Niemcy sprowadzają Rumunów do pracy na roli
W rolnictwie brakuje rąk do pracy. Szczególnie mocno odczuwają to Niemcy, które są w szczycie sezonu szparagowego. By zebrać uprawy, Niemieccy rolnicy są w stanie nawet wyczarterować samolot i zapłacić za badania dla pracowników sezonowych
Rąk do pracy na roli brakuje w całej Europie, wszystko przez pandemię koronawirusa i zamknięcie granic. Niemieckie przedsiębiorstwa rolne by przetrwać podczas kryzysu są w stanie dużo zainwestować. Na polach czekają już szparagi, wkrótce rozpocznie się także zbiór truskawek. W poprzednich latach owoce i warzywa zbierali dla naszych zachodnich sąsiadów właśnie Rumuni i Polacy. Dzisiaj podróżowanie jest mocno utrudnione.
Niemcy jednak się nie poddają i właśnie sprowadzili pierwszy transport robotników sezonowych z Rumunii. W poniedziałek wieczorem, specjalnie wyczarterowanym samolotem przyleciało do Lipska 180 pracowników. Jeden z właścicieli upraw szparagów z Turyngii zapłacił aż 24 tys. euro za lot i badania lekarskie dla swoich stu robotników. To jednak nie koniec wydatków. Kolejnym kosztem jest ich transport w warunkach zgodnych z wytycznymi, ich zakwaterowanie i zaopatrzenie w środki chroniące przed koronawirusem, jak chociażby maseczki i płyny dezynfekujące.
Dodatkowe koszty, które muszą ponosić farmerzy spowodują podwyżkę cen tego ulubionego przez Niemców warzywa. W związku z dodatkowymi kosztami będziemy musieli podnieść ceny o około 20 proc - mówi Jan-Niclas Imholze, dyrektor zarządzający Spargelhof w Kutzleben. Szparagi zdrożeją więc o około 2 euro za kilogram.
Zebranie tego, co już jest na polach nie oznacza końca zmartwień. Farmerom pozostanie jeszcze sprzedać to co zebrali. Głównym odbiorcą szparagów do tej pory były restauracje, które potrafiły przerobić i sprzedać każdą ilość. Obecnie przez ich ograniczoną działalność zainteresowanie jest dużo mniejsze - mówi Karl-Walter Hecht, członek zarządu spółdzielni rolniczej Herbsleben.
Niemieccy farmerzy liczą na pomoc miejscowej ludności w zbiorach. Każdy kto ma obecnie trochę czasu z powodu zamknięcia jego firmy lub uniwersytetu może do nas przyjść i pomóc. Wszyscy chętni będą miło widziani. Wystarczy mieć trochę siły i wytrzymałości - dodaje Hecht. Ma on wciąż nadzieję, że wkrótce uda się sprowadzić do pracy również Polaków, którzy mimo epidemii wciąż są chętni do pracy.
PAP/ mdr.de/ mk
CZYTAJ TAKŻE: Polacy na miejsce Ukraińców, Ukraińcy na bezrobociu
CZYTAJ TAKŻE: Może brakować owoców i warzyw - nie ma kto ich zbierać