TYLKO U NAS
Arak: NBP ma tylko ograniczony wpływ na inflację
Danymi o gospodarce można zbyt łatwo manipulować. Co tak naprawdę mówią nam dane z gospodarki – Maksymilian Wysocki rozmawia z Piotrem Arakiem, dyrektorem Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Maksymilian Wysocki: Wydaje mi się, że ekonomia i gospodarka stały się dość intensywnie ostatnio eksploatowaną platformą do ataków politycznych. Prawdopodobnie z tej prostej przyczyny, że po pierwsze: to dziedzina w miarę swobodnej interpretacji - nawet ekonomiści, w zależności od preferencji własnych lub agendy, są w stanie łączyć w miarę swobodnie ze sobą wybrane zjawiska w gospodarce, żeby forsować jakąś tezę – a po drugie dlatego, że mały procent opinii publicznej rozumie ekonomię, więc tym bardziej można forsować dowolne, czasem nawet niedorzeczne tezy. Co pan o tym sądzi?
Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego: Większość uczestników debaty publicznej lubi używać argumentów ze świata ekonomii normatywnej pod płaszczykiem ekonomii pozytywnej. Czym jest ekonomia pozytywna? To sposób na wyjaśnienie zjawisk ekonomicznych oparty na obiektywnej wiedzy o rzeczywistości. Można korzystać z dobrych badań, wiedzy naukowej i osiągnięć z literatury. Podczas kultywowania ekonomii pozytywnej nie uwzględniamy naszych politycznych przekonań i preferencji, wynikających z przyjętego systemu wartości. Próbujemy postawić się w roli bezstronnych badaczy.
Dla większości ludzi to niezwykle trudne, bo zapominają często o tym jak bardzo ich własne wartości wpływają na interpretowanie danych i zakrzywianie rzeczywistości. Nawet część wyznawców ekonomii pozytywnej nie była pozbawiona sądów wartościujących: jak Milton Friedman, czy Deirdre McCloskey. Dlaczego więc łatwiej miałoby być zwykłym ekonomistom bankowym, czy komentatorom. Tracimy na tym wszyscy, bo debata ekonomiczna zostaje spłaszczona. Często nieświadomie wartościujemy i jesteśmy nieobiektywni. Twierdzenie, że „marchewki są w Radomiu za drogie”, to jest opis wartościujący. Łatwiej i chętniej się takie tezy czyta, ale one niekoniecznie są prawdziwe. Podobnie jest z inflacją, podatkami, czy rynkiem. Inflacja nie jest problemem do momentu, w którym nie jest zbyt wysoka, a interpretacja tego powinna być przede wszystkim przedmiotem badań, nie spekulacji.
MW: Weźmy za przykład stan polskiej gospodarki. Ostatni tydzień to rajd na prezesa NBP za słaby kurs złotego. Zupełnie jakby ludzie uwierzyli w narrację, że słaby złoty, to słaba gospodarka, podczas gdy jest głównie problemem dla frankowiczów, graczy na walutach i importerów, a nie ma takiego znaczenia dla inflacji cen towarów, jeśli jest względnie stabilny i nie ucieka… Za to dla eksporterów to w zasadzie komfortowa sytuacja. Mało tego, dużym krajom wręcz zależy na tym, by mieć względnie słabą walutę, właśnie z przyczyn eksportu. Tymczasem w Polsce z tego powodu rwetes, jakby znowu niebo waliło nam się na głowę. To jak to jest i czy to niebo faktycznie wali nam się na głowę?
