TYLKO U NAS
Janusz Kowalski: Niemcy nie przestrzegają unijnego prawa
Niemcy nie przestrzegają traktatów i unijnego prawa realizując swoje interesy z Władimirem Putinem. To smutny dowód na podwójne standardy w Unii Europejskiej - uważa Janusz Kowalski, wiceminister w Ministerstwie Aktywów Państwowych oraz poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Niemcy domagają się derogacji dla Nord Stream 2 spod dyrektywy gazowej, która przez to nie zmusiłaby już Rosjan do dostosowania się do przepisów antymonopolowych. Przepisy miały ograniczyć wpływ Gazpromu na europejską infrastrukturę. W ten sposób zwiększy się rentowność rosyjskiego przedsięwzięcia i nie opóźni się już bardziej budowa. Czy to kolejny przykład podwójnych standardów UE? Dlaczego?
W styczniu 2020 r. Niemcy zaskarżyły wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 10 września 2019 r. w wygranym sporze przez Polskę z Komisją Europejską, która w 2016 r. pomimo sprzeciwu Polski przyznała rosyjskiemu Gazpromowi faktyczny monopol na eksploatację niemieckiego gazociągu OPAL będącego lądową częścią rosyjsko-niemieckiej magistrali Nord Stream. Niemcy w tym sporze, do którego przyłączyło się niedawno PGNiG S.A. przekonują, że unijna traktatowa zasada solidarności energetycznej jest „pojęciem abstrakcyjnym i politycznym” i nie wynikają z niej żadne prawa ani obowiązki dla instytucji Unii Europejskiej. Niemcy nie przestrzegają traktatów i unijnego prawa, realizując swoje interesy z Władimirem Putinem. To smutny dowód na podwójne standardy w Unii Europejskiej - mówi Kowalski w wywiadzie dla portalu wGospodarce.pl.
Zakładając, że ktoś przebywał do tej pory na innej planecie, albo w innym, opozycyjnym środowisku medialnym, jak można krótko naświetlić problem samego projektu oraz adwokatury Niemiec na rzecz Rosjan i dlaczego jest to bardzo poważny problem?
Niemcy traktują Unię Europejską jako konstrukcję, która ma sprzyjać niemieckiej dominacji gospodarczej w Europie. Dlatego np. narzucają niekorzystny dla polskiej gospodarki tzw. Zielony Ład, forsując ideologiczne prawo klimatyczne. Po to by miliardy euro były transferowane z Europy Środkowo-Wschodniej do niemieckich firm z branży OZE. Jeżeli jednak prawo Unii Europejskiej stoi na przeszkodzie niemieckim interesom, rząd niemiecki nie ma żadnych oporów by je ignorować i łamać. Przykład pierwszy to „zaproszenie” niezgodnie z wszystkimi znanymi unijnymi regulacjami 1 miliona muzułmańskich imigrantów przez Angelę Merkel w 2015 r. Przykład kolejny to realizacja geopolitycznego projektu niemiecko-rosyjskiego Nord Stream, który zgodnie z intencją niemiecka ma być wyjęty spod regulacji unijnego pakietu energetycznego.
Czy aktywność Niemiec na rzecz Rosjan jest w jakiś sposób nienaturalna? Czym się przejawia i przejawiła do tej pory?
Tylko naiwny obserwator stwierdzi, że współpraca niemiecko-rosyjska jest nienaturalna. Kto jak kto, ale Polacy w ciągu ostatnich kilkuset lat na własnej skórze przekonywali się, że Niemcy i Rosja łączy strategiczny sojusz wymierzony w podmiotowość Europy Środkowo-Wschodniej. Niemcy konsekwentnie - bez względu czy rządzi SPD czy CDU - realizują już drugą dekadę budowę sieci gazociągów Nord Stream, które uderza w bezpieczeństwo energetyczne Ukrainy, Słowacji, Białorusi, Polski czy państw bałtyckich.
Czy można powiedzieć, że Niemcy chcą dla Putina nawet nie tyle lobbować, co pomóc zmonopolizować gazociąg OPAL przez Rosjan? Dlaczego?
