PKO: Spowolnił wzrost produkcji, ale prognozy optymistyczne
W polskim przemyśle spowolnił wzrost produkcji i zatrudnienia, jednak prognozy producentów są optymistyczne, bo popyt zewnętrzny jest wysoki, powinien także wzrosnąć popyt wewnętrzny – ocenili analitycy PKO BP dane o indeksie PMI
W poniedziałek firma Markit podała, że wskaźnik PMI dla przemysłu w Polsce w lipcu wyniósł 57,6 pkt. wobec 59,4 pkt. w czerwcu. Mimo spadku lipcowy odczyt był drugim najwyższym wynikiem zarejestrowanym w historii badań. Na tak dobry wynik wpływ miał efekt bazy.
Indeks wciąż był „sztucznie” wspierany przez rekordowe opóźnienia w czasie dostaw związane z brakami komponentów produkcyjnych. Producenci zwiększyli swoją aktywność zakupową, co przełożyło się na czwarty z rzędu wzrost stanu zapasów środków produkcji. Wzrost cen komponentów wyhamował (wynik był jednak wciąż trzecim najwyższym w historii badań), co daje nadzieję na poprawę sytuacji podażowej w przyszłości – wskazano w poniedziałkowym komentarzu PKO BP do danych o PMI.
Dodano, że słabszy odczyt PMI wynikał z niższego tempa wzrostu zamówień za sprawą najsłabszego od siedmiu miesięcy tempa napływu zleceń eksportowych. Ekonomiści PKO BP ten spadek wiążą z wolniejszym wzrostem niemieckiej gospodarki, która m.in. ze względu na ograniczenia podażowe nie może sprostać wysokiemu popytowi na swoje produkty, do których komponenty są wytwarzane w Polsce.
Spowolnił także wzrost produkcji oraz zatrudnienia. Wzrosły jednak zaległości i aktywność zakupowa, co wskazuje, że polski sektor przetwórczy może podążać za scenariuszem niemieckim, gdzie napływ nowych zleceń jest szybszy od tempa wzrostu produkcji. W rezultacie w lipcu, 6. miesiąc z rzędu, spadły stany magazynowe wyrobów gotowych – stwierdzili PKO BP.
Producenci, jak wskazali ekonomiści PKO BP, nadal są optymistyczni co do przyszłości, choć ich prognozy są najsłabsze od 3 miesięcy, m.in. za sprawą problemów z dostawami. Dzieje się tak, bo popyt zewnętrzny wciąż jest bardzo wysoki a rozkręcająca się gospodarka powinna dawać podstawy do wzrostu popytu wewnętrznego.
Wysoki popyt, a także konieczność podniesienia mocy przerobowych przekłada się na dalszy wzrost zatrudnienia. Dane z koniunktury GUS pokazują, że problem niedoboru (wykwalifikowanych) pracowników nasila się, ale wciąż nie jest tak znaczący, jak przed wybuchem pandemii – zauważono w komentarzu PKO BP.
PAP/mt
Czytaj też: Izera coraz bliżej! Kolejny krok do budowy fabryki