Niemieckie wątpliwości wobec Nord Stream 2
Wpływowy niemiecki europoseł Elmar Brok uważa, że Rosja nie dotrzyma swoich zobowiązań dotyczących kontynuacji tranzytu gazu przez Ukrainę, kiedy zostanie zakończona budowa rurociągu Nord Stream 2. Ma on połączyć rosyjski Wyborg z niemieckim Greifswaldem.
„Rosjanie nie dotrzymają swoich zobowiązań; jak tylko powstanie Nord Stream 2, zamkną połączenie biegnące przez Ukrainę” - oświadczył były przewodniczący komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego w piątek w rozmowie z dziennikiem „Bild”. „Projekt musi i może zostać zatrzymany. Wystarczy zastosować prawo unijne” - dodał.
Brok (CDU) poparł tym samym kandydata Europejskiej Partii Ludowej (EPL) na stanowisko szefa Komisji Europejskiej Manfreda Webera, który we wtorkowym wywiadzie dla dziennika „Polska The Times” powiedział, że jest przeciwnikiem projektu NS2 oraz że projekt ten nie jest zgodny z interesami Unii Europejskiej. Budowa drugiej nitki gazociągu po dnie Bałtyku jeszcze bardziej uzależnia UE od rosyjskich surowców. Weber, który należy do bawarskiej partii chadeckiej CSU, zapowiedział, że wykorzysta wszystkie istniejące przepisy, żeby zablokować powstanie rurociągu.
Deklaracje te wywołały krytykę ze strony berlińskich polityków. Wyjątkowo zarówno przedstawiciele koalicji rządowej, jak i opozycji mówią w tej sprawie jednym głosem.
„Kto kwestionuje Nord Stream 2, staje się zależny od amerykańskiego gazu łupkowego albo chce wskrzesić energetykę jądrową” - powiedział w środę agencji dpa wiceprzewodniczący frakcji SPD w Bundestagu Matthias Miersch, oskarżając jednocześnie CSU o blokowanie w Bawarii rozwoju sektora odnawialnych źródeł energii.
Zdaniem socjaldemokraty gaz jest ważnym „przejściowym źródłem energii” dla całej Europy. „Na tym przykładzie widać błądzenie czołowego kandydata CDU/CSU w Europie w kwestiach polityki energetycznej” - ocenił Miersch, który należy do lewicowego skrzydła SPD.
Wtórował mu wiceprzewodniczący frakcji chadeckiej CDU/CSU w Bundestagu Johann Wadephul. „Na tym etapie realizacji projektu nie można i nie wolno go już kwestionować” - powiedział.
Wiceprzewodniczący Bundestagu z ramienia SPD Thomas Oppermann widzi w Nord Stream 2 wręcz czynnik stabilizujący relacje między Berlinem a Moskwą.
Największa partia opozycyjna w niemieckim parlamencie, narodowo-konserwatywna Alternatywa dla Niemiec (AfD) uważa, że Weber jest gotowy poświęcić interesy Niemiec dla własnej kariery politycznej. „Zablokowanie projektu na ostatnich metrach byłoby katastrofalnym sygnałem dla partnerów RFN i wyrządziłoby poważne szkody na arenie międzynarodowej” - przekonuje współprzewodnicząca frakcji AfD Alice Weidel.
Berliński dziennik „Tagesspiegel”, analizując rozgorzały spór, zwraca uwagę, że Weber, który po wyborach do europarlamentu chce ubiegać się o stanowisko szefa KE, stara się odciąć od wizerunku polityka reprezentującego wyłącznie interesy niemieckie. „Chce uchodzić za męża stanu, któremu zależy na dobru całej Wspólnoty” - pisze lewicowo-liberalna gazeta, dodając, że Bawarczyk obudził duże nadzieje wśród przeciwników NS2.
„KE nie może już zatrzymać budowy. Może jednak swoimi decyzjami sprawić, że projekt okaże się nierentowny. Oznaczałoby to dla Webera - o ile nie chce okazać się całkowicie niewiarygodny - konfrontację z (kanclerz Niemiec) Angelą Merkel i szefem CSU Markusem Soederem. Nie jest jednak wcale przesądzone, że tę walkę wygra” - puentuje gazeta.
PAP/ as/