PA:Złoty osłabia się już od marca 2020 r., a więc od ponad 1,5 roku. Po wprowadzeniu pierwszych lockdownów, kurs wymiany euro na złotego wynosił krótkookresowo 4,6 zł. Poza pandemią i lockdownami trzeba jednak patrzeć też na inne czynniki: kryzys geopolityczny na granicy, niezatwierdzone środki z KPO, szantaż Europy przez Rosję, rosnące ceny emisji i środowisko proinflacyjne po pandemii. Do tego jeszcze dodajmy presję płacową w rynkach wschodzących, która powoduje, że inflacja w takim kraju jak Polska zawsze będzie wyższa niż w Europie Zachodniej. Osłabiony kurs złotego umożliwił dostosowanie się polskiego eksportu w 2020 r. i rekordową nadwyżkę w handlu zagranicznym. Ważne jednak by nie był na tyle słaby, by podnosić koszt importu gazu i paliwa. Według badań NBP spadek kursu złotego względem koszyka walut o 1 proc. przekłada się na wzrost cen dóbr importowanych o 0,55-0,75 proc., a na inflację o niespełna 0,1 proc. NBP ma tylko ograniczony wpływ na inflację wywołaną innymi kanałami niż monetarna. Przy panującej pandemii koronawirusa decyzja o podwyżce stóp procentowych została opóźniona, ale już w przeszłości nasz bank centralny był konserwatywny i wolniej reagował niż inne władze monetarne w naszym regionie. Warto zauważyć że w USA, gdzie inflacja jest najwyższym poziomie od prawie 30 lat, Jerome Powell na razie tylko zapowiedział podwyżki stóp procentowych. EBC także nie podniósł jeszcze stóp. To, co na pewno wymaga wzmocnienia to komunikacja NBP dotycząca kolejnych kroków i ścieżki podwyżek ograniczając niepewność rynku.
MW: O czym świadczą dane z polskiego eksportu?
PA: Przede wszystkim pokazują, że polski eksport jest nie tylko odporny na pandemię, ale też pomimo trudnych warunków zewnętrznych notuje wzrosty. Udział Polski w światowym eksporcie w 2020 r. zwiększył się o 0,14 pkt. proc. i wynosił na koniec roku 1,54 proc. To najlepszy wynik spośród krajów Unii Europejskiej oraz szósty na świecie. Było to możliwe m.in. dzięki dużej różnorodności sprzedawanych przez Polskę produktów i usług. Ożywienie w polskim eksporcie ma szeroki charakter, zarówno w ujęciu geograficznym, jak i towarowym. Rośnie sprzedaż do Europy, Azji, Ameryki Południowej. Potwierdzają to zewnętrzne dane. Opublikowane niedawno dane OECD - Trade in Value Added pokazują, że Polska osiągnęła najlepszy w Grupie Wyszehradzkiej wynik jeśli chodzi o generowanie wartości dodanej w eksporcie, a więc czerpiemy z niego największe korzyści. Wyeksportowane przez Polskę towary i usługi o wartości 1 euro generowały w 2018 r. blisko 0,69 euro krajowej wartości dodanej. Dynamika polskiego eksportu jest bardzo wyraźna - w latach 2016-2020 zanotowaliśmy 7 procentowy wzrost mimo pandemii. Co prawda w 2021 r. maleje nadwyżka obrotów towarowych w Polsce, ale jest to głównie wynik wzrostu cen na światowych rynkach surowcowych i kursu złotego. Do polskich hitów eksportowych należą m.in. telewizory, sprzęt AGD, artykuły rolno-spożywcze, drzwi i okna, meble. Jest to więc miks dóbr zaawansowanych technologicznie i tradycyjnych. Łączy je to, że ich sprzedaż nie ucierpiała w czasie pandemii ze względu na większy popyt na trwałe dobra konsumpcyjne, w związku z czym wyniki polskiego eksportu są bardzo dobre.
MW: Z kim najlepiej nam się handluje – jakie są najważniejsze kierunki eksportowe i czy to ma dalsze znaczenie? Powinniśmy na któreś kraje z przyczyn handlowych patrzeć inaczej, uprawiając politykę?
