6 pracowników Biełsatu przetrzymywanych przez milicję
Romaszewska-Guzy: sześciu pracowników Biełsatu przetrzymywanych przez milicję; los jednego operatora nieustalony
Sześciu pracowników telewizji Biełsat jest przetrzymywanych przez milicję. Nie wiemy, co dzieje się z jednym z operatorów - powiedziała we wtorek po południu PAP dyrektor Telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy.
Jak poinformowała PAP Romaszewska-Guzy, wśród zatrzymanych jest operator oraz dwie dziennikarki, które szukały go w okolicach budynku Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Dodała, że nie wiadomo, co stało się z kolejnym operatorem stacji. „Być może jest tak, że po prostu się ukrywa, więc możemy nie mieć łączności” - wyjaśniła.
Dyrektor Telewizji Biełsat przekazała też, że współpracujący ze stacją reżyser został przewieziony z tymczasowego aresztu w inne miejsce. „Wciąż nie zwolniono także dziennikarza śledczego Biełsatu, który został zatrzymany w Mińsku, ale przenieśli go do miejscowości Żodzino prawdopodobnie z powodu braku miejsca w areszcie miejscowym” - powiedziała.
Romaszewska-Guzy wspomniała także o pracowniku stacji nadal przetrzymywanym w Witebsku.
Sprzed chwili mam informację, że dostał 10 dni aresztu – przekazała.
Jak podkreśliła, do bardzo przykrego zdarzenia doszło w Grodnie. „Dziennikarz pracujący dla polskiego programu mniejszościowego, który przyszedł pod budynek aresztu, by spotkać przetrzymywanych tam kolegów, został ciężko pobity. Stracił cztery przednie zęby, był kopany” - poinformowała dyrektor Telewizji Biełsat.
Telewizja Biełsat to stacja białoruskojęzyczna, która nadaje z Polski i jest przez nią finansowana. Na Białorusi jest dostępna poprzez sygnał satelitarny i w internecie.
We wtorek na Białorusi trwają protesty i zatrzymania. Demonstracje rozpoczęły się po niedzielnych wyborach prezydenckich, które - według oficjalnych wyników - wygrał prezydent Alaksandr Łukaszenka. Niezależni obserwatorzy twierdzą, że w czasie wyborów dochodziło do licznych nieprawidłowości, a frekwencja w lokalach wyborczych była zawyżana.
Łukaszenka oświadczył w poniedziałek, że uczestnikami powyborczych protestów „sterowano z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech”.
PAP, mw
CZYTAJ TEŻ: Białoruś: strajki w przedsiębiorstwach po wyborach
CZYTAJ TEŻ: Białoruś: milicja znów użyła granatów hukowych i gumowych kul