Głos na poniedziałek - subiektywne podsumowanie weekendu
Kolejne wydarzenia przełomowe, na świecie wiele się dzieje, jednak polskie media „podstawowe” wyczuły dobry pretekst do zamilknięcia - nowy papież. I gdyby nie ten Cypr, Paweł Kukiz i Piotr Duda udałoby się na jednym newsie oblecieć nie tylko miniony, ale i nadchodzący tydzień. Zdawało mi się, że niemieckie życie gazetowo-telewizyjne wyjątkowo silnie zafascynowało się zmianami w Watykanie (i nic dziwnego- w końcu to „ich” papież abdykował), ale po pierwsze do naszego skrawka ziemi to im jeszcze bardzo daleko, a po drugie Cypr „zepchnął” Franciszka pierwszego do działu ciekawostki, samemu rozkładając się na zaszczytnych miejscach najważniejszych newsów. Na wyspach króluje temat odrzuconego budżetu unijnego (i oczywiście Cypr), a Gwiazdowski w końcu zaczął używać niecenzuralnych słów, dzięki czemu przebił się do szerokiej publiczności.
Papieża ciąg dalszy
Mariusz Max Kolonko znowu namącił. Tak jak z historią Stanów Zjednoczonych - już wszystko było gotowe już wszyscy uwierzyli, że Lincoln to przyjaciel Murzynów, a wojna secesyjna miała na celu obalić niehumanitarny system niewolnictwa na południu. I nagle bach, jak kijem po plecach! MMK wrzucił w otchłań Internetu historię prawdziwą i na nic płacze wdów, każdy, kto chce, wie „jak jest”. Tym razem uczepił się banku Watykanu. Opowiada o powiązaniach masońskich i finansowaniu ruchu „Solidarność” pod koniec lat 70. przez ten tajemniczy bank. Pod filmikiem posypały się komentarze, że teorie spiskowe (mam wrażenie, że ten termin wymyślił ktoś z PO) i twórca nie ma na to dowodów. Max mówił tylko o sprawach, które są znane i jawne. Nawet Wikipedia o tym pisze, ponieważ są to zeznania jednego ze świadków podczas śledztwa w sprawie śmierci Roberto Calvii. Pytanie tylko, czy to prawda, ale skoro w grę wchodzą CIA i masoni mam przeczucie, że nie nam dane poznać fakty.
https://www.youtube.com/watch?v=stHZIgp0Z0M
Na czarnym lądzie
W US jak zwykle problemów, co niemiara. Chciałoby się powiedzieć duże państwo, duży kłopot, małe państwo, mały kłopot, ale teraz z tym Cyprem... Zacznijmy od problemów z walutą. Już chyba każdy wie, że dolar przez lata był drukowany na potęgę i zaraz zaczną się problemy z inflacją. W zasadzie ciężko na ten problem zaradzić, zwłaszcza kiedy krajem rządzi człowiek, któremu obca jest idea silnej gospodarki. Dlatego ateiści amerykańscy postanowili się zbulwersować, że na banknotach dolarowych widnieje napis „in God we trust”. Argumenty mają całkiem sensowne i na pewno trafiające do klasy rządzącej - przecież pieniądze nie są tylko dla wierzących w Boga, powinny być „bezstronne”. Aby usunąć ten napis z amerykańskich banknotów, należałoby je wszystkie zebrać w jedno miejsce i poprzekreślać napisy flamastrem- to jednak pracochłonne i mało estetyczne rozwiązanie. Najlepiej byłoby wymienić walutę. Na bezwyznaniową, nienadgryzioną zębem inflacji i może nawet opartą na czymś realnym. Nie mówię, że na złocie, ale zawsze się coś wymyśli.
