Kupił "rozbitka" za 600 tys. zł
Nowy luksusowy samochód kupiony w autoryzowanym salonie wcale nie musi być… nowy – pisze internetowym wydaniu dziennik „Fakt”.
Tabloid opisuje perypetie klienta który w stołecznym salonie jednego z czołowych niemieckich producentów aut kupił luksusowego SUV-a, wartego 600 tys. zł. Po odebraniu auta, które miało być fabrycznie nowe, okazało się, że cały pojazd był malowany drugi raz - i to nie w fabryce!
Klient kupił, to tzw. demo car, czyli auto wystawowe. – Wiedziałem o tym, ale nikt mi nie powiedział, że to auto miało jakąś kraksę. Na żadnym elemencie nie ma oryginalnego lakieru – opowiada bohater teksu w „Fakcie”. Potwierdza również w swojej opinii rzeczoznawca z PZM.
Jednak sprzedawca i dystrybutor nie zamierzają przyjmować reklamacji klienta. Twierdzą,że klient uznał przy kupie auto za nowe i wolny od wad, co potwierdził na własnoręcznie podpisany protokole podpisany przez klienta – relacjonuje sprawę felernego zakupu „Fakt”.
Wygląda na to, że teraz grubością lakieru i blacharką superauta zajmie się nie warsztat, ale sąd.
Źródło: Fakt24.pl, sek