Na świecie gorzej, u nas świetnie
Ekonomiści PKO BP przedstawili swoje prognozy gospodarcze. I ogólnie można powiedzieć, że w kraju było dobrze, jest dobrze i będzie dobrze, tymczasem za granicą jest już mniej różowo.
W ciągu ostatnich miesięcy pogorszyły się prognozy dla światowej gospodarki, nasilają się znane już czynniki ryzyka, jest eskalacja wojen handlowych. W maju konflikt został zaostrzony, teraz mamy kolejną odsłonę wojen na linii USA-Chiny, ale mamy także nową wojnę, między Koreą Południową a Japonią – powiedział Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – Wzrosło także ryzyko twardego Brexitu. Jeszcze niedawno wydawało się, że mamy wybór pomiędzy pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej – to był i jest nasz bazowy scenariusz – a miękkim, opartym na umowie, Brexitem. Teraz jednak ryzyko twardego Brexitu, bez umowy, mocno wzrosła. To generuje niepewność w europejskim i brytyjskim biznesie, a także zwiększa ryzyko dla niektórych polskich branż – np. dla producentów słodyczy czy mięsa, gdzie ekspozycja na rynek brytyjski sięga nawet 30-40 proc. – dodał.
Jednak ostatnia reakcja banków centralnych, zwłaszcza zaś obniżka stóp, jaką przeprowadził Fed, daje nadzieję, że sytuacja na świecie nie będzie się już pogarszać.
Są tacy, którzy uważają, że decyzja FED jest spóźniona, jednak uważam, że biorąc pod uwagę wcześniejsze epizody spowolnienia gospodarczego, to jest to ruch dosyć szybki. Bardzo istotne jest także, że Fed w ogóle ruszył z obniżkami, bo ta decyzja odblokowuje możliwość działania innym bankom centralnym – mówił Bujak. – Wiadomo, co się działo z walutą Turcji, kiedy Fed normalizował politykę pieniężną.
Inne banki, lecz nie EBC, który wg Bujaka ma bardzo trudną sytuację, jako że nie zdążył przeprowadzić normalizacji polityki pieniężnej. Na dodatek narastają problemy europejskich banków, które po prostu nie radzą sobie z niskimi stopami procentowymi.
Na tym tle Polska wygląda jak oaza spokoju.
Są strukturalne czynniki, że polska gospodarka radzi sobie dobrze. W tym roku wzrost gospodarczy wyniesie 4,6 proc., w przyszłym roku spodziewamy się 3,7 proc., co oznacza niewielką podwyżkę naszej prognozy – mówił Bujak.
Wśród tych czynników strukturalnych wymienił on relatywny spadek kosztów pracy w Polsce, przesuwanie się bazy przemysłowej do Polski oraz wzrost inwestycji bezpośrednich w naszym kraju. W efekcie w naszej ofercie eksportowej pojawiają się nowe, wysoko przetworzone towary, takie jak akumulatory litowo-jonowe czy silniki benzynowe nowej generacji.
Jednak mimo dobrej sytuacji dobrze jest posiadać dodatkowe zabezpieczenie, a w naszym przypadku takim zabezpieczeniem może być pakiet fiskalny, związany m.in. z poszerzeniem programu 500+ czy z redukcjami podatków.
W tym momencie właśnie notujemy tąpniecie w światowej gospodarce, toteż pakiet fiskalny, zapowiedziany na początku roku, trafia idealnie. W krótszym okresie większe znaczenie będzie miało poszerzenie 500 plus, jednak w dłuższym czasie większą rolę będzie odgrywać obniżka podatków, zwłaszcza rezygnacja z PIT od dochodów osób poniżej 26 roku życia, co od lat wiele instytucji Polsce zalecało. To może dać wyraźny efekt zwiększający podaż pracy – mówił Bujak.
Ekonomiści PKO BP spodziewają się dalszego wzrostu płac i utrzymywania się dobrej sytuacji na rynku pracy, co także, obok transferów, będzie pozytywnie wpływać na poziom konsumpcji w Polsce, będący głównym motorem wzrostu.
Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja na rynkach finansowych. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku bowiem spodziewano się dalszego wzrostu stóp procentowych w USA, oczekiwano także, że EBC zacznie normalizować swoją politykę pieniężną. Tymczasem teraz mówi się o bardzo wyraźnych obniżkach w USA, zaś w Europie zapewne również dojdzie to jakiegoś rodzaju poluzowania polityki pieniężnej, choć może niekoniecznie w tej podstawowej formie.
Obecnie na rynkach panuje przeświadczenie, że banki centralne zareagowały mocniej niż wymaga tego sytuacja. W innym wypadku bowiem np. należałoby się spodziewać recesji w USA w ciągu kilkunastu miesięcy, bo tak sugeruje poziom krzywych rentowności – mówił Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych w PKO BP.
Jednym ze skutków sytuacji na rynkach jest m.in. spadek rentowności polskich obligacji dziesięcioletnich poniżej 2 proc.
To oznacza, że polska 10-latka rywalizuje z 10-latką grecką, jest także blisko włoskiej, której rentowność sięga 1,5 proc. Polskie papiery utrzymują stałą, wynoszącą 250-270 pkt. bazowych relacje z niemieckimi, które obecnie mają rentowność na poziomie ok. -60 pkt. – powiedział.
Co zaskakujące, spadkowi stóp w USA i spadkowi rentowności papierów dłużnych towarzyszyło osłabienie się złotego.
Gdyby spojrzeć na gospodarkę, to złoty powinien być na poziomie 4 do euro, może nawet mniej. Nie dzieje się tak, bo w walutach grają role czynniki globalne. Chiński juan przebił poziom 7 juanów do dolara, co jest reakcją Chińczyków na pogorszenie warunków rynkowych, sterowaną przez tamtejsze władze. Osłabienie kursu juana powoduje efekt domina, zarówno w Azja, ale dotknął także Polskę. Dlatego wiec mamy osłabienie złotego do ok. 4,3 zł za euro – powiedział Adamiak.