Informacje

Koronakryzys i pieniądze pod lupą / autor: Pixabay
Koronakryzys i pieniądze pod lupą / autor: Pixabay

Firmy pożyczkowe boją się plajty

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 23 marca 2020, 20:50

    Aktualizacja: 23 marca 2020, 20:51

  • 1
  • Powiększ tekst

Polski Związek Instytucji Pożyczkowych apeluje do rządu: 4 mln osób potencjalnie odcięte od finansowania w potrzebie, skuteczne przepisy do walki z lichwą już są i obowiązują już dziś, a projektowane limity nie pokrywają kosztów udzielania pożyczek. Zdaniem związku propozycje zmian w ustawie o kredycie konsumenckim w związku z projektem „tarczy antykryzysowej” grożą upadkiem branży pożyczkowej

Związek Instytucji Pożyczkowych wnioskuje o odstąpienie od nadzwyczaj radykalnej regulacji ustawowej i skorzystanie z ram istniejącej samoregulacji, która jest efektem dialogu pomiędzy prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, polskim rządem i przedstawicielami branży finansowej.

Propozycje zawieszenia wykonywania umów kredytu konsumenckiego (projektowany Art. 8j) oraz radykalnego obniżenia dopuszczalnych kosztów pozaodsetkowych (projektowany Art. 8h) są działaniami nadmiarowymi w stosunku do celów projektu ustawy wyrażonych w założeniach z 18 marca 2020 r. i zdestabilizują rynek kredytu konsumenckiego. Wnioskujemy o ich wycofanie - podaje Polski Związek Instytucji Pożyczkowych w swoim apelu.

Zdaniem Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego, organizacji zrzeszającej firmy pożyczkowe, zaproponowane przez UOKiK zawieszenie obowiązku spłaty kredytów i pożyczek dla wszystkich konsumentów oraz obniżenie limitu kosztów pozaodsetkowych mogą spowodować skutki zupełnie odwrotne od zamierzonych.

Zdaniem związku, propozycja prezesa UOKiK jest niespójna z założeniami projektu ustawy o przeciwdziałaniu skutkom kryzysu epidemicznego, które zakładają działania w ramach istniejących kompetencji nadzorczych. W uzasadnieniu ocenia się, że eliminację z obrotu pożyczek o nadmiernie wysokim oprocentowaniu, można osiągnąć „w ramach już istniejących kompetencji UOKiK, mających na celu ochronę konsumentów i pożyczkobiorców przed nieuzasadnionym wzrostem cen i opłat np. kontrole i monitoring cen - czytamy.

Jak wskazują, zamiast chronić konsumentów przed nieuczciwymi praktykami na rynku kredytów i pożyczek, zmiany w aktualnie proponowanym kształcie mogą finalnie doprowadzić do pogorszenia sytuacji kredytobiorców i rozwoju tzw. lichwy cywilnej.

Zdaniem związku, nowelizacja w zakresie redukcji pozaodsetkowych kosztów kredytów konsumenckich jest niespójna z założeniami projektu ustawy o przeciwdziałaniu skutkom kryzysu epidemicznego, które zakładają działania w ramach istniejących kompetencji nadzorczych.

W uzasadnieniu ocenia się, że eliminację z obrotu pożyczek o nadmiernie wysokim oprocentowaniu, można osiągnąć „w ramach już istniejących kompetencji UOKiK, mających na celu ochronę konsumentów i pożyczkobiorców przed nieuzasadnionym wzrostem cen i opłat np. kontrole i monitoring cen”. Nie ma przeszkód, aby Prezes UOKiK korzystał z tzw. decyzji tymczasowej o wstrzymaniu sprzedaży produkt finansowego, który nie odpowiada potrzebom konsumenta (misselling), a więc na przykład nadmiernie drogiej pożyczki oferowanej osobie bez zdolności do jej spłaty. Dodać należy, że takie oferty są wąskim marginesem, problemem dziejącym się poza regulowanym rynkiem, obecnie skutecznie niwelowanym przez orzeczenia sądów - ocenia związek.

