Głos na poniedziałek, czyli subiektywne podsumowanie weekendu
Tydzień gorący niczym łuk na “zbawixie”. Krzysztof Bosak zrobił tournee po stacjach telewizyjnych, tocząc nierówną walkę “wszyscy na jednego”, której efekt był raczej odwrotny do zamierzonego, ponieważ “najseksowniejsze usta parlamentu” (cytując najsłynniejszego geja w Polsce) znowu powaliły napastników. Na fali radości TVP zaprosiło do programu Korwina, który nie powiedział nic o Hitlerze, rurkowcach, ani Islandii. Na szczęście program emitowano w sobotę wieczorem, więc nie ma obawy, że nadmierny odsetek obywatela na metr kwadratowy uraczył się Januszem. Niestety, Pospieszalski swój program ma w porze większej oglądalności, a przecież jakby to wyglądało, gdyby tak jeszcze ktoś się z Pospieszalskim zgodził? Takiej opacznie rozumianej wolności słowa stanowczo sprzeciwiła się też pani Agnieszka Kublik z młodego, prawicowego dziennika “Gazeta Wyborcza” i racji miała dużo, bo jakby to wyglądało, gdyby się na przykład okazało, że któryś z gości pana Pospieszalskiego ma inny pogląd niż ona?
Jest definicja squatera! Otóż, squater to miły i czysty złodziej, który pisze wiersze. Pewnie chodzi też pod łuk, zwany tęczą. Swoją drogą to jest bardzo ciekawe, że tak się młodzi i wykształceni z moherów śmiali, że pod krzyżem stoją, a sami pod tęczę biegają. Jak to się w historii wszystko zapętla. No właśnie „zapętla”. Przy sobocie Marek Magierowski poinformował nas „kto się boi Terlikowskiej”. Okazało się, że boją się jej oczywiście feministki z Fundacji MaMa (żona TaTy), które tak naprawdę się nie boją, ale podobnie jak pani Agnieszka z Wyborczej nie uważają za stosowne, aby prezentować w mediach inne poglądy niż ich. Dodatkowo są one za różnorodnością, a przecież różnorodność nie oznacza, że ktoś ma inne zdanie niż panie z Fundacji MaMa (żona TaTy). Różnorodność jest wtedy, kiedy wszyscy sądzą to samo, co panie z tejże Fundacji.
Przejdźmy jednak do tematów poważniejszych. W cudownym świecie gospodarki centralnie planowanej, której wyższość nad kapitalistyczną jest oczywista i wskazuje na to zwyczajnie wszystko oprócz rozumu i przyzwoitości, wszystko w normie. JFK przysłonił wydarzenia w US, więc w zasadzie nikt nie wie, co się dzieje. W Niemczech okazało się, że obywatele nie ufają politykom, a w JP Morgan wszyscy nucą „wypijmy za błędy”. W Wielkiej Brytanii Wielka Prywatyzacja i w ogóle sprawy idą tam w dobrym kierunku. Ten Georgie to ma jednak łeb na karku! Zapraszam na zupełnie pozbawione obiektywizmu podsumowanie weekendowych wydarzeń.
Chińczycy
Jeszcze parę lat temu opowiadało się głównie o Chinach jako o iście komunistycznym zakątku świata. Komunistyczna Partia trzymała chińczyków za twarze, modne były wrzuty typu „bo w Chinach ludzie pracują za miskę ryżu”, czy wypominanie Tybetu. Teraz w zasadzie ucichło, a w niektórych kręgach mówi się o tym, że te Chiny, to bardziej wolnościowe są niż ten nasz kołchoz europejski. Pogonili GSK, co dziwnym by nie było, gdyby na jego miejsce wprowadzili swój moloch, a tu nie. Promują medycynę naturalną i niezależność lekarzy. Później uczyli de Guchta ekonomii, a teraz starają się nie tylko zwiększyć konkurencję na rynku wewnętrznym, ale też „poluzować” obywatelom. Wszyscy jesteśmy zapożyczeni u Chińczyków po uszy, ale nie ma się co przejmować, bo jeśli nawet nas przejmą za długi to odczujemy to raczej jako wyzwolenie niż okupacja. Może nawet Chińczycy dadzą nam kupić sobie spłuczkę powyżej 6 litrów, albo klasyczną żarówkę o faszystowskiej mocy 100W.
