Głos na poniedziałek, czyli subiektywne podsumowanie weekendu
W Polsce zdarzyło się o tyle mało, że zmienili się ministrowie. Jedyną zaskakującą postacią jest Mateusz Szczurek, który i tak nic nie zrobi, bo Vinci już dawno wszystko zaplanował, a więc młodzian z ING może pomachać ręką niczym brytyjska Queen i porobić dobrą minę do beznadziejnej gry. Platforma Obywatelska może i by chciała zatrudnić jakiegoś uczciwego człowieka na stanowisko ministra, niestety takich nie znają, bo i niby skąd? No raczej nie ze słynnego klubu sushi, gdzie Lolo Pindolo chwalił się zegarkiem. Bez większych emocji przebiegła akcja CBA, bo i to nikogo nie dziwi. Ot, świadomy wyborca – wie, że na łapówkarzy głosuje to i afera nie dziwotą. Znowu na tapecie zdjęcia smoleńskie, na których dostrzec można tylko, że Putin myśli o Tusku dokładnie to samo co ja. Przedsiębiorcy się podpalają i wieszają, ale to nikogo już nie interesuje, bo przecież od kiedy przedsiębiorca to ktoś dla gospodarki istotny?! Nie to co tęcza. Tęcza jest zwyczajnie potrzebna.
W Szwajcarii nie przeszła ustawa kominowa. W ogólnokrajowym referendum 66% głosujących uznało ograniczanie prezesowskich pensji za chybiony pomysł. Dla uściślenia ustawa miała dotyczyć prezesów prywatnych firm, nazwali ją pięknie „fair” (bo jak wiadomo sprawiedliwie to każdemu po równo, a najlepiej nic nikomu) i menedżerowie mieliby zarabiać maksymalnie 12x, gdzie x to najniższa pensja w przedsiębiorstwie. Po internecie krążą opinie, jakoby Szwajcarzy zagłosowali przeciw, z powodu przestrogi wystosowanej ze strony menedżerów, iż takie rozwiązanie bardzo negatywnie wpłynie na ekonomie. Jeśli jest to prawda, to Szwajcaria jest chyba jedynym krajem, gdzie panuje jakaś normalna relacja społeczna. Powiedziałabym, że i nie dziwnym w takiej sytuacji jest, że tacy bogaci są, ale boje się, że rodzimi spece od ekonomii wyskoczą z szafy i uświadomią mi, że przecież wzrost buduje się kradnąc ludziom pieniądze (ostatnio modna jest kradzież z OFE, ale to przejściowy trend, do klasyki należy dochodowy), a nie przez jakiś tam szacunek. Teraz przed Szwajcarami jeszcze jeden sprawdzian. Cudowne państwo chce dawać wszystkim „pensję minimalną”, chociaż z pensją nie ma to nic wspólnego, zwyczajnie chce rozdawać kasiorę, w wysokości bagatela 2.800 dolarów miesięcznie każdemu, kto potrzebuje. Mam nadzieję, że Szwajcarzy nie stracą zdrowego rozsądku podczas i tego głosowania.
Brytyjczycy będą musieli płacić więcej za gaz ok. 8%. Oczywiście odbyła się cała litania skarg i obelg w stronę British Gas i całego energetycznego big six. A przecież było mówione, że jeśli rząd wprowadzi zielony podatek, ceny pójdą w górę. Wspominałam w jednym z poniedziałków, że big six proponowało obniżenie cen o 7% w zamian za nie wprowadzanie tego niedorzecznego podatku. Teraz oczywiście wielkie zdziwienie. Nie ma jednak co płakać, rządzący na pewno lepiej wydadzą podatniczy pieniądz, niżli miałby to zrobić podatnik osobiście.
Pogoda dla pilotów. Jak donosi internetowe wydanie Telegraph, nie było lepszego czasu na bycie pilotem. CTC Aviation – firma rekrutująca min. pilotów dla przewoźników powietrznych mówi, że niedługo lotnictwo czeka problem personalny w kokpicie. „Nie było nigdy lepszego czasu na bycie pilotem” mówią jednym głosem przedstawiciele branży treningowej lotników. Szacują, że w najbliższej siedmiolatce będzie potrzeba 235 tysięcy pilotów, a w związku z niedoborem pensje powinny wzrosnąć o ok. 46%. A więc, co bardziej niestrachliwi - do dzieła!
Cosworth, producent wysokiej klasy silników odnotowuje duże straty. Spadek znaczący – w ubiegłych latach zarabiali ok 3.9 milionów funtów rocznie, a w 2012 do interesu dołożyli 7.1 milionów funtów. Na kłopoty marki złożyła się kiepska koniunktura w branży oraz problemy własnościowo-personalne. Czy to kolejna legenda brytyjskiej motoryzacji, która utonie w otchłani niepamięci?
Kolejna droga, niemiecka inwestycja. Tak, jak my śmiejemy się, że „dreamliner wylądował na lotnisku w Modlinie”, tak Niemcy dowcipkują „budowa lotniska Willy Brandt się zakończyła”. Do katalogu tematów, z których wyśmiewany jest Berlin w głębi kraju dochodzi budowa nowej linii U-Bahnu, którą ochrzczono Kazler-Bahn. Koszt inwestycji wzrósł o bagatela 92 miliony euro – z 433 milionów do 525. Oczywiście za wszystko zapłaci podatnik i to nie tylko berliński, ale i ten z innych zakątków Bundeslandu, bowiem do stolicy trzeba wiecznie dopłacać. No cóż, jak głosi empikowa mądrość z ronda de Gaulle'a „Cały naród buduje swoją stolicę”.
Pracownicy centrum logistycznego Amazona w Bad Hersfeld, całkiem niedaleko Fuldy, dla odmiany strajkują. Przestrzegają, że w okresie zakupów gwiazdkowych też będą w razie konieczności strajkować. Ja więc przestrzegam Państwa przed Amazonowaniem na ostatnią chwilę. Dobrego tygodnia!