Biegnący wzdłuż polsko-niemieckiej granicy gazociąg OPAL jest lądową częścią magistrali Nord Stream. Jako wiceprezes zarządu PGNiG S.A. w 2016 r. stworzyłem zespół prawników, który wygrał niedawno największy w historii III RP międzynarodowy spór prawny. W wybiciu czego Gazprom musi zwrócić ponad 6 miliardów złotych polskiemu championowi gazowemu, którym dziś kieruje prezes Jerzy Kwieciński. Ten sam zespół prawny stoi za sukcesem Polski w sporze z Komisją Europejską przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w sprawie faktycznej monopolizacji przez rosyjski Gazprom gazociągu OPAL z którego zdaniem Niemców inne firmy z UE nie mają prawa korzystać na równych zasadach. Komisja Europejska pod naciskiem Niemiec od lat wspiera Gazprom i tym samym Niemcy mogą realizować swój plan budowy europejskiego centrum handlu rosyjskim gazem. Konsekwencją tej polityki jest oczywiście także Zielony Ład i polityka klimatyczna, która ma zmusić Polskę do porzucenia wbrew swoim ekonomicznym interesom węgla na rzecz m.in. gazu, który Niemcy chcą nam sprzedawać po zakończeniu kontraktu jamalskiego 31 grudnia 2022 r.
Jeśli nadal znalazłby się ktoś, kto chciałby bronić stanowiska Niemiec w tej sprawie, to czy decyzja sądu arbitrażowego w sprawie PGNiG nie powinna być jakimś drogowskazem, kto tu ma rację? Jakie z tego postępowania i jego finału możemy lub powinniśmy wyciągnąć wnioski?
Polska musi bronić swoich interesów twardo. I od 2015 r. Polska broni także interesów Unii Europejskiej jako organizacji w której prawo musi być stosowane i interpretowane dla każdego państwa członkowskiego tak samo. Nie jesteśmy państwem drugiej kategorii w UE.
Jak dzisiaj, w kontekście gospodarki, powinna wyglądać solidarność polska, jak powinna wyglądać solidarność europejska?
Solidarność europejska musi uwzględniać polski widzenia. Dlatego jestem zwolennikiem twardej linii walki o nasze interesy w Unii Europejskiej. Zbliżająca się niemiecka prezydencja będzie czasem twardej walki przeciwko narzuceniu Polsce niemieckiego projektu jaki jest Zielony Ład. Niestety w Polsce jest wielu, którzy wzywają do budowy energetycznych połączeń między-systemowych z Niemcami by importować, a więc uzależniać się od niemieckiej energii lub surowców. Takie myślenie jest niezgodne z polską racją stanu i uderza w konkurencyjność polskiej gospodarki. Zielony Ład jest strategicznym niemieckim projektem, który ma pozbawić Polski niezależności energetycznej w sektorze wytwórczym energii elektrycznej. Unijna polityka klimatyczna już doprowadziła do zawału polską elektroenergetykę, która pracuje na pół gwizdka, zwały naszego węgla rosną, a import energii elektrycznej dotowanej przez UE jest najwyższy w historii. Czas zatrzymać to szaleństwo i doprowadzić do wyłączenia Polski z unijnego systemu handlu emocjami po to by energia elektryczna na rynku hurtowym z dnia na dzień potaniała o ponad 35 proc.!
Co w tym kontekście sądzi Pan Minister o naszej akcji „Kupuję, bo polskie?”
„Kupuję, bo polskie” to sposób myślenia o tym jak ważne są mikrowybory zakupowe każdego z nas. Jeżeli chcemy, aby 90 grodzy z 1 zł zostało w Polsce wybierajmy polskie produkty. Jeżeli chcemy, aby 70 groszy z 1 wydanej złotówki zostało wytransferowane do innych państw nie kupujmy polskiego. Wierzę, że każdy z nas jednak wybierze polskie produkty.
Czytaj też: Kwieciński ostro o Niemczech: To adwokaci Rosjan