W ocenie związku, zmiany w powyższym zakresie nie są konieczne, a ich wprowadzenie będzie skutkować likwidacją działającego i uznanego przez konsumentów sektora mikropożyczek, wypełniającego lukę w finansowaniu oferowanym przez sektor bankowy, ponieważ ustanawiają limity cen pożyczek poniżej poziomu kosztów ich udzielania. Wskazują też, że projektowane limity nie pokrywają kosztów udzielania pożyczek.

W segmencie mikropożyczek, gdzie okres kredytowania na ogół nie przekracza miesiąca, koszty operacyjne kształtują się na poziomie 15–27 proc. kwoty pożyczki. Do kosztów operacyjnych należy dodać koszt ryzyka, który w segmencie mikropożyczek oscyluje w granicach 11 proc.(odsetek pożyczek straconych), zatem przeciętne koszty w tym segmencie kształtują się między 26 a 38 proc. kwoty pożyczki. Koszty operacyjne w segmencie pożyczek udzielanych na dłuższe okresy stanowią 27,5 proc. do 51 proc. kwoty pożyczki. Do kosztów operacyjnych należy dodać koszt ryzyka, szacuje się w tym segmencie na ok. 22 proc.–25 proc.. Całkowite koszty pożyczki udzielonej na okres ok. 1 roku będą oscylować w granicach 49,5–76 proc. kwoty pożyczki. Limit mieści się w dolnych granicach kosztów ponoszonych przez pożyczkodawców” czytamy w uzasadnieniu ustawy z dnia 5 sierpnia 2015 r. o zmianie ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym oraz niektórych innych ustaw, która wprowadziła obecnie obowiązujący limit kosztów pozaodsetkowych na poziomie 25 proc. + 30 proc.

Przedstawiciele związku wskazują na duże ryzyko w ich branży oraz wysokie koszty. Sądzą, że branża przy zachowaniu proponowanych zmian może upaść, co oznaczałoby dodatkowo 40 tys. osób bez pracy oraz lukę podażową, którą wypełni szara strefa. Wskazują, że priorytetem powinien być zakaz lichwy cywilnej, która może być konsekwencja obecnie proponowanych zmian.

Podsumowując, niekorzystne przepisy podatkowe, ponadprzeciętne ryzyko kredytowe, wysoki koszt kapitału, znaczące koszty prowadzenia działalności gospodarczej oraz liczne sektorowe regulacje, powodują, że koszty prowadzenia działalności gospodarczej muszą być rekompensowane. Obecnie obowiązujące limity są ustalone na granicy opłacalności, co potwierdzają badania i sprawozdania finansowe spółek dostępne w Krajowym Rejestrze Sądowym.

Według związku, ograniczenie limitu kosztów pozaodsetkowych w okresie obniżki stóp procentowych i podwyższonego ryzyka kredytowego drastycznie ograniczy dostępność pożyczek i kredytów dla ludności. Zaostrzenie polityki kredytowej w konsekwencji wykluczy z rynku finansowego osoby charakteryzujące się podwyższonym ryzykiem, a więc najbardziej dotknięte skutkami pandemii, dodatkowo pogarszając ich trudną sytuację. Tymczasem akceptacja podwyższonego ryzyka jest możliwa tylko i wyłączenie przy cenie, która to podwyższone ryzyko uwzględnia.

Instytucje pożyczkowe jako podmioty rynku finansowego, w związku z krachem rynków kapitałowych oraz rosnącą niepewnością co do przyszłości, już w tej chwili znajdują się pod znaczącą presją.

