Dolar przerywa rajd, złoty ustępuje jedynie jenowi
Dolar po kilku tygodniach zysków uległ osłabieniu. Doprowadziły do tego odwrócenie „Trump trade”, kluczowego trendu panującego w minionych tygodniach na rynku walutowym, realizacja zysków oraz rebalansowanie pozycji inwestorów na koniec miesiąca. Skorzystał na tym złoty, który był w minionym tygodniu drugą najlepiej radzącą sobie walutą na świecie, a EUR/PLN ponownie znalazło się poniżej psychologicznego progu 4,30.
Rentowności amerykańskich obligacji spadły, prawdopodobnie dzięki uldze, którą wywołał w dużej mierze zgodny z oczekiwaniami odczyt inflacji PCE. Dolar oddał część swoich zysków, w wyniku czego zakończył tydzień spadkiem względem pozostałych walut G10 z wyjątkiem dolara kanadyjskiego (ten ucierpiał na skutek nowych wieści o planowanych taryfach celnych). Euro wspomogły dodatkowo jastrzębie sygnały od oficjeli Europejskiego Banku Centralnego, którzy zdawali się odsuwać możliwość cięcia o 50 pb. w tym miesiącu. Wygranym tygodnia był jednak jen japoński, który zyskał na znacznie wyższej od oczekiwań inflacji i ogólnej zmianie wyceny podwyżek stóp procentowych Banku Japonii w 2025 r. Tematem przewodnim są także kwestie budżetowe – zarówno we Francji, jak i w Brazylii. Pierwsze stwarzają szansę na wotum nieufności oraz rozwiązanie rządu, drugie sprowadziły reala brazylijskiego na samo dno zestawienia za miniony tydzień.
W miarę jak zbliżamy się do końca roku, uwaga rynków powinna odejść od wybieranych przez Trumpa członków gabinetu (dokonał już zresztą najważniejszych wyborów) i skupić się ponownie na nadchodzących posiedzeniach banków centralnych. W tym tygodniu skupimy się oczywiście na RPP. Największe banki (EBC, Fed) do obrad zasiądą nieco później – niepewność wobec decyzji dotyczących stóp procentowych oznacza jednak, że odczyty danych stają się ponownie niezwykle istotne. W tym tygodniu najważniejszy będzie listopadowy raport NFP (non-farm payrolls) z amerykańskiego rynku pracy (piątek 06.12). Październikowa sprzedaż detaliczna w strefie euro (czwartek 05.12) będzie zaś jednym z niewielu twardych odczytów przed decyzją EBC w przyszłym tygodniu (czwartek 12.12).
PLN
Inwestorzy powoli przekierowują swoją uwagę z „Trump trade”, czyli wyceny wygranej kandydata Republikanów w wyborach prezydenckich, na grudniowe posiedzenia największych banków centralnych. Odwrócenie trendów z ostatnich tygodni i ogólne osłabienie dolara (a także umocnienie euro) sprzyjały walutom regionu, spośród których złoty po raz kolejny radzi sobie najlepiej. Jego odporność w obliczu licznych zawirowań geopolitycznych jest z pewnością godna odnotowania, tym bardziej, że gros okołowyborczego ruchu na parze EUR/PLN zostało już odrobione i ponownie znaleźliśmy się poniżej psychologicznego progu 4,30. W minionym tygodniu złoty był drugą najlepiej radzącą sobie walutą na świecie, ustępując jedynie jenowi japońskiemu.
Inflacja zaskoczyła nieznacznie w dół (choć obecnie koncentrujemy się raczej na jej mniej zmiennej mierze bazowej), a kluczowy czynnik proinflacyjny, jakim jest wzrost płac, uległ dalszemu spadkowi (przy czym pozostaje wciąż dwucyfrowy), co powinno sprzyjać gołębiości RPP. W tym kontekście wartościowe będą czwartkowa (05.06) konferencja prasowa prezesa Glapińskiego oraz wszelkie wzmianki dotyczące szeroko pojętego forward guidance w obliczu zmiany status quo na globalnej scenie geopolitycznej i dość powolnego ożywienia polskiej gospodarki. Ostatnie twarde dane makroekonomiczne zaskakiwały jednak raczej na plus, podobnie zresztą jak rewizja w górę danych dot. PKB za trzeci kwartał (do -0,1 proc. k/k).
