Będą braki energii w Polsce
Nie chciałbym być złym prorokiem, ale jako inżynier raczej widzę, że będą braki energii i tego nie da się uniknąć – mówi w Wywiadzie Gospodarczym „Gorące pytania” profesor Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
Zdaniem eksperta sytuacja na polskim rynku energetycznym jest bardzo trudna, a głównym zagrożeniem – brak wystarczających mocy krajowych elektrowni. Dlatego w ostatnich tygodniach gwałtownie wzrosły ceny na Towarowej Giełdzie Energii do nawet 1000 zł za 1 MWh. W opinii profesora Mielczarskiego wysokie ceny to oznaka, że rynek działa prawidłowo i reaguje na otoczenie, dając sygnał: „inwestujcie w nowe moce wytwórcze”. - Ale nie można tego zrobić, skoro w Polsce podstawowe paliwo (dla energetyki) to węgiel, a jest program dekarbonizacji - ustawa zatwierdzona w październiku ubiegłego roku i uzgodniona z Komisją Europejską, że możemy zamykać górnictwo korzystając z pomocy publicznej, w tym roku to ponad 2 mld zł - mówi w wywiadzie. - Nikt nie będzie budował elektrowni, gdy nie będzie węgla.
Profesor Politechniki Łódzkiej przypomniał, że już w ubiegłym roku opracowany został raport na temat bezpieczeństwa dostaw energii i w dokumencie tym, który ma Ministerstwo Klimatu i Środowiska, przewiduje się, że w Polsce w 2025 r. zabraknie energii. – Zabraknie energii przez 600 godzin czyli około miesiąc w ciągu roku – stwierdził Władysław Mielczarski.
Ekspert przypomniał w wywiadzie, że wiele elektrowni w Polsce pochodzi z lat 60 i 70 ubiegłego wieku, a przeciętny czas życia to 30 lat. Na wybudowanie nowej uwzględniając skomplikowany proces uzyskania pozwoleń potrzeba niemal 10 lat, ale jednocześnie ze względu na dekarbonizację elektrowni węglowych budować nie można, zaś gaz drogi, więc „stoimy na rozdrożu”.
Jedyne o czym możemy rozmawiać z Komisją Europejską, to by zrewidować program dekarbonizacji w Polsce, ale (…) jego cofnięcie jest co najmniej bardzo trudne – mówił Władysław Mielczarski.
Nie chciałbym być złym prorokiem ale jako inżynier raczej widzę, że będą braki energii; tego nie da się uniknąć. To nie tak że nagle wszystkim wyłączą światła, ale jeśli jest brak mocy, to wprowadzone zostaną stopnie zasilania, wtedy trzeba będzie ograniczać zużycie, co gospodarka natychmiast odczuje - powiedział Władysław Mielczarski.
Agnieszka Łakoma