Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Głos na poniedziałek, czyli subiektywne podsumowanie weekendu

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 16 września 2013, 10:41

    Aktualizacja: 16 września 2013, 10:41

  • Powiększ tekst

Weekend jak weekend. Dwa dni wolnego i z powrotem do obowiązków. W zależności od tego, jakie kto ma obowiązki to albo szok, niedowierzanie, albo okrutna trauma. Są jednak wśród nas tacy, którzy nie odczuwają różnicy pomiędzy weekendem, a dniem pracującym. Do tej szczęśliwej grupy z pewnością należą unijni urzędnicy i komisarze (np. Janusz Lewandowski). Ci ostatni od każdego szarego dnia unijnej codzienności odróżniają tylko dzień wypłaty. Niecodziennie za nic-nie-robienie dostaje się ponad 20 tysięcy euro! W weekend było bardzo zabawnie, zwłaszcza w US, ponieważ wspomniany niedawno Mr. Summers, jedna z dwóch najpoważniejszych kandydatur do Fed zrezygnował z kontynuowania wyzwania walki o stołek. Napisał przy tym fantastyczny list do Czarnego Słońca Stanów Zjednoczonych - klasyka literatury okresu obamizmu. Poza tym wskoczymy do Californii, UK i Rosji. Zapraszam, na zupełnie nieobiektywne podsumowanie weekendu!

California dreaming

Chyba najbardziej skomunizowany (uobamiony?) stan za Atlantykiem, postanowił wprowadzić dobrobyt niczym die Linke w Niemczech, albo Stalin w Rosji Sowieckiej. Otóż po szeregu reform niewątpliwie czyniących ten stan rajem na ziemi (na przykład zakaz palenia wszędzie, zwłaszcza u siebie na balkonie i w samochodzie - taka lewicowa wersja własności prywatnej) teraz sprawią, że wszyscy ludzie pracy będą piękni i bogaci. W 2016 roku planują wprowadzić minimum wagę na poziomie 10 dolców za godzinę, oczywiście bez rozróżnienia na zawody, każdy po równo – w końcu żołądki mamy takie same. To nie będzie tak hop-siup do przodu, powolutku, bez rewolucji – najpierw wprowadzą 9 dolarów za godzinę, planowane na początek 2014, a dopiero 2 lata później 10. Z uwagi na hurtowy dodruk dolara, ciekawa jestem, co będzie można sobie kupić za 10 dolarów w 2016 roku?.

Trade Union vs Economy

Archie Norman prezes sieci supermarketów Asda, zainspirowany propozycją prywatyzacji Royal Mail opublikował na łamach telepgraph.co.uk swoją opinię na temat największego problemu instytucji publicznych. Swój wywód zaczyna od tego, że na początku jego kariery w Asda aż 81% pracowników należało do zawiązku zawodowego GMB, co w znacznym stopniu wpływało na efektywność pracy. Jak pisze, teraz współczynnik związkowców utrzymuje się na poziomie 13% i nie jest to więcej problem dla prywatnego sektora. W państwowym sektorze nadal rządzą związki, co według Normana jest przyczynkiem do tego, że instytucje publiczne są źle zarządzane, panują tam niskie morale oraz niska kultura pracy. W dalszej części stara się nakreślić jakie mogą być rozwiązania tych palących problemów. Zaczyna się dobrze – mówi o wyoutsourcowaniu usług publicznych lub o prywatyzacji. Niestety, później pogrąża się w idyllicznej wizji dobrze zarządzanych instytucji państwowych, podaje nawet przykłady takich, nie zauważając przy tym, że to zwykły wypadek przy pracy jeśli na tysiące beznadziejnych, nie mających racji bytu instytucji są cztery w dobrej kondycji! Na końcu jednak zreflektował się i całkiem trafnie podsumowuje – należy odciążać podatkowo pracowników, aby poprawić ich standard życia. Za przykład podaje, że w Asda jest 68 tysięcy pracowników, będących jednocześnie akcjonariuszami firmy, dlatego, że jeszcze parę lat temu były lepsze przepisy podatkowe – przychód z akcji traktowano jako dochód kapitałowy, nie obciążony podatkiem dochodowym, stąd aż tak wielu z nich mogło sobie pozwolić na taką inwestycje. Archie Norman powinien pogadać z Duda, Guzem i Ikonowiczem, wtedy zobaczyłby, co znaczy brak moralności, kultury pracy i wstydu, ale obawiam się, że musiałby się nauczyć kiepskiej jakości polskiego, bo przecież edukacja to ostatnie, co pociąga związkowców.