Aby posiedzenie RPP miało wywołać istotną zmienność, musielibyśmy otrzymać od prezesa dość klarowne i stanowcze komunikaty, czego raczej się nie spodziewamy. Tym bardziej trudno oczekiwać zmiany poziomu stóp procentowych, która będzie poddawana dyskusji najpewniej już niedługo, bo w I kwartale nadchodzącego roku. Pozostajemy więc uważni na wieści z zewnątrz – w szczególności piątkowe dane NFP – które mogą warunkować globalny sentyment, a tym samym wpływać na notowania złotego.
EUR
Wstępne dane o listopadowej inflacji w strefie euro potwierdziły, że pozostaje ona stabilna. Przekracza nieznacznie cel EBC, nie wykazuje jednak martwiących oznak przyspieszenia – właściwie w skali miesiąca ceny spadają mimo sporego wzrostu płac. Zaufanie konsumentów jest jednak podobnie słabe jak przedsiębiorstw i potwierdza niezwykle ponure nastroje dotyczące europejskiej gospodarki.
Kolejny front mógł otworzyć się przed EBC w związku z negocjacjami dotyczącymi francuskiego budżetu, jako że premia od ryzyka nad Sekwaną znacznie wzrasta przez obawy dotyczące upadku rządu. Poprzez jastrzębie komentarze decydentów bank zmusił jednak rynki do niemal całkowitej rezygnacji z wyceny jumbo cut (cięcia o 50 pb.) na posiedzeniu w tym miesiącu, co zapewniło wspólnej walucie wsparcie.
USD
Święto Dziękczynienia w USA tradycyjnie oznacza krótszy tydzień mniej intensywnego handlu. Nie inaczej było tym razem. Dane dotyczące inflacji, przychodów, środków trwałych i deklaracji bezrobocia były zgodne ze zdrowym wzrostem i prężnym rynkiem pracy.
Publikowany w piątek raport NFP jest niezwykle istotny, jest bowiem ostatnim przed grudniowym posiedzeniem Rezerwy Federalnej (należy pamiętać, że poprzedni był zamglony przez strajk w Boeingu oraz huragany, które uderzyły we Florydę i południe kraju). Uważamy, że decyzja Fedu, czy obniżyć stopy procentowe, czy też zostawić je na niezmienionym poziomie, będzie zależała przede wszystkim od tego raportu i przyszłotygodniowego odczytu inflacji. Obecnie rynki wyceniają prawdopodobieństwo cięcia o 25 pb. na ok. 60 proc., szala może więc wciąż przechylić się w dowolną stronę.
GBP
Podczas tygodnia bez istotnych publikacji danych z kraju funt umocnił się, podobnie jak inne waluty europejskie. Był on drugą po jenie japońskim najlepiej radzącą sobie walutą G10, co można prawdopodobnie chociaż częściowo łączyć z oczekiwaniami, że Bank Anglii będzie w 2025 r. jednym z najbardziej ostrożnych banków centralnych. Dzięki temu funt powrócił na szczyt zestawienia za 2024 r., zajmując miejsce dolara, jego przewaga jest jednak znikoma.
Rynki niemal całkowicie zrezygnowały z wyceny obniżki Banku Anglii na grudniowym posiedzeniu. Wysokie stopy procentowe i stosunkowo niska ekspozycja na ryzyko związane z taryfami celnymi Trumpa oznaczają, że ścieżka najmniejszego oporu dla funta prawdopodobnie wiedzie od teraz w górę, nawet jeśli niedawno ogłoszony budżet sprawia, że trudno wyobrazić sobie znaczące przyspieszenie wzrostu na Wyspach.
Autorzy: Enrique Díaz-Alvarez, Matthew Ryan, Michał Jóźwiak – analitycy Ebury
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje