Tajemniczy gabinet małolatów Bartłomieja Sienkiewicza
Najjaśniejsza Rzeczpospolita strzeże swoich tajemnic. Nie - nie chodzi o tajne operacje służb, tylko o jakość i kompetencje kadr w gabinetach politycznych. Przykładem na to niech będzie gabinet ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. Pracują tam najmłodsi urzędnicy w Polsce. Ich kompetencje owiane są tajemnicą. Sprawę ujawnia "Rzeczpospolita".
Bartłomiej Sienkiewicz, minister spraw wewnętrznych, zatrudnił w gabinecie politycznym, nie tylko – dwóch dwudziestolatków, ale także byłą współpracowniczkę ze swojej prywatnej firmy. Odmówił „Rz" informacji, czy 27-letnia Krystyna Marcinek, doradca ministra, spełnia wymogi prawne, m.in. pięcioletni staż pracy, i czy ma wyższe wykształcenie.
Rzecz jasna - informacje z gabinetów politycznych w świetle prawa są jawne, jednak w tym przypadku - bardzo ogólne.
O Krystynie Marcinek, rocznik 1986, zatrudnionej w gabinecie Sienkiewicza w marcu tego roku, można przeczytać, że była zatrudniona w spółce Salvor i Wspólnicy oraz ASBS Othago (pełna nazwa to Analizy Systemowe Bartłomiej Sienkiewicz „OTHAGO" – firma już nie istnieje). To spółki ministra Bartłomieja Sienkiewicza.
Dziennikarze wysłali pytanie do ministra o kompetencje jego współpracowników. Nie otrzymali dokładnych odpowiedzi.
Prawo prasowe zobowiązuje ministra do odpowiedzi. Odmowa udzielenia informacji może nastąpić wyłącznie ze względu na ochronę tajemnicy państwowej lub służbowej. W tym wypadku nie zachodzi taka sytuacja. Nie wiadomo, dlaczego wykształcenie Marcinek oraz jej staż pracy jest dla ministra Sienkiewicza sprawą, o którą nie wolno pytać. Podobnie MSW zareagowało wcześniej na pytania o zatrudnienie dwudziestolatków – Pawła Polaka i Adama Malczaka, który nie ma nawet wyższego wykształcenia i żadnego stażu pracy.
Zdaniem prof. Antoniego Kamińskiego z PAN taki stan rzeczy wzbudza uzasadnione wątpliwości.
– Jedni zatrudniają w gabinetach politycznych dzieci swoich kolegów, a szef MSW swoją byłą współpracowniczkę. Minister może brać do gabinetu politycznego, kogo chce, ale opinia publiczna, za pośrednictwem mediów, które o to pytają, ma prawo wiedzieć, dlaczego daną osobę zaangażował – mówi prof. Antoni Kamiński z PAN, były prezes polskiego oddziału Transparency International. – Szacunek dla obywateli wymaga, żeby minister to wyjaśnił i odpowiedział na pytania. To nie jest zobowiązanie wobec dziennikarzy, ale wobec współobywateli.
Tylko czy rząd w ogóle obchodzą współobywatele?
Rp.pl/ as/