Współczynniki brytyjskie

Znowu coś w Zjednoczonym Królestwie się poprawia. Inflacja tym razem zmalała z 2,8% w lipcu do 2,7% w sierpniu. Zbliżamy się powoli do celu, wynoszącego 2%., który w opinii ekspertów osiągalny jest w najbliższych sześciu miesiącach. Do tego dochodzi spadek bezrobocia – z 7.8 na 7.7. To naprawdę ogromna różnica, nie tak duża jak w Hiszpanii, gdzie przybyło 31 miejsc pracy, ale zawsze jest się czym pochwalić. To wszystko przewiązane wstążką prognoz Alana Clarke'a ze Scotiabank, który spodziewa się 1% wzrostu gospodarczego w trzecim kwartale. Liczby wprawiają w osłupienie, galopujący wzrost jest zasługą ludu pracującego nad realizacją planu sześcioletniego.

Mr. Summers

Wspominałam parę poniedziałków temu o tej jakże trudnej, ale też jakże istotnej decyzji Barrego Obamy, kto powinien zostać I sekretarzem KC Fed. Pan Summers, czy Pani Yellen, która przypomnę byłaby pięknym okazem różnorodności i takich tam innych. Sprawa się rozwiązała, ponieważ Pan Summers zrezygnował z ubiegania się o cieplutki stołek w największej drukarni świata. Okoliczności towarzyszące jego odejściu są uosobieniem absurdów socjalizmu. Otóż okazuje się, że pan Summers jest oskarżany przez towarzyszy o spowodowanie kryzysu (w PRLu oskarżani byli o kradzież wszystkich zapasów mięsa, taka dygresja), ponieważ Mr. Summers rozdzielił bankowość detaliczną od inwestycyjnej. Owo odchylenie narodowo-wyzwoleńcze skreśliło go w oczach działaczy partyjnych, więc nie chcąc bardziej podpaść zrezygnował na rzecz różnorodności i takich tam innych. Wystosował przy tym list do Wielkiego Wodza, w którym to napisał, że to była wielka nobilitacja pracować przy boku tak wielkiego myśliciela i przywódcy jakim bez wątpienia jest towarzysz Obama, który wyprowadził lud pracujący z recesji do prędkiego i zrównoważonego wzrostu. Wielki przywódca klasy robotniczej ulepszył zatrudnienie i wzmocnił klasę średnią, a Mr. Summers czeka na kolejne wyzwania, aby wraz z nim prowadzić naród do dobrobytu. Ciekawe, czy w salonie Mr. Summersa wisi portret wielkiego przywódcy ludu uciskanego, towarzysza Barrego...

Sowieci atakują

Rosja dość mocno podnieciła się plotkami o rzekomych ogromnych złożach ropy i gazu pod powierzchnią Arktyki. W obliczu zagrożenia, że ktoś może pierwszy dobrać się do piątych największych złóż ropy na świecie Rosja wysłała swoje statki militarne, coby pływały w okolicach zimnego zakątka. Szykują się też z rakietami atomowymi, a wojskowi już skompletowali dwa działające AK44. Minister Obrony Arkadij Bachtino rzekł, że Rosja „na zawsze wróciła do Arktyki”. Trudno odmówić Rosjanom w tym momencie zdrowego rozsądku. Aby kraj był silny musi być w jak największym stopniu niezależny energetycznie. Stara prawda wszystkim znana, tylko nam się wmawia, że „w dzisiejszych czasach to nic nie znaczy” i „nie ma o co walczyć”. Ale my jesteśmy głupi!

Tym niemiłym, ale prawdziwym akcentem jak co tydzień życzę Państwu dobrego tygodnia!

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych