Czwartkowa hossa w Warszawie i Nowym Jorku
Czwartkowa sesja w Europie rozpoczęła się na niewielkich minusach, a jakiekolwiek próby wyjścia głównych indeksów nad kreskę okazały się bardzo krótkotrwałe. Wyczekując na posiedzenie EBC większość indeksów na kontynencie stopniowo się osuwała. Europejski Bank Centralny dokonał zgodnie z oczekiwaniami podwyżki o 25 pb (refinansowej do 4,0 proc., depozytowej do 3,5 proc.), ale nie pozostawił wątpliwości, że nastawienie Rady i samej Prezes pozostaje jastrzębie. Zauważając pewne oznaki presji inflacyjnej podkreślano silną presję płacową. C. Lagarde wykluczyła przerwę w cyklu na kolejnym posiedzeniu i jasno stwierdziła, że docelowy poziom stóp nie został osiągnięty. Podwyżka w lipcu wydaje się właściwie przesądzona, a cykl może być dłuższy niż do tej pory oczekiwano. Kurs EURUSD rósł do najwyższych od ponad miesiąca poziomów, testując 1,0950, ale giełdy pierwotnie zareagowały negatywnie. Później o kierunku ruchu decydowały dane z USA. Najważniejsze z nich, sprzedaż detaliczna, okazały się znacznie lepsze od oczekiwań, odnotowano wzrost o 0,3 proc. m/m, o 0,5pp wyższy niż prognozy. Znacznie lepiej zachował się też indeks przemysłu Empire State, co przy neutralnym indeksie Fed z Filadelfii i nieco słabszej od prognoz produkcji przemysłowej dawało generalnie pozytywny obraz. Osłabienie dolara było wspierane przez utrzymanie się liczby nowych wniosków o zasiłek na poziomie 262 tys., podczas gdy oczekiwano jej spadku do 246 tys. Trend staje się ewidentnie rosnący, co sprawia, że wnioski są kolejną grupą danych, która kontrastuje z oficjalnymi statystykami zatrudnienia.
Warszawa poruszała się w czwartek we własnym tempie, co miało oczywiście związek z wyrokiem TSUE. Zgodnie z naszymi oczekiwaniami, choć okazał się on negatywny, wpływ na banki okazał się krótkotrwały – trudno było jednak przypuszczać, że będzie aż tak krótkotrwały. Spadki po wyroku trwały tak naprawdę godzinę. O jedenastej WIG-Banki rozpoczął odbicie, trzy godziny później po raz pierwszy testował poziom neutralny, dzień zamknął wzrostem o 0,60 proc. WIG20 zyskał 1,04 proc., mWIG40 0,55 proc., tylko sWIG80 zamknął się spadkiem o 0,02 proc. Tym razem nie bez problemów na początku sesji, ale tabeli ponownie przewodził CD Projekt (+5,82 proc.), dobrze zachowywało się również Dino (+2,24 proc.).
Do otwarcia w USA kontrakty futures na amerykańskie indeksy wymazały całe spadki, które notowały w trakcie dnia, otworzyły się nad kreską, a następnie kontynuowały wzrosty do końca dnia, by minimalnie skorygować się dopiero przed zamknięciem. S&P500 zyskało 1,22 proc., a NASDAQ 1,15 proc. Jak wskazują te liczby, wzrosty za oceanem nabierają szerokości, a apetyt na ryzyko pozostaje bardzo wysoki. Indeks Fear&Greed osiągnął już poziom 81 pkt., wczoraj drożało praktycznie wszystko. Owszem, FAAMG nie odstaje, trzyprocentowe zwyżki notowały Microsoft i Meta Platforms, ale już notowania pozostałej trójki firm rosły mniej niż główny indeks. Przerwę w zwyżkach robiły Tesla czy nVIDIA. O ile chińskie władze wprowadzą pakiet stymulacyjny w najbliższym czasie, a nie będzie mu towarzyszyło bardzo gwałtowne odbicie cen surowców, w najbliższych tygodniach mamy szansę zobaczyć sielankowe otoczenie, w którym rynki będą rozgrywać odwołanie recesji oraz nadchodzącą normalizację inflacji.
W godzinach porannych rosną rynki azjatyckie, którym przewodzi Hang Seng, a choć lekko korygują się kontrakty futures na indeksy amerykańskie, Europa otworzy się zapewne na niewielkich plusach, nie inaczej powinno być z Warszawą. W trakcie dnia raczej nie będą publikowane istotniejsze dane poza indeksem Uniwersytetu Michigan i wchodzącymi w jego skład oczekiwaniami inflacyjnymi. Scenariuszem bazowym na dziś wydaje się kontynuacja wzrostów w trakcie dnia i mocne zamknięcie tygodnia przez GPW.
Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego, Dom Inwestycyjny Xelion