Barack Obama lubi wypowiedzieć się na temat ekologii. Zawsze wtedy komuś jakiś państwowy (jeszcze wyznaniowy) dolarek, albo kilka (miliardów) skapnie. Tu Solyndra, tu SEIA, a wdzięczności to i dla wnuków jeszcze wystarczy. Jak już obskoczył wszystkie firmy zajmujące się montażem paneli słonecznych (Solyndra to nawet z tego wszystkiego upadła) postanowił, że do połowy następnej dekady Amerykanie będą używać o połowę mniej paliw. Jak mus to mus. Barry już nawet wyszykował paradną drukarkę do banknotów na tę okoliczność. Zwiedzając laboratorium badawcze Argonne w Chicago stwierdził, że przydałoby się im 2 miliardy dolarów, aby mogli w końcu zaprojektować jakiś porządny silnik elektryczny. Taki, aby można było pojechać „od wybrzeża do wybrzeża bez konieczności użycia nawet kropli benzyny”. Zaczął też majaczyć przy wszystkich mówiąc, że jedynym sposobem na rosnące ceny paliw jest przerzucenie się na energię elektryczną. Czyli tak: wycieczka Baracka do Chicago kosztowała amerykańskich podatników 2 miliardy zielonych, musieli wysłuchać przydługich wywodów słoneczka Kenii, żeby na końcu przesiąść się z 6-cio litrowej Corvette do Toyoty Prius. No nic tylko się w tych Stanach osiedlić!
Dać małpie zegarek...
Raczej dać związkowcowi pracę. Na poniedziałek ze strajkiem ostrzegawczym zapowiedzieli się pracownicy niemieckich kolei. Zostali zmuszeni do urządzenia strajku, ponieważ... dostali podwyżkę. Ale niestety za mało. Chcą 6,5% w rok, a DB daje im jedynie 2,4% w maju 2013 i kolejne 2% w kwietniu 2014, co w sumie daje więcej niż rok oraz nie 6,5! Związkowcom też się przypomniało, że chcą wyższej emerytury. Wszyscy dookoła muszą sobie odkładać, a oni zwyczajnie chcą. Cóż, stara prawda- związkowiec może więcej. Organizatorzy strajku zapowiadają się na 6-8 godzin i ostrzegają pasażerów, że mogą wystąpić opóźnienia oraz inne niedogodności. Na końcu oczywiście dodają, że nie będą „złościć podróżnych dłużej niż to konieczne”. Na moje oko każda minuta to „dłużej niż koniecznie”.
Po angielsku wyszłam z Unii?
Nastroje anty-unijne w UK są coraz silniejsze. Niezatwierdzony budżet UE wywołuje spore emocje na wyspach. Każda szanująca się telewizja zorganizowała już przynajmniej cztery dyskusje na ten temat. W jednej z takich wziął udział pewien Holender. Uzasadnił, że on i jego partia głosowali przeciw obecnemu budżetowi unijnemu, ponieważ jest za mały! Powinien być większy, ponieważ jest kryzys. Na pytanie dziennikarki skąd chce wziąć kasę na sfinansowanie swojej wizji wielkości budżetu odparł, że przecież można wprowadzić wspólny, unijny podatek od importu. Tak, od importu. Idea UE widocznie jest obca temu europarlamentarzyście, ale w zasadzie skoro już wszystko jest tak daleko od pierwotnej idei zjednoczonej Europy, czemu by nie wprowadzić cła? Można by pójść o krok dalej i przywrócić w końcu granice, paszporty i wizy. Przecież aktualnie wpływy do budżetu z wiz są w zasadzie zamrożone.
Tymczasem na zielonej wyspie...
Polska Agencja Prasowa zleciła badanie opinii publicznej na temat dotacji państwowych do upadający firm takich jak na przykład PLL LOT. Okazało się, że prawie 70% jest na nie (przynajmniej z tego tysiąca, co został zaproszony do badania). Rolnicy są najbardziej zgodną grupą społeczną- 82% na nie, dalej przedsiębiorcy (krwiopijcy) i osoby na kierowniczych stanowiskach. Za ratowaniem spółek są oczywiście bezrobotni, wszak nie oni na to łożą. Ale zaraz, zaraz? Jak to? Polacy nie pragną własnego, państwowego przewoźnika? Wprawdzie dopłacamy do niego, ale nasi narodowi urzędnicy i członkowie PSL mogą tam znaleźć zatrudnienie i godziwą płacę! Poza tym wszystko idzie ku dobrem, specjaliści od marketingu zrobili promocję i teraz można dostać bilet na wylot za 3 miesiące za jedyne 440 złotych do każdego zakątka Europy, na przykład do Rzeszowa.