Conte zaprzecza, że to KE pisała budżet. Czyżby?
Premier Włoch Giuseppe Conte zapewnił w piątek, że projekt budżetu został napisany przez jego rząd, a nie przez Komisję Europejską, jak twierdzi opozycja. Na konferencji prasowej powiedział, że rząd nie jest pod „specjalnym nadzorem” ze strony UE.
Podczas trwającego trzy godziny spotkania z dziennikarzami w Rzymie na zakończenie roku premier oświadczył:
Nie jest w żadnym razie prawdą, jakoby projekt budżetu został napisany w Brukseli; napisano go we Włoszech.
Za każdym razem, gdy prowadziłem rozmowy w Brukseli, nigdy nie pozwoliłem na to, aby zakwestionowano podstawowe założenia budżetu, i muszę przyznać, że Komisja Europejska nigdy nie starała się oceniać tych punktów - dodał Conte.
W ten sposób odniósł się do twierdzeń opozycji, że projekt budżetu został faktycznie opracowany przez unijnych komisarzy, którzy wcześniej odrzucili pierwszą jego wersję z powodu zawyżonego deficytu na poziomie 2,4 procent PKB. Negocjacje rządu Włoch z KE trwały kilka tygodni. W ich rezultacie Komisja zaaprobowała nowy plan wydatków przewidujący deficyt na poziomie 2,04 proc. PKB.
Szef rządu stanowczo odrzucił też twierdzenia, że jego gabinet jest pod „specjalnym nadzorem” ze strony UE. Tego typu opinie uznał za „niestosowne”.
Fundamenty włoskiego systemu ekonomicznego są bardzo trwałe. Oczywiście mamy dług, który budzi pewien niepokój, ale jest pod kontrolą i nie jest tak straszny. Jesteśmy siódmą gospodarką świata i mamy duże prywatne oszczędności - powiedział Conte.
Przyznał, że rząd musiał „zrewidować” prognozy dotyczące przyszłorocznego wzrostu gospodarczego do poziomu 1 procent PKB, w ślad - jak dodał - za międzynarodowymi instytucjami.
Ale to nie znaczy, że pogodziliśmy się z niskim wzrostem - zapewnił. Wyraził nadzieję, że będzie on jednak wyższy.
Premier podkreślił, że rząd nie zwiększa presji fiskalnej na obywateli.
My ją złagodziliśmy. Taką politykę socjalną rząd powinien prowadzić i nie została ona podyktowana przez UE - powiedział.
Przypomniał, że w projekcie budżetu zapisano tzw. web tax, czyli podatek od wielkich firm internetowych.
Ogłosił też, że rząd zobowiązuje się nie dopuścić do podniesienia VAT w 2020 i 2021 roku.
Wyraził przekonanie, że konieczne jest powołanie specjalnego zespołu, którego zadaniem będzie ustalenie, gdzie dochodzi do marnowania publicznych pieniędzy.
Dzięki temu będziemy mogli odzyskać znaczne środki finansowe - dodał.
Kiedy ja chętnie używam określenia +populistyczny+ w odniesieniu do naszego rządu, rozumiem to jako kontynuację między obietnicami wyborczymi, zobowiązaniami podpisanymi na początku pracy rządu i jego realizowanymi działaniami w tych miesiącach, szczególnie poprzez projekt budżetu - wyjaśnił szef gabinetu Ligi i Ruchu Pięciu Gwiazd. Przypomniał, że sam określa siebie jako „adwokata narodu”.
„Pomyślcie, jaki to zaszczyt” - mówił dziennikarzom. Jako swój program premier przedstawił plan doprowadzenia do rozwoju „najbardziej poszkodowanych” warstw społeczeństwa.
Conte mówił, że jest to „rząd zmian”, który „pozwoli obywatelom odzyskać zaufanie” do polityki.
Działamy na rzecz zniesienia przepaści między klasą polityczną a obywatelami, nie jesteśmy rządem lobby i grup interesów - oświadczył.
Conte zapowiedział nową inicjatywę, którą nazwał „Zwyczajne kobiety i mężczyźni, wzorcowe gesty”. W jej ramach, jak wyjaśnił, będzie zapraszać do swej kancelarii osoby, które wyróżniły się nadzwyczajnymi zachowaniami, stanowiącymi przykład dla wszystkich.
Premier przyznał, że błędem było zapisanie w projekcie budżetu zniesienia 50-procentowej ulgi od podatku od spółek, przysługującej instytucjom dobroczynnym. Zapis ten wywołał protesty świata wolontariatu, w tym także Kościoła katolickiego we Włoszech.
Biorę na siebie odpowiedzialność za to. Kiedy popełnia się błąd, trzeba to przyznać. To krok podjęty w ostatniej chwili, kiedy negocjacje z UE były już w zaawansowanej fazie - oświadczył. Wyjaśnił, że będą prowadzone dalsze rozmowy na ten temat.
Szef rządu zapewniał też dziennikarzy, że zapowiedziane przez koalicję rządową zmiany w systemie finansowania gazet, czyli planowana redukcja nakładów z budżetu, „nie są zamachem na wolność informacji”.
SzSz PAP