Osborne
Z taką perspektywą mogą pożegnać się Wielcy Brytyjczycy. Otóż, okazuje się że UK zmieniejsza swoje zadłużenie zagraniczne, a George Osborne twierdzi, że to w konsekwencji prowadzi do wzrostu gospodarczego. Jak to się stało, że w Wielkiej Brytanii nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rząd, któremu jeszcze rok temu udowadniałam na łamach wgospodarce.pl lewackość i brak rozeznania w ekonomii, nagle zaczął rozsądnie poczynać? W duchu podejrzewam, że to wszystko przez popularność jaką cieszy się UKIP, albo zaczęło im brakować kasiory. Tak czy siak, jest to kwintesencja, albo „konstruktywnej opozycji”, albo „nieubłaganych praw rynku”.
ObamaCare
O dziwo, nikomu się nie podoba ObamaCare. Nikomu kto posiada kalkulator, pracę albo odrobinę oleju w głowie. A najgorsze, że wraz ze zbliżającym się terminem nadejścia jego obowiązywania, odsetek zwolenników jest coraz mniejszy, co wpływa negatywnie na wizerunek Barrego. Co jak co, ale wizerunku Barrego należy bronić jak niepodległości! Podobno spadło mu z październikowego 54% uważających go za godnego zaufania do 44%. 10% w miesiąc to nie bagatela! Ja tylko zastanawiam się po co mu to zaufanie – przecież na trzecią kadencję nie zostanie... Chociaż...
Edukacja
The Economist zastanawia się, jak to możliwe, że tylko 40% czarnych kończy studia w ciągu 6 lat, podczas gdy wśród białych to 62%. „No one knows why” głosi drugie zdanie. Równie dobrze mogliby stwierdzić, że nikt nie wie dlaczego przyciąganie ziemskie w Ekwadorze jest mniejsze niż na biegunach. Oczywiście w związku z tym, należy to wszystko wyrównać, no bo przecież tak być nie może (w ramach różnorodności, wszyscy muszą mieć tak samo)! No więc teza jest taka, że często czarni są pierwszym pokoleniem na uniwersytecie w rodzinie, a więc mają trudniej (no bo przecież studentom zazwyczaj pomagają rodzice w nauce, czyż nie?), toteż najlepiej aby wykładowcy poświęcali im więcej czasu. Podobno na Georgia State University, jest nawet program, w którym to studenci biali pomagają studentom czarnym. Program wręcz zbawienny, wszak studenci na ogół sobie w ogóle nie pomagają! Nic to, uniwerki w Tennessee wprowadziły program monitorujący postępy i trudności w nauce studentów. Ów program pozwolił im zobaczyć z czym studenci mają problemy i dzięki temu poprawić zdawalność trudnych przedmiotów. Wyobrazić sobie możemy, jak wygląda poprawienie statystyki w tym wypadku – obniżenie poziomu do niezbędnego minimum. „Dyplom prawem, nie towarem”.
Niemcy
Według YouGov 72% Niemców nie ufa politykom w kwestii ich kompetencji i pomysłu na wewnątrzunijny kryzys. Co ciekawe 56% naszych zachodnich sąsiadów boi się o swoją emeryturę, uważając, że pewnie całą zje inflacja, 35% musiała zmniejszyć, co miesiąc oszczędzaną kwotę, ze względu na rosnące koszty życia, przy czym, aby uzyskać odpowiednią emeryturę, należy odkładać więcej pieniędzy niż dotychczas. To jak to jest z tym kryzysem? Minął, a ludziom żyje się gorzej?
JP Morgan
Czyli nasz winny kryzysu. Dorwaliśmy gagatka i teraz sypią się skargi, zażalenia, procesy. JP Morgan za swoje kiepskie doradztwo musi płacić i to coraz więcej. Teraz musi zadośćuczynić 21 spółkom w sumie 4.5 miliardami dolców. W sumie bank zgromadził sobie rezerwę 23 miliardów dolarów poświęconą tylko na cele odszkodowań. Trochę dużo, ale też nie ma się z drugiej strony co przejmować. JP Morgan towarzyszy praktycznie wszystkim prywatyzacjom w UK, odkują się.
Dobrego tygodnia!