INWAZJA NA UKRAINĘ
Derusyfikacja musi być doktryną UE
Rynek europejski odpowiada za 49 procent eksportu ropy rosyjskiej i 74 procent eksportu rosyjskiego gazu ziemnego. Od tego, czy UE będzie solidarna i sprawiedliwa, czy chytra i krótkowzroczna, zależeć będzie nie tylko powodzenie presji wywieranej w kontekście wojny na Ukrainie, ale i przyszłość Unii jako rynku równych zasad. Europa nie może dłużej siedzieć okrakiem na barykadzie. Jeśli nie derusyfikacja teraz, to znaczy, że „business as usual” już jutro
Bez wątpienia ogłoszenie embargo na rosyjskie surowce to punkt zwrotny. Pytanie, czy tylko w Polski, czy jednak uruchomi efekt domina w Europie? Wszak Niemcy wcale się do większych sankcji na Rosję nie palą, a i Gazprom działa nadal – z tą małą, acz znaczącą różnicą, że Europa nie dała się namówić Władimirowi Putinowi na płacenie mu teraz w rublach, zamiast w euro, czyli to dla Gazpromu mniej korzystne rozwiązanie, ale pieniądze płyną nadal. Tymczasem derusyfikacja jest potrzebna jak nigdy wcześniej, a jednocześnie potrzebna jest solidarność Europy – nie tylko z Ukrainą, ale też z samą sobą, by zabezpieczyć się przed nieuczciwymi praktykami tych, którzy będą chcieli działać dalej w systemie „business as usual”, co spowodowałoby tylko nieuczciwą konkurencję przez nierówne zasady gry. A przecież umawiamy się, że gramy razem przeciw rosyjskiej agresji.
Jak zapowiedział wczoraj premier Morawiecki na wspólnej konferencji z minister klimatu i środowiska Anną Moskwą oraz prezesem PKN ORLEN Danielem Obajtkiem, Polska do maja odejdzie całkowicie od rosyjskiego węgla, a do końca roku - od ropy i gazu! Wezwał też Komisję Europejską do wprowadzenia specjalnego podatku na handel rosyjskimi węglowodorami. Musimy pozbawić Putina petrodolarów, dzięki którym realizuje swoją zbrodniczą politykę! Co więcej, minister Moskwa zapowiedziała, że do obalenia jest jeden z mitów, że surowce rosyjskie są zawsze tańsze.
Premier Morawiecki zwrócił się do Niemiec: chcieliście mieć tanie surowce i spokój. Macie wysokie ceny i wojnę. Jak się zdaje, Niemcy też to dostrzegły i choć nie spieszą się do zacieśniania sankcji, ruchy w tych samych kwestiach zapowiedziały znaczące. Jednak Unia to nie tylko Niemcy. Czy Polska nie zostanie z tą moralnością w biznesie i gospodarce sama? Premier Mateusz Morawiecki dla portalu wGospodarce.pl skomentował wczoraj, że nie ma co do tego wątpliwości. Zwłaszcza, że jakkolwiek inna sytuacja byłaby zagrożeniem dla równowagi unijnego rynku. Na to samo zwrócił uwagę prezes Orlenu Daniel Obajtek, który powiedział, że Polska nie może dopuścić do sytuacji w której Polska odchodzi od rosyjskich surowców a UE nie i UE przez to ma tańsze produkty, które mogą wyprzeć polskie. Nie możemy sobie pozwolić by polska dywersyfikować ropa a inne kraje UE tego nie robiły i zasypywały nas tańszymi towarami. Stąd apel premiera Morawieckiego o specjalny podatek dla tych, którzy chcą z Rosją robić dalej „business as usual”.