PA: Najważniejszym kierunkiem polskiego eksportu, a jednocześnie dźwignią naszego handlu zagranicznego jest Unia Europejska. Trzy na cztery eksportowane z Polski towary trafiają do państw UE. W 2020 r. ich łączna wartość wyniosła 178 mld EUR. Od 12 lat notujemy też dodatni bilans handlowy z UE. Spośród krajów unijnych najważniejszym partnerem handlowym Polski są Niemcy, które mają 28 proc. udziału w polskim eksporcie. Polska stała się także istotnym partnerem handlowym z punktu widzenia Niemiec. _W 2020 r. byliśmy dla naszych zachodnich sąsiadów czwartym na świecie i drugim w UE dostawcą towarów. Pokazuje to skalę współzależności, która wspomaga tworzenie się z regionu Europy Środkowej lidera wzrostu gospodarczego._Wśród ważnych partnerów trzeba też wymienić Wielką Brytanię, Francję, Czechy. Rynki Europy Zachodniej są znane polskim eksporterom, którzy skutecznie na nich funkcjonują. Pewnym wyzwaniem wciąż jest dla nas rozwijanie eksportu na rynki pozaunijne takie jak USA, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Chiny, czy nieodległa Ukraina. W najbliższych latach będą one tworzyć dobre możliwości zbytu polskich towarów.
MW: Wydaje się, że duża zmiana jakościowa nastąpiła w polskim eksporcie nowoczesnych technologii. Po pierwsze dlatego, że to chyba zupełnie coś nowego, po drugie dlatego, że może jest jeszcze szansa, byśmy zostali tą europejską „Doliną Krzemową”, technologicznym hubem?
PA: Ten trend widoczny jest najbardziej w ciągu ostatnich kilkunastu lat. W latach 2004-2019 udział dóbr wysokiej techniki w ogólnym eksporcie zwiększył się z 3,3 do 10,1 proc. Wraz z napływem inwestycji, __Polska zwiększała zaawansowanie technologiczne produkowanych dóbr i sposobów produkcji. Nasz sektor IT eksportuje dziś zaawansowane rozwiązania i usługi, a pandemia jeszcze bardziej zwiększyła globalny popyt na infrastrukturę i usługi cyfrowe_. Przykładowo, jednym z najważniejszych projektów w tej branży jest inwestycja o wartości 1,8 miliarda dolarów amerykańskiej firmy Alphabet realizowana w Polsce za pośrednictwem Google. Teraz naszym największym wyzwaniem jest wspieranie innowacyjności i dalsze pozyskiwanie kapitału na inwestycje w badania i rozwój. Pod względem poziomu wydatków na badania i rozwój w stosunku do PKB liderem są nadal Stany Zjednoczone. Obszar Trójmorza może być natomiast w przyszłości istotnym hubem w tym obszarze dzięki zasobowi wykształconych pracowników.
MW: Na ile można powiedzieć, że ten eksport technologii ICT, to sukces polski, a nie zagranicznych koncernów w Polsce? Jak to jest i jak powinniśmy na to patrzeć?
PA: Na pewno trzeba patrzeć z dwóch stron. Polska branża ICT prężnie się rozwija, ale ten sukces transformacji polskiego eksportu nie byłby możliwy bez otwartości naszej gospodarki na inwestycje zagraniczne. W pierwszym okresie gospodarczej transformacji systemowej 30 lat temu, to zagraniczne koncerny napędzały polski eksport i im zawdzięczamy też sprowadzanie nowoczesnych technologii. Z kolei od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, to firmy z kapitałem polskim zaczęły dominować w polskim eksporcie. W branży usług ICT łączne bezpośrednie inwestycje zagraniczne sięgały w 2020 r. 14 mld EUR, czyli niecałe 7 proc. wszystkich bezpośrednich inwestycji zagranicznych oraz 11 proc. w sektorach usługowych. Z kolei w produkcję elektroniki zainwestowano w Polsce prawie 2,5 mld EUR, co łącznie podnosi udział bezpośrednich inwestycji zagranicznych w branżach związanych z sektorem ICT do 8 proc. W Polsce wykształciły się w tym czasie duże firmy branży IT, produkujące zarówno oprogramowanie jak Asseco, czy Comarch, także gamingowe np. CD Projekt RED. Dziś z powodzeniem funkcjonują one również na rynkach zagranicznych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Maksymilian Wysocki