zaproponowanym przez rząd zmianom.
»» O demonstracjach w Rosji przeciw reformie emerytur czytaj tutaj:
Rosja: Protesty w cieniu Mundialu
Kreml rozpętał emerytalną burzę
Na czym mają one polegać? Zgodnie z rządowym projektem – a jego ostateczny kształt może jeszcze ulec zmianie, o ile Kreml zechce odegrać rolę „dobrego cara”, który łagodzi błędy bojarów (rządu) – Rosjanie docelowo będą przechodzić na emeryturę w wieku 65 lat, zaś Rosjanki 63 lat (obecnie odpowiednio 60 i 55 lat). Przy czym zmiany mają być wprowadzone stopniowo do 2028 r. Pierwsi skutki zmian odczują urodzeni odpowiednio – mężczyźni w 1959 roku i kobiety, które przyszły na świat w roku 1964. Oni będą mogli zakończyć swą zawodową aktywność w wieku 61 i 56 lat. I tak w następnych latach wiek przechodzenia na emeryturę będzie przesuwany każdego roku o sześć miesięcy.
Rosja się starzeje i wyludnia
Argumenty zwolenników takiego posunięcia są klarowne. Od momentu wprowadzenia w Rosji systemu emerytalnego, a miało to miejsce w latach 30. XX w. znacząco zmieniła się sytuacja demograficzna. Eksperci z moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii argumentują, że o ile w latach 30. na jedną osobę odchodzącą na emeryturę przypadało ośmioro ludzi w wieku produkcyjnym, to w następnych latach ten wskaźnik szybko zaczął się zmieniać. I tak w 1950 r., kiedy system emerytalny stał się powszechny, było to pięciu pracujących na jednego emeryta. Dziś 2,3 statystycznych pracujących składa się na emeryturę jednej osoby, która zakończyła swoją aktywność zawodową. Po roku 2023 będzie to nawet mniej niż dwie osoby. W takiej sytuacji cały system po prostu się rozsypie. Tym bardziej, że jak dowodzą naukowcy perspektywa długości życia po przejściu na emeryturę znacznie się w ostatnich latach w Rosji wydłuża. O ile średnio statystycznie mężczyźni odchodzący na emeryturę w 2002 r. mieli przed sobą perspektywę przeżycia 12,77 lat, to obecnie jest to już 16,1. W przypadku kobiet odpowiednie wskaźniki mają wynosić 18,48 i 21,7 lat. Rząd, zdaniem zwolenników reformy, nie miał innego wyjścia jak tylko zacząć działać, bo w najbliższych latach sytuacja demograficzna w Rosji znacznie się pogorszy – na emerytury zaczną odchodzić roczniki wyżu demograficznego (według starych zasad), a w wiek produkcyjny wstępują ci, którzy narodzili się w czasach jelcynowskiego bałaganu, kiedy Rosja biła światowe rekordy spadku liczby narodzin. (…)
Łatanie dziury w kasie
Nietrudno sobie wyobrazić, jak tego rodzaju wskaźniki wpływają na saldo rosyjskiego odpowiednika Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Tegoroczny budżet systemu opiera się na założeniach, że ze składek wpłynie doń 4877,4 mld rubli, ale wydatki zaplanowano na poziomie 8532 mld i niemal całą resztę pokryć muszą transfery z budżetu centralnego, bo wobec płytkości rosyjskiego rynku finansowego finansowanie deficytu wzrostem długu nie jest opcją realną. I to, zdaniem przeciwników proponowanych przez rząd zmian, jest źródłem „reformatorskiego” zapału gabinetu premiera Dmitrija Miedwiediewa. Bo nie chodzi tu, w ich opinii, o żadne reformy, tylko o zwyczajne, dość prostackie zabranie ludziom pieniędzy. I przedstawiają wyliczenia w myśl, których cała operacja, jest największym od czasów jelcynowskiej smuty, zabiegiem mającym na celu poprawę sytuacji budżetu kosztem ludzi. Jeśli bowiem wziąć pod uwagę fakt, że mężczyźni przejdą na emeryturę docelowo pięć lat później, a kobiety – osiem lat, to licząc tylko według średniej wysokości rosyjskiej emerytury oznacza to oszczędność dla państwa, i to tylko licząc na jedną osobę, odpowiednio w wysokości 800 tys. rubli (mężczyźni) i 1,3 mln rubli kobiety. W najlepszym wypadku, jeżeli przyjąć by na wiarę prognozy rządowych instytucji, że w Rosji długość życia będzie rosła oznacza to szczególną formę wymuszonej pożyczki wewnętrznej w stylu „nie płacimy wam dziś emerytur, ale za dwadzieścia lat dostaniecie więcej”. Tylko, że w szacunki rządowych ekspertów nie wszyscy wierzą, co więcej, sceptycy piszą, że makroekonomiczny efekt całej operacji nie musi być tak korzystny, jak to władze szacują. Bo może się okazać, argumentują sceptycy, że roczniki, które miały odejść na emeryturę i tak przestaną być ludźmi aktywnymi zawodowo. Nie dostaną emerytur, co tylko w niewielkim stopniu mogą kompensować im głodowe w Rosji zasiłki dla bezrobotnych. Ale jaki skutek makroekonomiczny będzie miała taka sytuacja? Eksperci z Instytutu Współczesnych Problemów Gospodarki obliczyli na podstawie oficjalnych danych statystycznych, że w 2017 r. „na progu” przejścia na emeryturę było w Rosji 918,3 tys. mężczyzn oraz 1,166 mln kobiet (w wieku 59 i 54 lat). Na emeryturę rocznie odchodzi średnio ok. 2 mln osób. Nowe rozwiązania, oznaczają, ich zdaniem, że budżet zaoszczędzi, bo uniknie wypłat, na poziomie 41,1 mld rubli. O tyle ludzie będą mieli mniej w kieszeniach i o tyle spadną dochody do dyspozycji. Zdaniem rządu ludzie ci pozostaną na rynku pracy i per saldo zarobkując, będą mieli więcej pieniędzy. Tylko, że wobec relatywnie niewielkiej dynamiki rosyjskiej gospodarki, argumentują sceptycy, do tworzenia nowych miejsc pracy będzie to oznaczało spychanie młodych roczników albo w szarą strefę albo przekształcanie ich w rosyjski prekariat. A to, ich zdaniem, wobec sygnalizowanej we wszystkich dostępnych badaniach socjologicznych większej skłonności młodych Rosjan do emigracji, może być zjawiskiem groźnym, które na dziesięciolecia zahamuje perspektywy rozwoju. Ale nawet, jeżeli młodzi najlepiej wykształceni Rosjanie nie zaczną wyjeżdżać poza granice kraju, szukając pracy, to w najlepszym wypadku powiększy się i tak dynamicznie rosnąca szara sfera zatrudnienia. I zwracają uwagę na fakt, że już dzisiaj do rosyjskiego Funduszu Ubezpieczeń Społecznych nie napływają składki od prawie 1/3 ludzi w wieku produkcyjnym, a ponad połowa odnotowywanych wpływów pochodzi od dość wąskiej grupy 10 mln najlepiej uposażonych Rosjan.
Marek Budzisz, publicysta, biznesmen, znawca Rosji
Pełny tekst o rosyjskim systemie emerytalnym oraz więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html