Pytanie o Niemcy i polski potencjał
W minionym roku Niemcy zapłaciły Rosji 45 mld dol. za nośniki energii. To odpowiada trzem czwartym budżetu obronnego Kremla i Angela Merkel patronowała takiej polityce przez 16 lat, mimo zajęcia Krymu przez Rosjan w 2014 roku. Od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę Angela Merkel zapadła się pod ziemię, nie udziela wywiadów. Kolejni ważni Niemcy przyznają, że to była zła, naiwna polityka, że Angela była młoda, naiwna, trudno, co zrobić. Coś jednak można, bo trzeba. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz oczekuje, że jeszcze w tym roku jego kraj uniezależni się od importu rosyjskiej ropy i węgla. Problem Niemiec w tym, że dopiero teraz zaczynają myśleć o dywersyfikacji, dopiero myślą o gazoportach, ale nie mają jak importować np. gazu LNG. I tu wchodzimy my, cali na biało. Co więcej, Polska i Niemcy mogą nie tylko zbliżyć się do siebie dzięki tej nowej, gospodarczej moralności, ale w końcu Polska może zacząć inkasować własny potencjał położenia geopolitycznego. Nie byłoby tego jednak, gdyby konkretne ekipy nie podejmowały konkretnych decyzji i trzeba o tym pamiętać. Choć, jak wiadomo, sukces ma wielu ojców, a tylko porażka jest sierotą, dywersyfikacja zaczęła się za PiS, choć po drodze było mnóstwo wydarzeń w jej kontrze.
WIĘCEJ O TYM KTO I JAK UMACNIAŁ ZALEŻNOŚĆ POLSKI OD ROSJI, A KTO NIE: W nowej „Sieci”: Partia Przyjaciół Putina
Choć PO już starała się wmawiać ludziom, że to ona zapoczątkowała politykę dywersyfikacji – co jest tak zabawne jak żart Chrisa Rocka z żony Willa Smitha – to właśnie PiS zapoczątkował procesy prawdziwej dywersyfikacji. I w myśl zasady „Opłaca się być pierwszym”, skoro Polska pierwsza zaczęła wdrażać te procesy, dziś jako pierwsza, przynajmniej na jakiś czas, może wejść w rolę regionalnej rozdzielni energii. Jak zapowiedział premier, niemiecki plan odejścia i dywersyfikacji będzie oparty na polskim potencjale. „Te 8 mln ton które wiemy skąd i jak sprowadzić” – dodał. Oby tak się stało. Choć nie jesteśmy jedyni i konkurencja, np. w zakresie LNG, wraz ze znacznie większym potencjałem jest choćby w Hiszpanii, czy Francji, nie mówiąc o bezpośredniej bliskości portów holenderskich, czy belgijskich, jednak na warunki regionu i Europy Środowej tak może się właśnie stać. Podobnie jak Polska była dotąd centralnym rynkiem zbiorczym dla regionu w biznesie, a teraz, w warunkach wojennych tylko zyska na znaczeniu i tylko większej obecności firm, które wycofały się z Rosji. Nadchodzi czas realizacji geopolitycznego potencjału Polski. Najważniejszym będzie by to odpowiednio wykorzystać, także w zakresie paliw i energii czystszej o tyle, że nie chrzczonej krwią Ukraińcow. Jeśli kwestia „fair trade” mogła znaleźć szerokie zainteresowanie współczesnych młodych ludzi w zakresie jednego kubka kawy ze „Starbunia”, by mógł kosztować kilkanaście złotych, ale najważniejsze by pochodził od szczęśliwego i uczciwie opłaconego farmera z wolnej woli i roli, nie z jego krzywdy i wyzysku, to tym bardziej „fair trade” w surowcach powinien znaleźć zrozumienie na forum europejskim. Zasady etyki do biznesu wchodzą od dawna i mają coraz większe znaczenie dla klientów firm na rynku w ich decyzjach zakupowych, a skoro tak, to pora, by Bruksela zastosowała te same zasady, które są ważne już teraz dla wszystkich. Bez wiążących decyzji w tym kierunku podjętych na dniach stanie się jasne, że powrót do „Business as usual z Rosją” to tylko kwestia czasu. Zwłaszcza, że bardziej niż Unia Europejska od Rosji, to Rosja uzależniona jest od Unii.
Maksymilian Wysocki
CZYTAJ TEŻ: Energia z pustyni zmiecie gaz Putina? Czeka nas rewolucja!
CZYTAJ TEŻ: Silny krach gospodarczy Rosji i Ukrainy? Prognoza szokuje!