Opinie

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Gospodarka pożera Tuska

zz zz

  • Opublikowano: 13 września 2013, 10:13

    Aktualizacja: 13 września 2013, 18:42

  • 6
  • Powiększ tekst

Premier Donald Tusk spodziewał się ostrej i bezwzględnej walki politycznej. Ale jego pozycję polityczną nie ona niszczy, ale gospodarka, o której on sam niewiele wie, a którą lekceważył.

W zasadzie nie ma już w Polsce ekonomisty, eksperta, polityka czy dziennikarza, który by nie przywoływał kolejnych danych ekonomicznych, mówiących o tym jak jest i będzie źle w gospodarce i finansach państwa. Co ciekawe coraz głośniej na ten temat trąbią dotychczasowi wielbiciele Tuska i jego rządów, tak jakby chcieli się zrehabilitować w oczach społeczeństwa.

Widać zorientowali się, że jednak Tusk nie miał i nie ma polityki gospodarczej oraz żadnej wizji rozwoju gospodarczego dla Polski w co najmniej w perspektywie średniookresowej, bo w dłuższym czasie to brzmi jak dowcip dnia. Publikowane niemalże każdego dnia sondaże o preferencjach politycznych Polaków pokazują, że Polacy mają już dość polityki osadzonej w mentalności windykatora długów. Oczekują zmian i co ciekawe i ważne nie oczekują już tego od Tuska i jego ekipy.

Epidemia ucieczek z PO pod pozorem rozbieżności politycznej z szefem partii świadczy o wielkim niezadowoleniu w szeregach PO. Obserwatorzy sceny politycznej wróżą kolejne wyjścia. Tymczasem ekonomiści i eksperci w ocenie przyszłego roku dzielą się na katastrofistów i umiarkowanych pesymistów z nutką optymizmu. A jaki ten rok będzie? Z danych Ministerstwa Finansów wynika jasno, że nie ma wątpliwości - cudu nie będzie: deficyt 47 mld zł, dług publiczny 1 bln zł, brak wizji na inwestycje o wartości dodanej, a budżet ma uratować wyższa akcyza na alkohol (Rostowski znów się pewnie przeliczył, że Polacy będą więcej pić, tak jak fotoradary miały być ekstra zastrzykiem finansowym).

Sytuację Tuska próbuje ratować NBP, który w roku przyszłym prognozuje inflację na poziomie 2,5 proc. Rostowski pewnie liczy na taki poziom - a w głębi duszy marzy o wyższej tak z 5 lub nawet 6 proc. - bo ta niewielka wartość procentowa zwyczajnie bez żadnego wysiłku Tuska, Rostowskiego oraz wszystkich inteligentnych ekonomicznie inaczej w rządzie, zeżarłaby długi państwa o taką właśnie wartość. Jedno jest pewne póty co gospodarka pożera Tuska, ale to grozi niestrawnością.

Jacek Strzelecki

Powiązane tematy

Komentarze