Dalsze ograniczanie ich działalności, odetnie konsumentów od finansowania, co obecnie będzie miało szczególnie dotkliwe skutki społeczne. Brak możliwości uzyskania legalnego finansowania może dotyczyć nawet 3-4 mln osób, w większości posiadających dostateczną zdolność kredytową, lecz nieregularne dochody, pozyskiwane chociażby z umów cywilnoprawnych. Ta grupa przede wszystkim narażona jest na skutki zawieszenia działalności przedsiębiorstw z powodu kwarantanny. Odcinanie ich od finansowania nie jest działaniem korzystnym ani pożądanym w obecnej sytuacji - czytamy. - Szybki dostęp do finansowania jest konieczny w przypadku wyjątkowych okoliczności jak np. epidemia. Firmy pożyczkowe od lat funkcjonują w kanałach zdalnych (internet, aplikacje mobilne, call center), które nie wymagają bezpośredniego kontaktu i funkcjonują bez zakłóceń w okresie epidemii. W takim trybie, w ciągu kilkunastu minut, firmy pożyczkowe udzielają pożyczek nie tylko swoim stałym, ale również nowym klientom. Instytucje bankowe mają bardziej ograniczone możliwości w tym zakresie, co wynika bezpośrednio z rekomendacji nadzorczych - czytamy dalej.

Zdaniem Związku, niezrozumiałe jest dlaczego w sytuacji kryzysowej, bez badania struktury rynku, w trybie nadzwyczajnym proponuje się przewrót w wysokości dopuszczalnych kosztów pozaodsetkowych, a przez to w dostępie do finansowania dla ludności. Związek ocenia to jako rozwiązanie siłowe.

Byłoby to bardziej zrozumiałe, gdyby koszty te były na nadmiernie wysokim poziomie, tymczasem wszystkie dane, w tym publicznie dostępne w sprawozdaniach finansowych, wskazują, że przedsiębiorstwa te nie osiągają nadmiernego zysku, nieadekwatnego do zasad uczciwego obrotu. Wręcz przeciwnie, rentowność sektora to 3,2 proc., a blisko połowa instytucji pożyczkowych notuje straty - czytamy w komunikacie. - Wnioskujemy o pozostawienie limitu kosztów pozaodsetkowych na poziomie obowiązującym od 2015 r. do momentu zniesienia stanu epidemii. Po tym okresie prosimy o przeprowadzenie rzetelnej debaty oraz konsultacji, sfinalizowanych uregulowaniem rynku pożyczkowego w sposób optymalny. Jeżeli, czego nie przewidujemy, regulator zidentyfikuje zjawisko poszkodowania pożyczkobiorców nierynkowymi warunkami umów w związku z sytuacją kryzysową, może uchwalić ograniczenia w dochodzeniu takich roszczeń. W naszej ocenie propozycja „powszechnych wakacji kredytowych na żądanie” jest rozwiązaniem siłowym, którego samo publiczne sformułowanie, może obniżyć moralność płatniczą, a przez to wywołać skutki trudne do przewidzenia. Rozumiejąc logikę prac legislacyjnych pod presją czasu i okoliczności, apelujemy o wprowadzenie odpowiedzialnych działań pomocowych dla przedsiębiorców i konsumentów, które nie naruszają fundamentów polskiego rynku finansowego. (…) Apelujemy o ponowne rozważenie skutków tej propozycji, która już w momencie ujawnienia przez media, doprowadziła do wstrzymania akcji kredytowej przez wiele instytucji pożyczkowych. Obawiamy się, że związanym z tym, kolejnym etapem, będzie masowe ogłaszanie upadłości przez instytucje pożyczkowe, a to z kolei będzie skutkowało wypowiadaniem umów pożyczkowych przez syndyków i koniecznością natychmiastowej spłaty udzielonych konsumentom kredytów. (…) Wnioskujemy o odstąpienie od nadzwyczaj radykalnej regulacji ustawowej i skorzystanie z ram istniejącej samoregulacji, która jest efektem dialogu pomiędzy Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, polskim rządem i przedstawicielami branży finansowej - podsumowuje związek.

mw

Powiązane tematy

Komentarze