Gaz drażni Unię
Czy Baltic Pipe będzie współfinansowany z unijnych pieniędzy? Wszystko na to wskazuje, że tak.
Dyskusja na ten temat nabrała tempa 22 stycznia, kiedy unijna Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) głosowała nad wnioskiem Zielonych, postulujących odrzucenie unijnego dofinansowania do inwestycji gazowych. O sprawie informowała na swojej stronie internetowej Izabela Kloc, poseł do Parlamentu Europejskiego, obszernie na ten temat pisał portal BiznesAlert.
Chodziło o projekty wpisane na tzw. listę Wspólnego Zainteresowania Unii Europejskiej (PCI). Przedsięwzięcia z listy szybciej otrzymują pozwolenia i mogą liczyć na spore dofinansowanie z Unii. W październiku ubiegłego roku została opublikowana czwarta lista PCI. - Polska jest z niej zadowolona, informowała Izabela Kloc. - Znalazły się tam, m.in. nasze połączenia gazowe ze Słowacją, Czechami i Litwą, gazociąg Baltic Pipe, rozbudowa infrastruktury LNG w Świnoujściu oraz nowy pływający terminal regazyfikacyjny w Gdańsku, który ma ruszyć za cztery lata.
Lista nie spodobała się jednak Zielonym, którzy złożyli wniosek o jej odrzucenie. Uderzał on oczywiście w polskie interesy, a także w interesy państw naszego regionu. Na szczęście eurodeputowani z ITRE odrzucili sprzeciw stosunkiem 54 głosów do 17, przy dwóch wstrzymujących się.
To jednak nie koniec batalii, bo taki sam wniosek zostanie złożony jeszcze na sesji Parlamentu Europejskiego w lutym. PE jest w tej kadencji wyjątkowo Zielony, zresztą tak jak cała Unia. W listopadzie zeszłego roku Europejski Bank Inwestycyjny podjął decyzję o zaprzestaniu finansowania inwestycji związanych z paliwamim kopalnymi, a więc także z gazem ziemnym, z końcem 2021 r.
Nawet jeżeli Polskę stać na samodzielne przeprowadzenie większości projektów gazowych, bez unijnego wsparcia, to jednak perturbacje z ich finansowaniem mogą opóźnić inwestycje. A najważniejsze z nich muszą być zakończona przed wygaśnięciem tzw. kontraktu jamalskiego w grudniu 2022 roku.