Porty lotnicze inwestują
Wzrost zainteresowania inwestycjami w Polsce i współpracą z polskimi firmami, a także coraz śmielsze działania polskich firm na zagranicznych rynkach można zaobserwować w dość nieoczywistym miejscu – na lotnisku. Polska należy do tych państw europejskich w których obserwuje się najwyższy wzrost ruchu powietrznego. Aby sprostać popytowi, Porty Lotnicze (PPL) realizują w program inwestycyjny.
Na lotniskach przybywa pasażerów i bez inwestycji nasze porty mogłyby zostać wkrótce sparaliżowane. Dotyczy to w pierwszej kolejności Lotniska Chopina, które w tym roku obsłuży prawdopodobnie około 20 mln pasażerów. Dlatego PPL musi zwiększyć przepustowość warszawskiego Okęcia, bo inaczej największe polskie lotnisko zwyczajnie się zapcha. Potrzebne inwestycje
„Lotnisko Chopina nie jest w stanie sprostać wymaganiom rosnącego rynku lotniczego w RP. W okresie od lipca 2016 r. do lipca 2017 r. nastąpił wzrost liczby pasażerów o 24,7 %. Rynek rośnie bardzo dynamicznie, przepustowość Lotniska Chopina jest na wyczerpaniu, podlegając nieusuwalnym ograniczeniom środowiskowym (limit 600 operacji w ciągu doby zostanie osiągnięty w 2019/2020 r.) i infrastrukturalnym (tory kolejowe, al. Krakowska, droga S79 oraz droga S2)” – czytamy w dostępnej na stronach rządowych „Koncepcji przygotowania i realizacji inwestycji Port Solidarność – Centralny Port Komunikacyjny dla Rzeczypospolitej Polskiej”.
Nikogo już nie dziwią plany przesunięcia z Warszawy ruchu lotniczego (czartery, tanie linie) na komplementarne lotnisko, czyli Port Lotniczy Warszawa – Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca’76 o przepustowości 3 mln pasażerów rocznie. Wkrótce zostanie ogłoszony wynik przetargu na budowę terminala, a obiekt będzie gotowy pod koniec 2020 roku. Ponadto Porty Lotnicze inwestują w modernizację lotniska Szczecin – Goleniów, aby zwiększyć możliwości obsługi podróżnych do 1,5 mln osób rocznie, czyli 2,5 krotnie więcej niż teraz. PPL dołoży się też do modernizacji lotniska na poznańskiej Ławicy.
Te inwestycje pochłoną znaczne środki, gdyż sama budowa lotniska w Radomiu to koszt przekraczający kwotę pół miliarda złotych, a na inwestycję w Szczecinie PPL wydadzą prawie 110 mln zł. – Inwestycje będziemy realizować ze środków własnych, polski podatnik nie będzie musiał wydatkować na ten cel ani złotówki – zapewnia Mariusz Szpikowski, prezes Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze”. – Jest to możliwe, gdyż PPL znajdują się w bardzo dobrej kondycji finansowej – wyjaśnia Szpikowski.
Prezes Szpikowski przywołuje wysokie zyski, jakie od kilku lat generują Porty Lotnicze i mówi, że gdy przychodził do PPL na początku 2016 roku, to sytuacja firmy nie była zbyt dobra. W 2015 roku Porty Lotnicze osiągnęły co prawda zysk na poziomie 139 mln zł, ale wcześniejsze lata były słabe, bo tylko w okresie 2013-2014 straty wynosiły prawie 410 mln zł.
Udało się jednak szybko wprowadzić PPL „na ścieżkę wzrostu” i od 2016 roku zyski zaczęły szynko rosnąć. W pierwszym roku kadencji Szpikowskiego wskaźnik zysku zbliżył się do kwoty 206 mln zł, a w roku było to prawie 272 mln zł. W tamtym roku po stronie zysków powinna widnieć kwota 369 mln zł, ale Porty Lotnicze musiały wykazać stratę (66 mln zł), gdyż w księgach rachunkowych konieczne było dokonanie ponad półmiliardowego odpisu z tytułu przekazania przez PPL Skarbowi Państwa majątku swojej spółki zależnej Chopin Airport Development. Była to jednorazowa operacja księgowa. W okresie od stycznia do sierpnia Porty Lotnicze zarobiły 265 mln zł.
Zyski to efekt m.in. zwiększonego popytu na usługi lotnicze, ale rosnąca liczba pasażerów nie przełożyłaby się aż tak na nasze wyniki, gdyby nie konsekwentne dążenie PPL do racjonalizowania, optymalizowania kosztów. Dynamika wzrostu kosztów jest niższa niż dynamika wzrostu przychodów podkreśla Mariusz Szpikowski. Przedsiębiorstwo może myśleć o rozwoju i kolejnych inwestycjach.
PAP, DS