Loty 737 MAX może pod koniec roku. Ale czy będą chętni?
Trwają testy samolotu Boeing 737 MAX ze zmodyfikowanym oprogramowaniem, którego pierwotna wersja spowodowała dwie katastrofy. Zginęło w nich 346 osób. Testy rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu - prowadzi je i nadzoruje amerykańska FAA (Federal Aviation Administration - podaje altair.com.
Portal informuje, że FAA skompromitowała się wcześniej przekazaniem Boeingowi prowadzenia wielu testów nowo projektowanych samolotów. Dotyczyło to m.in. oprogramowania samolotu 737 MAX. Boeing nie dość, że prowadził te testy praktycznie samodzielnie, to przekonywał linie lotnicze, że zmiany oprogramowania w stosunku do poprzednich wersji modelu 737 są niewielkie i nie wymagają specjalnego, czasochłonnego szkolenia pilotów.
Obecnie realizowane testy są potencjalnie bardziej wiarygodne. Jednak nadzory wielu państw, w których użytkowane są Boeingi 737 MAX, będą na pewno ostrożne przy przyjmowaniu ich rezultatów.
Zarówno europejska EASA, jak i nadzory z ChRL i FR będą chciały je zweryfikować, a być może przeprowadzić własne badania. To zaś może potrwać wiele miesięcy.
Producent będzie musiał bowiem zmodyfikować wszystkie samoloty i przeprowadzić niezbędne szkolenia ich pilotów. Na niekorzyść amerykańskiego koncernu działa też panika wywołana pandemią COVID-19. Wpływa ona zarówno na produkcję samolotów, jak i ich użytkowanie przez linie lotnicze.
Najbardziej optymistyczny scenariusz przewiduje powrót do lotów Boeingów 737 MAX w listopadzie 2020. Problemem będzie wówczas nie tylko wdrożenie do eksploatacji zmodyfikowanych samolotów, ale i przekonanie do latania nimi milionów pasażerów z wielu państw. W atmosferze nieufności wywołanej pandemią może to być szczególnie trudne.
Czytaj także: Kolejne kraje uziemiają samoloty Boeing 737 MAX 8
Czytaj także: Linie lotnicze powracają do funkcjonowania
altair.com/pl/gr