Rosja separatysty nie odda
Rosja odmówiła ekstradycji Wołodymyra Cemacha, dowódcy brygady obrony przeciwlotniczej w opanowanej przez separatystów części obwodu donieckiego, który miał związek z zestrzeleniem malezyjskiego Boeinga i pozwoliła mu wyjechać - podała holenderska prokuratura.
58-letni Cemach, który jest obywatelem ukraińskim, w 2014 r. dowodził brygadą obrony przeciwlotniczej w pobliżu miejscowości Sniżne w kontrolowanej przez separatystów części Donbasu, skąd odpalono pocisk rakietowy, który 17 lipca strącił malezyjski samolot pasażerski z 298 osobami na pokładzie.
Wszyscy pasażerowie wraz z załogą zginęli. Ponieważ samolot leciał do Kuala Lumpur z Amsterdamu, a dwie trzecie pasażerów stanowili obywatele holenderscy, Holandia prowadzi własne dochodzenie w tej sprawie.
Prokuratura tego kraju nie określiła na obecnym etapie, czy Cemach byłby przesłuchany w charakterze świadka czy też usłyszałby mu zarzuty - zaznacza w swej depeszy Reuters.
20 marca 2020 r. przed holenderskim sądem rozpocznie się zaoczny proces trzech Rosjan i jednego Ukraińca, którzy czynnie przyczynili się do zestrzelenia MH17 i śmierci 298 osób. Najprawdopodobniej żaden z nich nie pojawi się jednak w holenderskim sądzie, gdyż - jak podkreśla Associated Press - zarówno Rosja, jak i Ukraina zakazują ekstradycji swoich obywateli. Będzie to więc proces „in absentia”.
Cemacha nie ma w grupie oskarżonych. Podejrzani to: Igor Girkin, b. pułkownik FSB i b. minister obrony DRL; Siergiej Dubinski, b. oficer GRU; Oleg Pułatow, b. żołnierz podlegającego GRU Specnazu oraz Leonid Charczenko, Ukrainiec nie mający za sobą kariery wojskowej.
„Prokuratura Państwowa stwierdza, że Rosja skwapliwie zezwoliła Panu Cemachowi na wyjazd z Rosji, uznając, że nie musi wypełniać holenderskiego wniosku” - zaznaczano w oświadczeniu prokuratury krajowej (Openbaar Ministerie; OM) opublikowanym w poniedziałek wieczorem.
19 listopada do holenderskiej prokuratury zostało wysłane pismo, że Rosja nie jest w stanie aresztować Cemacha, „ponieważ nie wiadomo, gdzie aktualnie przebywa”, (…) a zgodnie z Europejską Konwencją o Ekstradycji, którą podpisały wszystkie państwa należące do Rady Europa Rosja powinna była go nam przekazać” - czytamy w komunikacie.
Rosja przestrzega zasady, że jej obywatele nie mogą być przekazywani organom sądownictwa państw trzecich, ale w tym wypadku nie ma to zastosowania, ponieważ Wołodymyr Cemach jest obywatelem Ukrainy - piszą holenderscy prokuratorzy.
Wołodymyr Cemach trafił do Rosji w ramach przeprowadzonej 7 września wymiany osób skazanych i aresztowanych między Ukrainą i Federacją Rosyjską. Objęła ona 70 osób, po 35 po każdej ze stron. Wśród zwolnionych był m.in. filmowiec Ołeh Sencow, 24 ukraińskich marynarzy aresztowanych po incydencie na Morzu Czarnym, a po stronie ukraińskiej m.in. - Wołodymr Cemach.
Kilka dni wcześniej sąd apelacyjny w Kijowie zdecydował o wypuszczeniu go z aresztu. Zobowiązany odtąd jedynie do stawiania się na każde wezwanie sądu i organów śledczych, Cemach był aresztowany jako podejrzany o działalność terrorystyczną, ale nie jako sprawca zestrzelenia samolotu.
Według ukraińskich mediów strona holenderska miała się zwracać do ukraińskich władz o niewydawanie Cemacha Rosji. Sugerowano też, że Rosja mogłaby się pozbyć niewygodnego dla niej świadka.
3 września holenderscy śledczy z międzynarodowej grupy badającej sprawę zestrzelenia boeinga (lot MH17) potwierdzili, że chcieliby przesłuchać Cemacha, ponieważ może on posiadać ważne informacje w sprawie strącenia maszyny należącej do linii Malaysia Airlines.
„Holenderska prokuratura chciałaby, aby pozostał na Ukrainie, gdzie moglibyśmy mu zadać wiele pytań” - mówiła Brechthje van de Moosdijk, rzeczniczka międzynarodowego zespołu śledczych i prokuratorów zajmującego się śledztwem w sprawie zestrzelenia malezyjskiego boeinga w rozmowie z agencją AP.
Lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur 17 lipca 2014 roku malezyjski boeing z 298 osobami na pokładzie został zestrzelony przez system rakietowy Buk z rejonu wschodniej Ukrainy kontrolowanego przez prorosyjskich separatystów. Według śledczych wyrzutnia rakietowa pochodziła z rosyjskiej jednostki wojskowej w Kursku.
PAP/ as/